Niestety, obecna sytuacja nie powinna nas zaskakiwać. Była do przewidzenia. Internet jest otwarty dla wszystkich, umożliwiając każdemu, bez względu na wartości czy kwalifikacje, stanie się twórcą. W przeszłości, aby dotrzeć do szerokiej publiczności, trzeba było mieć coś ważnego do przekazania jako dziennikarz, artysta, powieściopisarz. Teraz ta bariera została zniesiona. Ma to swoje dobre strony – pamiętam, jak podczas nauki zdalnej pojawiło się wielu nauczycieli nagrywających fantastyczne materiały edukacyjne, jednak teraz obserwujemy drugą stronę medalu.
Niestety, algorytmy sterujące platformami online faworyzują treści wywołujące silne, często negatywne emocje, treści, które antagonizują lub seksualizują. W rezultacie największą popularność zdobywają twórcy, którzy potrafią wywołać te emocje.
A kto będzie generował takie treści? Zazwyczaj nie osoby dążące do tego, aby świat stał się lepszym miejscem, ale ci, którzy wiedzą, co się „sprzedaje” i nie przejmują się dylematami moralnymi. To staje się oczywiste, gdy porównamy zasięgi osób budujących swoją markę przez systematyczne dostarczanie wartościowych treści z tymi, którzy skupiają się na negatywnych emocjach, sensacji, łamaniu norm społecznych, imponowaniu szastaniem pieniędzmi. Ci drudzy mają znacznie większą widownię. I tylko część z nich można zaliczyć jednoznacznie do kategorii patostreamerów (pokazujących ku uciesze gawiedzi np. pijatyki, przemoc itp.). Reszta – po prostu klnie, wygłupia się, atakuje „przestarzałe”’ wartości, trolluje.
Warto również zauważyć, że gdy ktoś osiąga sławę, może pojawić się pokusa, aby poczuć się ponad innymi: „Jestem wyjątkowy, więc zasady obowiązujące innych nie mają do mnie zastosowania”. Ten proces jest szybszy i bardziej prawdopodobny u osób, które rozpoczynają swoją karierę od tworzenia treści o negatywnym charakterze.
Ofiary
Z drugiej strony mamy ofiary – nieletnie dziewczęta, które wchodzą w seksualizujące, upadlające je i dehumanizujące relacje z influencerami. Gdy prosi je o coś ich idol, pakują się w sytuacje, których mogą żałować już od razu, a ich konsekwencje będą się za nimi ciągnęły przez lata. To akurat nie jest też zjawisko nowe, bo zdarzało się w światku np. artystycznym. Teraz nabrało większej skali. Jednak problem wykorzystania seksualnego nie dotyczy tylko młodych osób mających kontakt z popularnymi influencerami. To zjawisko dotyka o wiele większej grupy osób i określa się je mianem groomingu. Jest to termin pochodzący z języka angielskiego, który można przetłumaczyć jako „przygotowanie” lub „przygotowywanie kogoś do czegoś”, to określenie działania o charakterze pedofilskim, które polega na zdobywaniu zaufania dziecka za pomocą środków komunikacji elektronicznej – takich jak czaty, blogi, aplikacje do komunikacji itp. – aby nawiązać z nim relacje seksualne (patrz ramka: jak przebiega proces groomingu).
Tu warto zaznaczyć, że za pedofilne kontakty seksualne uznawany jest według prawa każdy kontakt seksualny z osobą poniżej 15. roku życia, nawet jeśli wygląda ona już bardzo dojrzale. Co więcej, według prawa już nakłanianie takiej młodej osoby do przekazywania swoich zdjęć intymnych jest uznawane za czyn pedofilny (nawet jeśli nie doszło do fizycznego kontaktu seksualnego).
Kto jest najsilniej podatny, by paść ofiarą działalności pedofilów? Przede wszystkim dzieci i nastolatki, które czują się zagubione i pragną znaleźć przyjaciół, a jednocześnie dużo czasu spędzają online – w mediach społecznościowych, ale też grając w gry związane z interakcją, np. za pośrednictwem platformy Discord, umożliwiającej komunikację w czasie rzeczywistym z innymi graczami.
Dodatkowo osoby te często mają trudności w relacjach z najbliższymi. Czasem jest to patologiczne środowisko rodzinne, a czasem po prostu słaba komunikacja z rodzicami. Ponadto często mają one ogromne trudności w nawiązywaniu kontaktów w rzeczywistym świecie. Wreszcie, podwyższone ryzyko dotyczy osób poszukujących zainteresowania, potwierdzania własnej wartości, niemających pasji, zainteresowań, z których mogłyby czerpać poczucie kompetencji i sprawczości.
Niepokojące dane
W ramach kampanii społecznej „Dziecko w sieci”, zainicjowanej w 2004 r. przez Fundację Dzieci Niczyje (obecnie: Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę), przeprowadzono badania mające na celu zbadanie skali zagrożeń związanych z pedofilią i pornografią w internecie. Wśród grupy niemal 9 tys. osób w wieku od 12 do 17 lat w ciągu roku poprzedzającego badanie, zaobserwowano następujące niepokojące tendencje:
Około 64 proc. podzieliło się swoim numerem telefonu z nieznajomymi, a 43 proc. robiło to przy wielu okazjach. 42 proc. wyjawiło nieznajomym swój adres zamieszkania, a 19 proc. zrobiło to więcej niż raz. Być może najbardziej niepokojące jest to, że prawie 22 proc. dzieci nie informowało nikogo o spotkaniach z osobami poznanymi przez internet.
Problem potwierdzają najnowsze badania, na przykład przeprowadzone przez Europol w roku 2020: „Dzieci, spędzające mnóstwo czasu online, bez nadzoru są o wiele bardziej narażone na stanie się ofiarą przestępcy przy okazji gier online, korzystania z czatów w aplikacjach, wskutek phishingu za pośrednictwem e-maili, nieproszonego kontaktu w mediach społecznościowych, oraz przez słabo zabezpieczone aplikacje edukacyjne online” (Internet Organised Crime Threat Assesment (IOCTA) 2020, Europol, s. 41).
Co robić, jak chronić?
Uniwersalnym czynnikiem chroniącym przed wieloma problemami jest budowanie dobrej relacji z dzieckiem, dbanie o dobrą z nim komunikację. Jeśli ktoś sam z obiektywnych przyczyn (np. praca za granicą, przewlekła choroba, rozwód i mieszkanie osobno) ma trudności w budowaniu dobrych relacji z własnym dzieckiem, powinien zatroszczyć się, by w jego życiu był obecny godny zaufania dorosły, będący rodzajem powiernika i przewodnika. Często taką rolę odgrywa babcia.
Poza tym warto z dziećmi i nastolatkami rozmawiać o zasadach dotyczących bezpieczeństwa online. Poinformuj swoje dziecko o ryzykach związanych z publicznym udostępnianiem profilów na platformach społecznościowych. Konta prywatne, dostępne tylko dla znajomych, są znacznie bezpieczniejsze. Publiczne profile i informacje, które zawierają, są otwarte dla wszystkich, w tym dla potencjalnych przestępców oraz osób, które mogą chcieć dokonać cyberprzemocy, zastraszenia czy wykorzystania.
Uświadom swojemu dziecku, że raz opublikowane w internecie zdjęcia czy informacje mogą pozostać tam na zawsze i być dostępne dla nieznanego grona odbiorców. Dlatego ważne jest, aby każde zdjęcie dziecka opublikowane online było bezpieczne. Bezpieczne zdjęcie to takie, na którym: nie widać żadnych wskazówek mogących zdradzić miejsce zamieszkania dziecka (na przykład nazwy ulicy czy numeru domu), dziecko nie eksponuje intymnych części ciała ani nie przyjmuje seksualizujących je póz, nie posiada przedmiotów kojarzonych z przestępczością, takich jak narkotyki, papierosy czy alkohol.
Naucz też dziecko znaczenia ochrony jego prywatnych danych. Informacje, których nie powinno się udostępniać nieznajomym (zarówno na publicznych profilach, jak i w prywatnych wiadomościach), obejmują numer telefonu, adres domowy oraz nazwę i adres szkoły, do której uczęszcza.
Naucz dziecko, że jeżeli ktokolwiek online będzie prosić je o „zachowanie sekretu, tylko między nami”, jest to jasny sygnał, że należy być czujnym (a najlepiej poinformować o tym zaufanego dorosłego, najlepiej rodziców), że jakiekolwiek przekazanie treści pornograficznych czy prośba o rozbierane zdjęcia lub nagrania powinna być od razu zgłaszana rodzicom. Konieczne jest też zapewnienie, że nie będziecie o to źli, a podejmiecie od razu kroki w celu zapewnienia swemu dziecku bezpieczeństwa.
Co do spotkań „na żywo”, najbezpieczniej jest całkowicie wykluczyć możliwość spotkania z osobami poznanymi online, jednak w niektórych sytuacjach związane jest to z realizacją zainteresowań czy pasji. Wówczas, oprócz poznania nowej osoby, z którą dziecko koresponduje, w trakcie wideorozmowy upewnij się, że na spotkanie idzie w gronie przyjaciół, w określone miejsce i o określonym czasie – tak, jak to ma miejsce w przypadku gry miejskiej. W przypadku, gdy dziecko ma mniej niż 13 lat, towarzysz mu osobiście.
Pamiętaj, że wpływ rówieśników i otoczenia cyfrowego na młodzież jest ogromny. Młodzi pragną przynależeć do „elitarnych” grup, zdobywać uznanie w postaci lajków, i naśladować swoich idoli z mediów. Niestety, presja społeczna i chęć bycia kimś wyjątkowym w oczach idoli mogą prowadzić do niebezpiecznych zachowań online. Kluczowe jest, aby rodzina była bezpieczną przystanią, gdzie dziecko i nastolatek otrzymuje wsparcie, akceptację i ma możliwość otwartej rozmowy o swoich problemach.
---
JAK NASTĘPUJE PROCES GROOMINGU?
Literatura fachowa opisuje pięć jego głównych etapów:
Zainicjowanie kontaktu z dzieckiem, często poprzez podszywanie się pod osobę w podobnym wieku.
Rozwijanie więzi poprzez wykazywanie zainteresowania, prowadzenie długich rozmów i poświęcanie czasu, jednocześnie subtelnie sugerując, że rodzice lub opiekunowie nie są godni zaufania, ponieważ nie rozumieją sytuacji dziecka/nastolatka.
Ocena ryzyka wykrycia tej tajnej relacji poprzez rozmowy, które pozwalają dorosłemu zdobyć informacje o tym, czy związek pozostanie tajemnicą. Wiąże się to na przykład ze zwierzaniem się, że ofiara jest jedyną osobą, której może zaufać i prośba o zachowywanie dla siebie tego, co mu powie.
Przekonywanie ofiary o unikalności ich relacji, z kluczowym elementem polegającym na przyzwyczajaniu jej do treści seksualnych, na przykład poprzez udostępnianie materiałów pornograficznych i tworzenie złudzenia, że jest to normalną, powszechną praktyką. Na tym etapie następuje zachęcanie do przesyłania własnych nagich zdjęć, filmów prezentujących czynności seksualne, czy wykonywanie tych czynności przy włączonej kamerze internetowej.
Ostatnim etapem może być (choć nie musi) realne spotkanie i uwiedzenie, które czasami jest dobrowolne, a czasami wymuszone przez groźbę ujawnienia nagich zdjęć (lub filmów) z udziałem ofiary, na przykład rodzicom, nauczycielom, znajomym.