Logo Przewdonik Katolicki

Amerykańskie myśliwce dla Ukrainy

Michał Szułdrzyński
Fot. Magdalena Bartkiewicz

Kolejna czerwona linia została przekroczona, ale kolejny raz dzieje się to za późno. Tak jakby Zachód chciał Ukrainie pomagać, ale tak, by nie dać jej szans na zdobycie zbytniej przewagi nad Rosją

Dania i Holandia wspólnie zdecydowały w poprzednią niedzielę o przekazaniu Ukrainie ponad 60 sztuk samolotów F16. Wcześniej zgodę na to, by wyprodukowana w USA broń trafiła nad Dniepr, po wielu miesiącach oczekiwania wydał Waszyngton. To oznacza, że kolejny ważny postulat ukraińskiego rządu został spełniony. A zarazem przełamana została kolejna czerwona linia, która jeszcze jakiś czas temu uważana była za nawet niewyobrażalną.
Rok temu wydawało się, że przekazanie Ukraińcom baterii rakiet przeciwlotniczych Patriot jest zupełnie nie do pomyślenia. Ale od kilku miesięcy jeden z najlepszych na świecie – może obok izraelskiej Żelaznej Kopuły – systemów obrony przed rakietami, pociskami manewrującymi, ale też dronami broni kluczowych miejsc w Kijowie. Doszło przy okazji do kilku pojedynków między naddźwiękowymi pociskami rosyjskimi, które podobno są niemożliwe do zniszczenia przez patrioty, a tym amerykańskim systemem, z którego broń z USA wyszły zwycięsko.
Później niewyobrażalne wydawało się przekazanie najnowocześniejszych na świecie czołgów Leopard i Abrams na front wschodni. Niemieckie leopardy i amerykańskie abramsy – znów obok izraelskich merkaw – uchodzą za najnowocześniejsze czołgi na świecie, więc dla ukraińskiej armii, która posiadała głównie posowieckie czołgi typu T, było to niesamowite wzmocnienie. A przy okazji po ponad 80 latach na stepach ukraińskich doszło do bitew między niemieckim sprzętem pancernym a ruskimi tankami, tyle że teraz niemieckie walczyły w ukraińskich barwach i w dobrej sprawie, zaś ruskie stały po stronie nielegalnej i nieusprawiedliwionej agresji na sąsiednie państwo i jego ludność cywilną.
Ukraińcy od początku wojny domagali się od Zachodu wprowadzenia strefy zakazu lotów nad ich krajem. Ale oznaczałoby to, że to któryś z zachodnich krajów musiałby się stać gwarantem tej strefy, a mówiąc całkiem wprost, musiałby strzelać do rosyjskich samolotów, śmigłowców, dronów czy rakiet znajdujących się w ukraińskiej strefie powietrznej. To zaś oznaczałoby wciągnięcie Zachodu w bezpośrednią konfrontację z Rosją. Na to zgody nie było. Ale najpierw przekazano nad Dniepr patrioty, a teraz zachodni partnerzy przekazują Ukraińcom pamiętające jeszcze zimną wojnę stare myśliwce F16, które jednak są nowocześniejsze od wszystkiego, czym dysponowali dotychczas. Pozwoli im to więc zapanować nad własną przestrzenią powietrzną.
W tym wszystkim jednak zastanawia jedno. Dlaczego Zachód daje Ukraińcom F16 pod koniec kontrofensywy, która prowadzona jest od kilku miesięcy na wschodzie i południu? Dysponując F16 w maju lub czerwcu, Ukraińcy mogliby zdobyć przewagę w powietrzu nad terytorium kontrofensywy, co zmieniłoby losy wojny. Owszem, kolejna czerwona linia została przekroczona, ale kolejny raz dzieje się to za późno. Tak jakby Zachód chciał Ukrainie pomagać, ale tak, by nie dać jej szans na zdobycie zbytniej przewagi nad Rosją.
To wszystko z naszego punktu widzenia dość niepokojące. Jedyne, co jest dobrą wiadomością, to fakt, że posiadamy już własne systemy Patriot, własne leopardy, abramsy i F16, a wkrótce dołączą do nich najnowocześniejsze na świecie myśliwce F35.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki