Dlaczego Europa nie chce żyć? To fundamentalnie istotne pytanie nie wywołuje w Europie szczególnego niepokoju. Powraca od czasu do czasu, głównie w refleksji Kościoła katolickiego. A przecież warto, by zmierzyli się z nim wszyscy, niezależnie od tego, jaka jest ich wiara, światopogląd, wrażliwość. Bo o ważną ludzką sprawę tu chodzi, po prostu.
Pytanie o to, dlaczego Europa nie wierzy w życie, nasunęło mi się znów kilka dni temu. Tym razem za sprawą intrygującego sąsiedztwa tytułów dwóch informacji, które opublikowaliśmy w naszym serwisie tego samego dnia, a nawet w tym samym czasie, co do minuty. Tytuł pierwszy: Franciszek: Nadzieja płynąca ze zmartwychwstania dodaje sił i pozwala iść naprzód; drugi: Holandia: eutanazja również dla najmłodszych. Tak, ostatnimi czasy afirmacja dla życia mierzy się z głosami niewiary w jego wartość i wzmagającą się tendencją do arbitralnego orzekania, jakie życie zasługuje na to, by pozwolić mu trwać, a jakie nie. Istotą smutnego newsa z Holandii jest wprowadzenie eutanazji dla dzieci cierpiących na nieuleczalne choroby. Do tej pory była ona już legalna dla niemowląt i nieletnich w wieku od 12 do 16 lat – za zgodą rodziców. Już wcześniej postanowiono, że dla starszych nieletnich zgoda rodziców nie jest wymagana. Od teraz eutanazja będzie dostępna dla wszystkich.
Przypominam sobie rozmowę sprzed lat, z metropolitą Nairobi, arcybiskupem Mwana’a Nzeki, który mówił, że dla niego Europa to kontynent, w którym wszystko jest dozwolone, wiara zdaje się uśpiona, zaś ludzie myślenie o Bogu zastąpili bezkrytycznym zaufaniem w naukę i technikę. „Popatrzmy na Holandię – oni oficjalnie zaakceptowali eutanazję, to straszne!” – mówił z przejęciem nieżyjący już dziś kenijski arcybiskup. Rozmawialiśmy ponad 20 lat temu. Co powiedziałby dziś?
Dlaczego więc Europa nie chce żyć, nie wierzy w dar istnienia i tak różni się w swoim myśleniu od spojrzenia duchownego z Kenii? To zastanawiające, że afrykański respekt dla życia, szacunek wobec jego tajemnicy i radość z istnienia aż tak mocno kontrastuje z perspektywą Europejczyków i ich spojrzeniem na życie – pełnym pesymizmu, mroku, niewiary, zwątpienia, które, ostatecznie, odzwierciedla się w przyjmowanych regulacjach prawnych. Nie tylko w Holandii zresztą: w ostatnich dniach ustawę o depenalizacji eutanazji przyjął parlament Portugalii.
To zastanawiające, że mieszkańcy Afryki Subsaharyjskiej, gdzie jedna czwarta ludności żyje za nieco ponad jednego dolara dziennie, bardziej cenią życie aniżeli mieszkańcy bogatych krajów Europy. Mogłoby się wydawać, że powinno być właśnie na odwrót. Czyżby ceną za materialny dobrobyt miałoby być poczucie znużenia i niewiary w życie? Nie chciałbym ryzykować szybkich hipotez, bo problem jest na pewno bardziej złożony. Niemniej ten uderzający kontrast powinien skłaniać nas do refleksji. Czy możemy być pewni, że temat eutanazji nie stanie się kiedyś, wcześniej czy później, przedmiotem debaty publicznej także u nas? Jaka byłaby wówczas nasza, polska odpowiedź?