Wiele lat temu, w latach 70. ubiegłego wieku, został przeprowadzony słynny test na czteroletnich dzieciach. Przed maluchami położono pianki marshmallow i zapowiedziano, że mogą je zjeść od razu, ale jeżeli poczekają 15 minut, to dostaną więcej. Część z nich nie mogła się powstrzymać i od razu zjadła piankę, część poczekała. Losy dzieci śledzono przez wiele lat i okazało się, że te z nich, które potrafiły czekać, odnosiły większe sukcesy w życiu. Siła woli okazana w wieku lat czterech okazała się procentować w przyszłości. Była to zależność do tego stopnia istotna, że z dzieci o silnej woli wyrastali dorośli, mniej skłonni do otyłości, lepiej się uczący i z wyższym wykształceniem.
Jednak zależność ta nie jest aż tak prosta. Ponieważ wyniki eksperymentu były aż tak spektakularne, inni naukowcy postanowili zbadać pominięte wcześniej czynniki, które mogły wpływać na uzyskanie tego rezultatu. Czy rzeczywiście dzieci, które źle wypadły w teście pianki, cierpiały na deficyt silnej woli, czy jednak zadziało się coś więcej?
Nowy test, inny wynik
Jednym z możliwych wyjaśnień jest, że pozornie „impulsywne” dzieci reagują na konkretne warunki i podejmują mądre decyzje. A zatem test marshmallow być może nie badał tak naprawdę siły woli, ale na ile otoczenie dziecka jest godne zaufania i wspierające dla rozwoju.
Niektóre dzieci szybko zdobywają trudne doświadczenia. Dorośli, których znają, nie dotrzymują obietnic, nikt nie dąży do sprawiedliwości. Kiedy takie dzieci dostają coś dobrego, wiedzą, że ktoś większy może przyjść i to im zabrać.
To właśnie uderzyło Celeste Kidd w 2012 r., kiedy była doktorantką kognitywistyki na Uniwersytecie Rochester. Miała okazję obserwowania dzieci w schronisku dla bezdomnych. Maluchy wychowywały się w środowisku, gdzie kradzieże były powszechne, a dorośli rzadko interweniowali.
Jak zachowywały się te dzieci w teście marshmallow? No cóż. Wszystkie zjadły piankę natychmiast, kiedy ją dostały.
Właśnie dlatego Kidd zaprojektowała nową wersję piankowego eksperymentu. Manipulując zaufaniem dzieci do dorosłego, drastycznie zmieniła ich wynik w teście.
Czy dorosłym można ufać?
Eksperyment przebiegał następująco. Dziecko siedziało przy stole w pracowni plastycznej, gdzie znajdował się słoik ze zużytymi kredkami, a przyjazny dorosły przedstawiał dziecku wybór: albo użyć starych kredek, albo poczekać, aż dorosły wróci z nowymi, lepszymi kredkami. Dalsza część eksperymentu przebiegała w dwóch opcjach.
W warunkach wiarygodności dorosły wracał po kilku minutach z nowymi kredkami.
W warunkach niewiarygodności dorosły wracał z pustymi rękami i przepraszał, że się pomylił i lepszych kredek nie ma. Po jakimś czasie powtórzono wybór, obiecując atrakcyjne naklejki. Ponownie niektóre dzieci były nagradzane za czekanie. Inne czekały tylko po to, aby usłyszeć przeprosiny, że ładniejszych naklejek nie ma.
Dopiero wtedy następował test właściwy – dzieci dostawały jedną piankę marshmallow i mogły zdecydować, czy zjeść ją teraz, czy poczekać i otrzymać dwie pianki później. Kluczowa okazała się zbudowana wcześniej wiarygodność dorosłego.
Dzieci w warunkach wiarygodności – które wcześniej otrzymywały obiecane nagrody – były w stanie czekać cztery razy dłużej niż ich koledzy, którym wcześniej złożono obietnicę i nie dotrzymano słowa.
Co więcej, dzieci w warunkach wiarygodności były bardziej skłonne czekać pełne 15 minut. Dziewięcioro z czternastu dzieci w warunkach wiarygodności wytrzymało pełne 15 minut, podczas gdy tylko jedno z czternastu dzieci w warunkach niewiarygodności to zrobiło! Różnica ta była nie tylko istotna statystycznie. Zaufanie do dorosłego okazało się kluczowe.
Jak musi wyglądać życie dzieci otoczonych przez niegodnych zaufania dorosłych? Jak zauważyła Kidd, dzieci mogą mieć zupełnie różne postrzeganie świata, w zależności od ich warunków życia. Dziecko, które mieszka z rodzicami, którzy dotrzymują obietnic i rzeczywiście nagradzają za różne osiągnięcia, ma powód, aby poczekać na swoją piankę. Ale dla dziecka przyzwyczajonego do kradzieży i złamanych obietnic jedynymi gwarantowanymi przyjemnościami są te, które ma w ręce.
Wpływ rówieśników
Istnieje jeszcze jedna rzecz motywująca dzieci do opóźniania gratyfikacji: moc współpracy. Przebadała to w 2020 r. profesor Rebecca Koomen z zespołem (z Uniwersytetu Dundee w Wielkiej Brytanii). W eksperymencie przeprowadzonym na ponad 200 dzieciach badacze łączyli je w pary, obiecując większą nagrodę, o ile obie osoby w parze poczekają. Ta prosta sztuczka zdziałała cuda. Przedszkolaki były w stanie czekać wspólnie naprawdę długo. Co więcej, badacze przetestowali dzieci w dwóch bardzo różnych społeczeństwach: w Niemczech i Kenii – i okazało się, że mimo różnych kultur efekt był ten sam.
Oznacza to, że opóźnianie gratyfikacji to proces wielopłaszczyznowy. Wymaga siły woli, ale nie jest wyłącznie jej wynikiem. To, czy dziecko zdecyduje się poczekać, zależy również w dużej mierze od otoczenia, w jakim się znajduje. A my, dorośli, odgrywamy kluczową rolę w kształtowaniu tego otoczenia. Możemy wzmacniać opóźnianie gratyfikacji, zachowując się w sposób niezawodny i godny zaufania. Możemy wzmacniać ją dzięki tworzeniu przyjaznego, sprzyjającego współpracy środowiska rówieśniczego.
Zachowania ryzykowne – czy to tylko problem siły woli?
Opisane powyżej badania rzucają dodatkowe światło na polskie badania prowadzone od lat przez dr. Szymona Grzelaka z Instytutem Profilaktyki Zintegrowanej. Badając czynniki, które najsilniej chronią młodzież przed podejmowaniem zachowań ryzykownych (takich jak sięganie po narkotyki, alkohol, pornografię itp.), odkryli, że najważniejsze trzy to mama i tata jako przewodnicy życiowi, dobra atmosfera w klasie (grupie rówieśniczej) oraz praktyki religijne. Aby rodzic był prawdziwym przewodnikiem dla dziecka, musi być godny zaufania, sprawiedliwy i dotrzymywać obietnic. Z kolei dobra atmosfera w grupie rówieśniczej sprzyja współpracy, podejmowaniu wspólnie wysiłku z nadzieją na sukces.
Dlatego powstaje pytanie: czy to brak silnej woli powoduje angażowanie się młodzieży w zachowania ryzykowne, czy raczej (patrząc na powyżej cytowane eksperymenty), silną wolę kształtuje zaufanie do dorosłych i wsparcie w rówieśnikach, z którymi ma się wspólne cele i którym można ufać?
A kolejne pytanie brzmi: co zrobić z podkopanym w czasie lockdownów i nauki zdalnej zaufaniem młodego pokolenia wobec dorosłych? Jak pokazują liczne badania i raporty (w tym trzy prowadzone w latach 2020–2022 przez naszą Fundację Edukacji Zdrowotnej i Psychoterapii), młodzież źle znosiła izolację społeczną, siedzenie non stop przed komputerami i brak aktywności fizycznej. Wielokrotnie wołali o pomoc ze względu na złą kondycję psychiczną, a potem raportowali rozczarowanie postawą dorosłych, którzy często woleli udawać, że nic tak naprawdę wielkiego się nie stało i trzeba przejść nad tym do porządku dziennego. Czeka nas w tej chwili wielkie zadanie odbudowywania swojej wiarygodności. Jak sądzę, stawka jest na tyle duża, że warto.