Jest taki fragment w poemacie Zaczarowana dorożka Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego: „Może chciałem za miasto?/ Człowiek pragnie podróży”. Dwa wersy, a myślę, że bardzo wymowne, mnie przynajmniej kojarzyły się one z jakimś niezwykłym pędem człowieka, by odkrywać, poznawać i eksplorować świat. Warto zwrócić uwagę na zmianę postawy osoby mówiącej w tym dwuwersie.
Najpierw „chciał” on „za miasto”, a więc banał, zwykła wycieczka, żadne wielkie wojaże, ot, tylko czmychnąć z miasta. Ale zaraz potem tę lekką chęć zamienia w wielkie „pragnie podróży”. Więc po pierwsze – gdy się czegoś pragnie, to nie jest to zwykła zachcianka, z której można lekko zrezygnować, tylko coś, co w ten czy inny sposób musi być zrealizowane. Wszak „pragnąć” odnosi się do podstawowej potrzeby człowieka – picia, zaspokajania potrzeby wody. Tak samo różne pragnienia są jak woda dla naszego organizmu. No i właśnie – nie pragnie się wycieczki za miasto, pragnie się rzeczy wielkich, zmieniających rzeczywistość, a podróż może być taką rzeczywistością.
Zobaczyć Neapol i umrzeć
Doświadczyłem tego w czasie tegorocznej podróży do Neapolu. Nie chcę naturalnie uprawiać tu chwalipięctwa, ale miałem okazję spędzić kilka dni w tym mieście na południu Włoch, w towarzystwie osób, które tam mieszkają i potrafią opowiedzieć o mieście z perspektywy mieszkańca, jak i turysty, kogoś, kto tam przybył. Wielogodzinne wędrówki po stromych wzgórzach – „rodzeństwie” górującego nad miastem Wezuwiusza – skutkowały nie tylko zmęczeniem fizycznym, ale i jakimś katharsis. Bo jeden krok, jeden zasięg wzroku i dotknięcie murów miasta potrafi przywołać na pamięć historię, najpierw jak nazywają to Włosi „wielkiej Grecji”, a więc początek wpływu helleńskiego, naturalnie przez Imperium Rzymskie, w końcu ogłoszenie się niezależnym miastem w 763 r. i dopiero po prawie czterech wiekach tej niezależności trwający ponad siedem wieków czas panowania najbarwniejszych formacji państwowych nad tym miastem: Normanów, Andegawenów, Hiszpanów, Austriaków, Burbonów; dalej szarżę Napoleona i dwa końcowe akty tych zmian przynależności – utworzenie po kongresie wiedeńskim Królestwa Obojga Sycylii, którego Neapol był stolicą i wreszcie włączenie w 1860 r. do świeżo powstałych zjednoczonych i niepodległych Włoch. Coś jest takiego w Neapolu, tym „neo – polis”, nowym mieście, że mimo iż, jak stwierdziliśmy, od wieków jest on areną wydarzeń historycznych, to ma w sobie zawsze świeżość i dynamizm metropolii. A to jest wręcz magnesem dla artystów różnej maści. Neapolem zachwycali się i tworzyli w nim artyści tacy jak słynny Eugenio Caruso, niezwykle sprawny malarz i przedsiębiorca Luca Giordano, hipnotyzujący Alessandro Scarlatti. Tu zmarł wielki Leonardo da Vinci i włóczył się malarz, artysta wybitny, ale też z wybitną kartoteką kryminalną – Caravaggio. A iluż literatów płodziło i wciąż płodzi to miasto, choćby topowa ostatnio Elena Ferrante, niesłusznie przez nas zapomniany Gustaw Herling-Grudziński czy geniusz romantyzmu J.W. Goethe, który to ukuł tę słynną frazę „Zobaczyć Neapol i umrzeć.”
Picasso i włoskie inspiracje
Wracamy jednak do podróży – i to podróży artystycznych. Jednym z najbardziej znanych wojaży twórcy była wizyta Pabla Picassa w Neapolu i w Pompejach w 1917 r.
Była to wspólna podróż z Léonide’em Massine’em, słynnym tancerzem oraz z francuskim poetą Jeanem Cocteau. Doświadczyli oni miasta, które „jak żadne inne na całym świecie nie mogło nas bardziej zadowolić (…), ta klasyczna starożytność (…) Bóg, jedzenie, (…) oto napędy tych nowatorskich ludzi. Wezuwiusz wykonuje wszystkie obłoki świata, morze jest ciemnoniebieskie, a hiacynty rzucają się na chodniki” – pisał Cocteau w listach do matki. O kolejnym celu tej podróży pisała z kolei prof. Teresa Żebrowska: „(…) niecodzienne spotkanie z Pompejami, jednym z najatrakcyjniejszych miast starożytnego Rzymu, z budowlami, infrastrukturą, zjawiskowymi malowidłami ściennymi w Villa dei Misteria oraz zachowaną kompozycją układu przestrzennego i architektonicznego miasta pamiętającego czasy świetności sprzed erupcji Wezuwiusza w 79 r. n.e, a przede wszystkim odkrywanie kart historii sztuki włoskiej staną się zupełnie nowym aspektem w studiach Picassa i zaważą na jego dalszych malarskich narracjach”.
Klasyka i awangarda
Te inspiracje możemy teraz oglądać w ramach projektu „Picasso Celebration 1973–2023: 50 wystaw i wydarzeń z okazji 50. rocznicy śmierci artysty”. W Narodowym Muzeum Archeologicznym w Neapolu trwa do końca sierpnia ekspozycja „Picasso i klasyczna starożytność”, składająca się dwóch części: pierwsza dotyczy neapolitańskich pobytów Picassa, kiedy artysta miał okazję odwiedzić Muzeum Narodowe. Druga część zawiera porównanie niektórych dzieł sztuki muzeum z niektórymi dziełami Picassa. Co więcej, udało się obok dzieł Picassa ustawić te rzeźby czy obrazy, które były dla niego inspiracją. Wystawa składa się z 37 odbitek ze 100 płyt tworzących Apartament Vollard. Te akwaforty, wykonane w latach 1930–1937, są sercem pracy Picassa. Zdecydowane umocnienie tendencji Picassa do naturalizmu tzw. „drugiego okresu klasycznego” przypisuje się wpływowi dzieł sztuki oglądanych w Rzymie, Neapolu i Florencji. Naturalizm tej fazy Picassa przybiera formy wyraźnie klasycyzujące, łatwo rozpoznawalne w większości obrazów i niekubistycznych rysunków z lat 1917–1925 oraz w grafice z lat 30. XX wieku. Może to być dla niektórych zaskakujące, że ten słynący z awangardowego podejścia do sztuki twórca tak silnie inspirował się antykiem. Pokazuje nam to kilka spraw. Przede wszystkim: dobra sztuka, odwołująca się do klasycznych wartości prawdy, dobra i piękna, ma wpisaną w siebie pewną ciągłość. To, co zachwycało starożytnych, z równą mocą dotyka i nam współczesnych twórców. Sama podróż może być aktem twórczym, gdy zachwycając się pięknem świata, pozwalamy dać temu wyraz, a szczególnie będąc artystą możemy wyrazić to w sposób trwały i ponadczasowy. Co więcej, tworzenie i obcowanie ze sztuką sprawia, że podróżujemy w przestrzeni i czasie, wprowadzając na przykład antyczne motywy do nowoczesnych dzieł. Takim przykładem było jedno z przedstawień walki z Minotaurem, oglądanej na starożytnej arenie, które uwiecznił w rysunku Picasso. I choć centaur, arena i budynek były jako żywo starożytne, to już siedzący na widowni ludzie mieli charakterystyczne dla niego kubistyczne twarze. To przyglądanie się antykowi, jego relacjami z naturą i oddawaniem właściwej proporcji rzeczy, skłoniło hiszpańskiego mistrza do pracy nad dwu- i trójwymiarowością w swoich dziełach.
Piękno, które gasi pragnienie
I refleksja ostatnia, która może się odnieść i do naszej podróży do Neapolu, do której zachęcam, i do podróżowania, zwiedzania, odwiedzania muzeów i galerii w ogóle. Człowiek potrzebuje piękna, piękno potrafi ugasić jego pragnienie, wpisane głęboko w środek duszy. To pragnienie, choć często nienazwane i tajemnicze, przenosi nas i zaprasza do podróży w nieznane.
---
„Picasso i klasyczna starożytność”
Narodowe Muzeum Archeologiczne w Neapolu
wystawa czynna do 27 sierpnia 2023 r.