Logo Przewdonik Katolicki

Nadmiar mody szkodzi

Karolina Sternal
fot. Zarya Maxim/Adobe Stock

Produkcja modnej, taniej odzieży wymknęła spod kontroli. Zarówno niesprzedane, jak i używane tekstylia najczęściej trafiają na wysypiska lub do spalarni. Taki stan rzeczy może zmienić lepsza segregacja oraz odpowiedzialna postawa samych klientów.

Ubrania, buty, torebki – praktycznie w każdym domu mamy ich za dużo. Problem ten dotyczy całej Europy, dlatego też za dwa lata przybędzie nam kolejny pojemnik do segregacji odpadów, do którego będziemy wrzucać właśnie tekstylia. Sama segregacja jednak nie załatwi problemu nadmiernej konsumpcji i nieliczenia się ze skutkami tzw. fast fashion (dosł. szybkiej mody), która jest odpowiedzialna za zaśmiecanie krajów rozwijających się oraz niszczenie środowiska.

Z Europy na wysypiska
Z opublikowanego na początku roku raportu Europejskiej Agencji Środowiska dotyczącego eksportu zużytych tekstyliów z Unii Europejskiej wynika, że w ciągu ostatnich 20 lat ilość używanej odzieży eksportowanej z Unii wzrosła trzykrotnie i może nadal rosnąć. Autorzy raportu wskazują także na problem dalszego losu eksportowanych tekstyliów, gdyż po opuszczeniu UE nie ma pewności, co się z nimi dokładnie dzieje.
W tej sytuacji niezbędne jest jak najszybsze selektywne zbieranie odzieży. Do tego będą służyły oddzielne pojemniki, które mają się pojawić w 2025 r. Jednak możliwości ponownego użycia takich ubrań i ich recyklingu są ograniczone. Kraje UE przetwarzają zaledwie 10 proc. wszystkich tekstyliów, które są wyrzucane. Reszta jest obecnie eksportowana i najczęściej trafia na składowiska odpadów lub do spalarni.
W 2010 r. kraje UE wyeksportowały 500 tys. ton zużytych ubrań, w 2019 r. było to już 1,7 mln ton. Przeciętny obywatel Unii Europejskiej zużywa co roku 15 kg tekstyliów, z czego 11 kg wyrzuca do śmieci. Najwięcej, bo prawie połowa, wędruje do Afryki. Tam rzeczy z Europy są ponownie sprzedawane, a to, co już nie nadaje się do noszenia, trafia na składowiska odpadów, w tym także na dzikie wysypiska.
Dużym odbiorcą używanej odzieży z Europy jest także Azja. Według ostatnich danych za 2019 r. trafiło tam 41 proc. zużytych ubrań z UE. Tekstylia w Azji są przerabiane na produkty przemysłowe, np. wypełniacze do foteli i ścierki. Część trafia jednak na składowiska lub jest wysyłana… do Afryki.
Europejskie tekstylia docierają także do Ameryki. Jedno z największych na świecie składowisk odpadów – z nową i zużytą odzieżą – znajduje się na pustyni Atakama w Chile. Według szacunków ekologów trafia tam rocznie nawet 60 tys. ton ubrań. Większość z nich zawiera włókna poliesterowe, które mogą rozkładać się nawet przez 200 lat.

Szybka i szkodliwa
Wartość globalnego przemysłu tekstylnego jest obecnie wyceniania na około 3 biliony dolarów. Dzieje się tak za sprawą fast fashion, czyli szybkiej, taniej mody produkowanej na masową skalę. Bez dbałości o jej jakość, wpływ na środowisko czy też o prawa pracowników. Fast fashion sprawiło, że producenci mogą oferować coraz to nowsze wzory praktycznie z tygodnia na tydzień. Od zamówienia nowego towaru w szwalni do jego dostarczenia do sklepów wystarczy nawet kilkanaście dni. Dlatego największe sieci są w stanie zaoferować klientom w ciągu roku nawet 60 tys. różnych modeli ubrań.
Szybka moda ma jeszcze jednego sprzymierzeńca – jest nim internet. Rozwój gigantycznych, internetowych sklepów połączony z łatwością wysyłania zamówionych rzeczy za granicę sprawiły, że ubrania stały się jeszcze tańsze, a zakupy nie wymagają żadnego wysiłku. Chińska marka Shein ma w swojej ofercie ponad pół miliona produktów, których ceny zaczynają się już od kilku złotych. Ich dostawę firma oferuje za darmo.
Nowocześni giganci internetowi oraz światowe marki szybkiej mody są bezkonkurencyjni, jeśli chodzi o tanie ubrania. Skala tego biznesu jest ogromna. Równie ogromne są jego skutki dla społeczeństw i środowiska, gdyż spora część oferowanego w ten sposób towaru nie sprzedaje się i jest przeznaczana do utylizacji.
Niezrównoważona produkcja tekstyliów doprowadza do zwiększonego zużycia wody i jej zanieczyszczenia, degradacji ekosystemów, a także emisji gazów cieplarnianych. Globalny przemysł modowy emituje 1,2 mld ton ekwiwalentu dwutlenku węgla rocznie. To więcej niż wytwarzają przemysł żeglugowy i lotniczy razem wzięte lub, stosując inne porównanie, moda emituje podobną ilość gazów cieplarnianych rocznie, jak całe gospodarki Francji, Niemiec i Wielkiej Brytanii. W raporcie Światowego Forum Ekonomicznego z 2021 r. branżę modową wraz z łańcuchem dostaw określono mianem trzeciego największego truciciela na naszej planecie, zaraz po przemyśle związanym z żywnością i budownictwem.

Stop nadmiarowi
W marcu ubiegłego roku Komisja Europejska przedstawiła propozycję, której celem jest zwiększenie zrównoważonego charakteru różnych produktów konsumenckich, w tym także tekstyliów. Odzież miałaby być poddana kategoryzacji, która określałaby wpływ jej produkcji na środowisko, jej trwałość oraz możliwość naprawy. O tym, z jakim produktem ma do czynienia klient, informowałyby umieszczone na ubraniach etykiety, które określałyby skalę możliwości poddawania danej rzeczy recyklingowi oraz na ile ich produkcja była przyjazna dla środowiska. Komisja Europejska podkreśliła, że popularne obecnie tendencje konsumentów do używania odzieży przez krótki czas przed jej wyrzuceniem przyczyniają się do niezrównoważonych wzorców nadprodukcji i nadmiernej konsumpcji.
Zdaniem organizacji ekologicznych Unia Europejska w ramach strategii dla sektora włókienniczego powinna wprowadzić opłaty, których celem ma być zmiana sposobu projektowania tekstyliów w taki sposób, by były bardziej trwałe, a po ich zużyciu przeznaczane do recyklingu na szerszą skalę niż do tej pory. Wprowadzenie opłat w ramach ograniczenia produkcji odpadów należy uzupełnić o dodatkowe zasady, np. zakaz korzystania z niebezpiecznych substancji chemicznych w trakcie produkcji i ustanowienie minimalnych standardów trwałości produktu. Koszty zanieczyszczenia środowiska powinien ponosić producent, a nie, jak dotychczas, jednostki samorządu terytorialnego lub konsumenci.
Jednak najważniejsza jest zmiana zachowań konsumenckich i odejście od fast fashion, czyli traktowania ubrań jako zakupów na jeden sezon lub w skrajnych przypadkach na jeszcze krótszy okres. Niezbędna redukcja emisji gazów cieplarnianych nie będzie możliwa, jeśli nie będziemy produkować mniej, kupować o wiele mniej i lepiej sobie radzić z wycofywaniem odzieży z użytkowania. Aby przyczyniać się do rozwoju etycznej mody, możemy kupować mniej ubrań, ale lepszej jakości, od małych wytwórców lub korzystać z opcji second handów, czyli odzieży z drugiej ręki.

---

Dziennikarskie śledztwa
Nawet jeśli znoszone ubrania trafiają do recyklingu, to nie mamy pewności, że faktycznie zostaną ponownie przetworzone. Takie wnioski płyną z niedawnego śledztwa Reutersa, który prześledził drogę sportowych butów oddawanych w ramach akcji promowanej m.in. przez władze Singapuru. Okazało się, że buty trafiły do Indonezji zamiast do recyklingu.
Z kolei niemieccy dziennikarze przeprowadzili niedawno śledztwo, które zdemaskowało nieodpowiedzialną politykę zwrotów firmy Zalando. Okazało się, że ubrania zwracane przez klientów pokonują tysiące kilometrów, przy okazji generując ogromne emisje, których redukcję niemiecki gigant odzieżowy obiecuje na swojej stronie internetowej. Wyszło też na jaw, że część zwracanych rzeczy jest niszczona, a inne trafiają poza Europę.

 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki