Obraz pierwszy. Kraków. Puste ulice i ciche zakamarki Starego Miasta nie są jego mocną stroną. Gwar i wielokulturowość to dość powszechny obraz tego drugiego pod względem wielkości miasta w Polsce. Doświadczeń z końca lipca 2016 roku nie można jednak porównać z niczym innym. Śpiewy na ulicach w niezrozumiałych językach, tańce, entuzjazm i radość w największym wymiarze. Trudno było przejść przez miasto, usłyszawszy osobę obok siebie. O wsłuchiwaniu się w swoje myśli nie było mowy. Pewnie dlatego cisza, która również stała się udziałem tamtych dni, była tak dojmująca. Ten 3,5-milionowy tłum zastygał podczas przeistoczenia w trakcie Mszy na Błoniach, czy wówczas, gdy przemawiał papież. Szczególnie dotknęła mnie cisza z kościoła pw. św. Marka, znajdującego się w jednej z bocznych uliczek na Starym Rynku. Trochę uciekając przed zgiełkiem, weszłam tam, aby odpocząć. Jakie było moje zdziwienie, gdy kościół wypełniony po brzegi młodymi ludźmi emanował obezwładniającą ciszą. Okazało się, że znajdowały się tam relikwie Teresy od Dzieciątka Jezus i to, jak się wydawało, za ich sprawą w kościele utworzył się mikroklimat spokoju. Cisza i spokój, które były udziałem tamtych dni, można uznać za psychologię tłumu. Być może, ale czy, jak pisze św. Paweł, łaska nie buduje na naturze człowieka, której częścią wszak jest psychika…
Nieprzerwanie
Gdy w 1985 roku Jan Paweł II ogłosił podczas Międzynarodowego Spotkania Młodzieży, że od przyszłego roku młodzież w Kościele katolickim będzie spotykać się na kilka dni, aby celebrować młodość w różnych kontekstach wiary i bycia z drugim człowiekiem, perspektywa wieloletnia nie była zapewne główną myślą przyświecającą papieżowi. Tymczasem trzydzieści osiem lat po pierwszym spotkaniu w Rzymie Światowe Dni Młodzieży nie tylko nie przestały istnieć, ale mimo zawirowań dziejowych, jak chociażby pandemia czy wojna w Ukrainie, gromadzą niemałe rzesze uczestników z całego świata. Do tej pory odbyło się ich już trzydzieści siedem, a trzydzieste ósme właśnie się rozpoczyna w Lizbonie. Niektóre ze spotkań odbywają się na szczeblach diecezjalnych, nie tracąc jednak nic ze swojego światowego charakteru, a inne co dwa-trzy lub cztery lata odbywają się w kontekście globalnym. Tych drugich odbyło się do tej pory czternaście na sześciu kontynentach.
Źródło nadziei
Na początku był Rzym. Młodzież spotkała się tam po raz pierwszy, ale również w jubileuszowym 2000 roku, podczas piętnastego spotkania. Wśród miast, które – obok Wiecznego Miasta – w imieniu Kościoła katolickiego stworzyły młodzieży przestrzeń spotkania, znalazły się: Buenos Aires, Santiago de Compostela, Częstochowa, Denver, Manila, Paryż, Toronto, Kolonia, Sydney, Madryt, Rio de Janeiro, Kraków i Panama. Najliczniejsze było to na Filipinach, zgromadziwszy 5 milionów młodzieży. Pomimo braku reprezentacji wielu państw, krajów i np. kontynentu afrykańskiego w organizacji można zaobserwować rezygnację z ekskluzywności skupiającej się tylko na świecie Zachodu.
Światowe Dni Młodzieży w swym rdzeniu miały wpisane przesłanie nadziei. Trudno uwierzyć, że w ostatnich latach zimnej wojny papież, który całym swoim pontyfikatem nawoływał do upadku komunizmu, przypadkowo jako hasło pierwszych Światowych Dni Młodzieży wybrał fragment z Pierwszego Listu św. Piotra: „Abyście umieli zdać sprawę z nadziei, która jest w was”. Mimo że czasy się zmieniły, komunizm upadł, a na ŚDM przybywa coraz więcej osób, hasło z pierwszego spotkania nie straciło nic z aktualności.
Światowe marzenia
Obraz drugi. Częstochowa, 1991 rok, perspektywa sześcioletniej wówczas dziewczynki. Bardzo dobrze pamiętam, jak wielkim wydarzeniem był wyjazd mojej starszej o osiem lat siostry na Światowe Dni Młodzieży do Częstochowy. Opowiadała mi, że spotka ludzi z całego świata, będą razem się modlić. Przede wszystkim jednak opowiadała, że spotka papieża. Najbardziej zazdrościłam jej tych ludzi z całego świata. W tamtym czasie nie wyjeżdżałam dalej niż do mojej babci, która mieszkała 100 kilometrów od domu, więc już sama Częstochowa jawiła mi się jako miejsce z drugiego końca świata. W pamięci utkwiły mi dwie rzeczy, które przywiozła Magda. Śpiewnik, z którego będąc uzdolnioną muzycznie, przez kilka lat śpiewała, a także mały brązowy portfelik. Ten drugi dostała od dziewczyny z Filipin, z którą nawiązała jakąś nić sympatii. Filipinka kojarzyła mi się wówczas tylko z gazetą czytywaną przez moje starsze siostry, więc owa darczyni z dalekiego kraju podsycała przez jakiś czas moje wyobrażenia o młodzieży z całego świata. Pamiętam, iż obiecałam sobie wówczas, że gdy będę duża, też będę jeździć na takie spotkania, aby poznać tę słynną młodzież z całego świata. Portfelik leży w domu do dziś.

Symbole ŚDM: ikona Matki Bożej i Krzyż Pielgrzyma
| fot. ŚDM KRaków 2016/M. Mazur/Episkopat Flickr
Symbole niesymboliczne
Widzialnym wymiarem Światowych Dni Młodzieży są ich symbole: Krzyż Pielgrzyma i ikona Matki Bożej (Salus Populi Romani). 3,8-metrowy Krzyż Pielgrzyma, stworzony na rok święty w 1984, Jan Paweł II przekazał młodzieży rok później, aby pielgrzymował po całym świecie. Ten materialny znak, jak się okazywało w przyszłych latach, nie był tylko symbolem wiary katolickiej, rozumianej w sensie formalnym. Pojawił się w dziewięćdziesięciu krajach na pięciu kontynentach, wyrażając ukryty w prostym symbolu znak obecności żywego Boga. Niesiono go pieszo, płynął łodzią, a także podróżował nietypowymi środkami, takimi jak sanie, dźwigi czy traktory. Zatrzymywał się w dżungli, kościołach, zakładach karnych, więzieniach, szkołach, uniwersytetach, szpitalach czy centrach handlowych. Dotarł do miejsc nierzadko naznaczonych okrutnym cierpieniem. W 1985 roku przebywał w Pradze w Czechach, w czasie, gdy Europę dzieliła żelazna kurtyna, a tuż po 11 września 2001 r. udał się do Strefy Zero w Nowym Jorku, gdzie miały miejsce ataki terrorystyczne, w których zginęło prawie trzy tysiące osób. Przeszedł także przez Rwandę w 2006 roku, po spustoszeniu kraju przez wojnę domową. Ilu nienazwanych i bardzo osobistych dramatów był świadkiem, tego nie dowiemy się nigdy. Od 2003 r. krzyżowi pielgrzyma towarzyszy ikona Matki Bożej Salus Populi Romani, przedstawiająca Matkę Boską z Dzieciątkiem na ręku. Jan Paweł II, który podarował ikonę młodzieży, chciał w ten sposób pokazać młodym, że obecność Maryi również im towarzyszy. Oryginalna ikona znajduje się w bazylice Santa Maria Maggiore w Rzymie i jest odwiedzana przez papieża Franciszka, który modli się tam i zostawia bukiet kwiatów przed i po każdej podróży apostolskiej.
Dar powszechności
Obraz trzeci: Kuba, 2012 rok. Na Światowe Dni Młodych rok wcześniej, do Madrytu, pojechała niewielka grupka młodzieży z parafii, do której wówczas należałam. Choć upłynęło już dwanaście miesięcy, w rozmowach z nimi nie ustawało echo zeszłorocznego spotkania. Pamiętam, że przede wszystkim opowiadali o nadziei i radości, której doświadczyli. Spotkanie z młodymi z innych krajów pozwoliło im spojrzeć szerzej na swoją niełatwą narodową sytuację, ale również poczuć się częścią Kościoła, który nie jest włoski, hiszpański, koreański czy kubański, ale katolicki, czyli powszechny. Wracając z Madrytu przywieźli przesłanie, że ich małe wspólnoty kościelne, nierzadko naznaczone cierpieniem dziesięcioleci zniewolenia przez system komunistyczny, są wycinkiem czegoś zdecydowanie większego, co wykracza poza granice systemowe, a nawet narodowe.
Dziegieć
Tegoroczne spotkanie w Lizbonie to pierwsze popandemiczne Światowe Dni Młodzieży. W tych przygotowaniach do festiwalu radości, celebracji życia i młodości jest też łyżka dziegciu i to niejedna.
Najpierw była Agenda 2030, czyli rezolucja ONZ, która, obok encykliki Laudato si’, pojawiła się na stronie Światowych Dni Młodzieży jako dokument spójny z celami spotkania. Kluczem w wyborze tych dokumentów był zrównoważony rozwój i próba znalezienia punktów stycznych w głosie z samego centrum Kościoła – encyklika papieska, i głosie ze świata – dokument ONZ. Spotkało się to ze zdecydowanym sprzeciwem konserwatywnych katolików i listem rodziców z Polski do wówczas biskupa (nominację kardynalską otrzymał 9 lipca) América Manuela Alvesa Aguiara, koordynatora spotkania w Lizbonie. W odpowiedzi biskup odpisał: „Wyzwanie, które wszyscy musimy podjąć, to wyzwanie zrównoważonego ŚDM w wymiarze gospodarczym, ekologicznym i w aspekcie społecznym. Jako odniesienie służą nam Laudato si’, Fratelli tutti i „Nowa Ekonomia” papieża Franciszka. To główne wyznaczniki drogi, którą chcemy wspólnie przebyć. Mamy także inne pola współpracy, inne sugestie, takie jak Agenda 2030 Organizacji Narodów Zjednoczonych, które realizujemy zgodnie ze wskazaniami Stolicy Apostolskiej – aby nie było żadnych pomyłek i nieporozumień, ponieważ to, co mówimy, jest tym, co Stolica Apostolska mówi i chce nam powiedzieć oraz co Stolica Apostolska powiedziała w swoim wystąpieniu podczas prezentacji tego dokumentu Organizacji Narodów Zjednoczonych. Agenda jest oknem, jest otwarciem nadziei, aby wszystkie narody świata były gotowe do przebycia pewnej drogi razem. Ale naszą tożsamością, naszymi pojęciami są Pismo Święte i Magisterium Kościoła, a zatem niech nie będzie żadnej wątpliwości w stosunku do tego: zrównoważony rozwój Światowych Dni Młodzieży jest zakorzeniony w Żywym Chrystusie”.
Wymuszone pojednanie
Podczas spotkania miało dojść do symbolicznego pojednania młodych Ukraińców z młodymi Rosjanami. Na kilka tygodni przed ŚDM kardynał Aguiara wyruszył w podróż do Ukrainy. Po powrocie kardynał nominat ogłosił, że nie jest to czas ani miejsce na takie gesty: „Od pewnego czasu pracujemy z księżmi, którzy organizują udział Ukraińców w ŚDM, i uczymy się, co sprawia, że ci młodzi ludzie cierpią, a także co jest lekarstwem, środkiem przeciwbólowym w doświadczanych obecnie przez nas dniach i miesiącach. Nie chcemy dodawać bólu, nie chcemy dodawać udręki do cierpienia tych młodych osób” – powiedział w wywiadzie dla Radia Watykańskiego. „Ich serca zostały zranione. Znajdujemy się w konkretnym momencie. W wielu chwilach naszego życia potrzeba czasu. Tylko czas, czas i modlitwa mogą dokonać koniecznego dzieła. A więc o dar pokoju chcemy prosić Ojca w niebie, ponieważ pokój jest darem Boga – i z tego wyjdzie pewność. A my pozostaniemy blisko zarówno młodych ludzi z Ukrainy, jak i młodych ludzi z wielu innych krajów na świecie, które niestety doświadczają wojny dzisiaj lub doświadczają jej już od jakiegoś czasu. To będzie obecne podczas Światowych Dni Młodzieży w Lizbonie” – zapewnił
Przepychanki państwowe
Jest jeszcze kontrowersja wewnątrzportugalska. Parlament Portugalii – Zgromadzeni Republiki – jako odpowiedź na ŚDM przyjęło ustawę o amnestii, która obejmie młodzież skazaną w tym kraju za lekkie przestępstwa. Zgodnie z nią amnestia obejmie osoby w wieku 16-30 lat, które nie popełniły poważnych przestępstw. Nie zostaną nią objęte osoby, które dopuściły się wykroczeń pod wpływem alkoholu lub innych substancji psychoaktywnych, ani osób skazanych za nienawiść, przemoc domową czy działania mające znamię nietolerancji. Zgodnie z nowym prawem z aktu łaski będą mogły skorzystać osoby, które zostały skazane do 19 czerwca 2023 r. Ustawa zatwierdzona przez parlament Portugalii jest krytykowana przez część środowiska prawniczego, które wskazuje, że jest symboliczna, gdyż ogranicza grono osób, które będą mogły doświadczyć przebaczenia ze strony portugalskiego wymiaru sprawiedliwości. Władze tego kraju zgodziły się bowiem wykluczyć z tego przywileju osoby mające powyżej 30 lat. Zauważają, że limit wiekowy nie obowiązywał podczas amnestii ogłoszonej w Portugalii w 1982 r. w związku z przybyciem do tego kraju papieża Jana Pawła II. Według konstytucjonalistów projekt amnestii socjalistycznego rządu António Costy dyskryminuje obywateli ze względu na wiek.
Bogactwo w różnicy
W środowiskach konserwatywnych zawrzało również po tym, jak w rozmowie z portugalską telewizją RTP, 6 lipca br., bp Américo Aguiar powiedział: „Nie będziemy młodzieży nawracać do Chrystusa i Kościoła. Liczy się wspólne bycie i poszanowanie różnorodności. Chcemy, aby było czymś normalnym dla młodych katolików mówienie i świadczenie o tym, kim są; żeby młodzi muzułmanie, żydzi lub wyznawcy innej religii również nie mieli problemu z mówieniem i dawaniem świadectwa o tym, kim są; żeby młodzi ludzie, którzy nie wyznają żadnej religii, czuli się swobodnie i nie czuli się obcy, bo są tacy albo inni, i żeby wszyscy zrozumieli, że ta różnica jest bogactwem”.
Możemy zżymać się na niejednoznaczne mówienie o Chrystusie, brak wyraźnego rysowania granic zasięgu Kościoła czy relatywizm w głoszeniu Dobrej Nowiny przez organizatorów ŚDM. Tymczasem, jeśli w narracji na temat tego spotkania skupilibyśmy się na wymiarze czysto duchowym czy wręcz mistycznym, paradoksalnie moglibyśmy zagubić Tego, który do człowieka przychodzi przez człowieka w geście, spojrzeniu, uśmiechu, a ostatecznie w samym spotkaniu. Mówi o tym, z sobie charakterystyczną wrażliwością wobec relacji i spotkania, papież Franciszek w orędziu przygotowanym z okazji ŚDM w Lizbonie: ,,Po długim okresie rozłąki i izolacji – z Bożą pomocą – odkryjemy w Lizbonie radość braterskiego uścisku pomiędzy narodami i pokoleniami, uścisku pojednania i pokoju, uścisku nowego misyjnego braterstwa! Niech Duch Święty rozpali w waszych sercach pragnienie powstania i radość wspólnego wędrowania w stylu synodalnym, odrzucając fałszywe granice”.
Głos Kościoła, który wybrzmi na Światowych Dniach Młodzieży, to nie jest głos nieskazitelnej instytucji, pełnej pokornych ludzi, z czystymi sumieniami, którzy biegną prostą drogą do świętości, a jedyne, co robią tu na ziemi, to czynienie wokół siebie królestwa Bożego. W Lizbonie Kościół przemówi głosem zranionym, ale też tym, który za sprawą swoich wiernych rani, głosem molestowanych, ale też molestujących, głosem uzdrawiającym, ale również chorującym, prześladowanych, ale też tych, którzy odrzucają innych ze względu na ich różnorodność. W Lizbonie zabrzmi głos Kościoła, który w Chrystusie jest tylko święty, ale w ciałach swoich wiernych ma tysiąc światłocieni i barw niejednoznacznych. Tylko taki Kościół, stający w prawdzie o sobie, może stworzyć przestrzeń dla młodzieży z całego świata, która zmaga się z niejednoznaczną historią swoich państw i swoich własnych żyć.