Logo Przewdonik Katolicki

Nowy fragment w Biblii

Monika Białkowska
Zwiedzający wystawę „Księga nad księgami” w Muzeum Ziem Biblijnych, przyglądają się starożytnym manuskryptom, Jerozolima, 23 października 2013 r. | fot. Uriel Sinai/Getty Images

Cały świat obiegła wiadomość o ukrytym pod innym tekstem najstarszym tłumaczeniu Ewangelii, a dokładniej, fragmencie tłumaczenia 12. rozdziału Ewangelii wg św Mateusza. Odnalezione tłumaczenie nie zmienia treści samej Ewangelii, ale pomaga zrozumieć teksty, które mamy, i lepiej poznać historię ich powstawania.

Odkrywcą fragmentu tłumaczenia jest austriacki badacz średniowiecza, Grigory Kessel. Zajmował się on manuskryptami z Biblioteki Watykańskiej i gdy jeden z nich przykuł jego uwagę, postanowił prześwietlić go światłem UV. Okazało się, że pod trzema warstwami rękopisu ukryty jest czwarty, syryjski, usunięty około 1300 lat temu przez palestyńskiego skrybę, który potrzebował pergaminu, żeby nanieść na niego własne tłumaczenie. Wiek odnalezionego fragmentu szacuje się na około 1750 lat, co oznacza, że jest on o cały wiek starszy od uważanego dotąd za najstarszy manuskryptu Nowego Testamentu, czyli od Kodeksu Synajskiego.
Do niedawna znane były tylko dwa rękopisy zawierające starosyryjskie tłumaczenia Nowego Testamentu. Pierwszy znajduje się w Bibliotece Brytyjskiej w Londynie, drugi na górze Synaj, w klasztorze św. Katarzyny – najstarszym nieprzerwanie istniejącym klasztorze na świecie. W ostatnich latach w tym ostatnim miejscu prowadzono projekt odzyskiwania wymazywanych tekstów i wówczas odnaleziono trzeci fragment. Ten znaleziony przez Kessela nazywany jest w związku z tym „czwartym świadectwem tekstowym”.

Słowa i detale
Jak bardzo odnaleziony tekst różni się od tłumaczeń, które znamy – tego jeszcze nie wiemy. Różnice nie będą miały zasadniczego znaczenia dla treści i sensu Ewangelii, ale z pewnością ich prześledzenie będzie ciekawe i da wgląd w proces kształtowania się tekstów, które znamy – a może również w specyfikę świata, w którym Ewangelie powstawały. Do publicznej wiadomości podano na razie pierwszy wers z odnalezionego rozdziału. Tam, gdzie my w tłumaczeniu Biblii Tysiąclecia czytamy, że: „Pewnego razu Jezus przechodził w szabat wśród zbóż. Uczniowie Jego, odczuwając głód, zaczęli zrywać kłosy i jeść”, w najstarszym syryjskim tłumaczeniu zapisano: „zaczęli zrywać kłosy, wycierać je w dłoniach i zjadać”. Warto tu zauważyć, że to nie sama czynność jedzenia była zakazana w czasie szabatu – szabat łamało właśnie owo „wycieranie kłosów w dłoniach”, traktowane jak omłot, wydobywanie tego, co przydatne do spożycia, z niejadalnych łupin. Dla pogan ta informacja była bez większego znaczenia – ale św. Mateusz pisał swoją Ewangelię w środowisku żydowskim, gdzie to podkreślenie, w jaki sposób został złamany szabat, było istotne: Żydzi doskonale rozumieli wagę tej „winy”.

Głos z Antiochii
Syryjskie przekłady Biblii zaczęły powstawać już około 170 roku po Chrystusie, czyli w zasadzie w tym samym czasie, kiedy spisywano Nowy Testament. Syria ze stolicą w Antiochii była wówczas jednym z najważniejszych centrów starożytnego chrześcijaństwa, drugim po Jerozolimie. Stamtąd wyruszał w podróże św. Paweł, tam biskupem był św. Ignacy Antiocheński. To właśnie w Antiochii powstawała Ewangelia św. Mateusza, ale też Ewangelia św. Łukasza, Didache czy apokryficzna Ewangelia Tomasza. Język syryjski był bardzo podobny do aramejskiego, którym posługiwał się Jezus. To wszystko pomaga zrozumieć, dlaczego właśnie syryjskie tłumaczenia (eksperci zakładają, że spisano ich pięć albo sześć) – równoległe niemal samym Ewangeliom – są tak ważnym świadkiem historii kształtowania się Nowego Testamentu.

Na początku było słowo
Kształtowanie się Nowego Testamentu jest procesem niezwykle złożonym, o którym często mało wiemy – bo nie zaprzątamy sobie tym głowy. Tymczasem proces ten był rozłożony w czasie i każda z ksiąg ma swoją odrębną, często mocno złożoną historię. Doskonale widać to choćby po krótkim fragmencie, który rozpoczyna Ewangelię św. Łukasza. „Wielu już starało się ułożyć opowiadanie o zdarzeniach, które się dokonały pośród nas, tak jak nam je przekazali ci, którzy od początku byli naocznymi świadkami i sługami słowa. Postanowiłem więc i ja zbadać dokładnie wszystko od pierwszych chwil i opisać ci po kolei, dostojny Teofilu, abyś się mógł przekonać o całkowitej pewności nauk, których ci udzielono”. Tworzenie opowiadań o Jezusie nie było zadaniem powierzonym wyjątkowym postaciom, z myślą o publikacji ich dzieł przez kolejne tysiąclecia. Przeciwnie – po zmartwychwstaniu Jezusa Jego uczniowie po prostu opowiadali o tym, co się wydarzyło. Opowiadali o tym w różnych środowiskach, starając się, żeby ich słuchacze dobrze ich rozumieli. Ci, którzy usłyszeli ich opowieści, przekazywali je dalej, zachowując kluczowe elementy. Niektóre z fragmentów tych opowieści, które powinny być przekazane w niezmiennej formie, zaczęto spisywać najpierw dla celów liturgicznych. Musiało minąć kilkadziesiąt lat, zanim zaczęły powstawać pierwsze pisma.

Źródło znane nieznane
Choć przyzwyczajeni jesteśmy do układu ksiąg w Nowym Testamencie, nie zastanawiamy się zwykle nad wiekiem poszczególnych ksiąg. Tymczasem starsze od Ewangelii są listy apostolskie. Najstarszy jest list św. Jakuba i dwa listy Pawła do Tesaloniczan, one powstały około roku 50. Potem Paweł pisał do Filipian, do Koryntian, do Galatów, Rzymian, Kolosan. Efezjan, do Filemona – i dopiero między 64. a 70. rokiem spisana została Ewangelia św. Marka. Nieco młodsza jest Ewangelia Mateusza, jeszcze młodsza (ok. 80–90 roku) Łukasza, a Ewangelia św. Jana spisana została dopiero pod koniec I wieku, około 95 roku, czyli sześćdziesiąt lat po zmartwychwstaniu Jezusa.
Jest – albo raczej domniemywa się istnienie – jeszcze jednego ważnego dokumentu, który się nigdzie nie zachował. Analiza jednak tych, które mamy, wyraźnie świadczy o tym, że posługiwali się nim ich autorzy: powtarzają się w nich bowiem niektóre fragmenty, choć autorzy nie czerpią od siebie nawzajem. Dokument ten nazywany jest źródłem Q (czasem również „Ewangelią Galilejską”). Mógł powstać jako pierwszy, już w latach 50. w Galilei i być zbiorem logiów, czyli wypowiedzi Jezusa. Również odkryta w 1945 roku w Nag Hammadi apokryficzna Ewangelia Tomasza potwierdza, że istniał zbiór logiów. Odkrycie źródła Q byłoby dziś chyba największą możliwą sensacją w świecie badań nad Biblią – niestety możemy się go nigdy nie doczekać. Dziś wystarczyć nam musi wiedza, że Mateusz i Łukasz w swoich Ewangeliach wyraźnie czerpią z jakiegoś wspólnego, a nieznanego nam źródła.

Marek od Piotra
Wróćmy jeszcze na chwilę do ustnych opowiadań, które powtarzano po zmartwychwstaniu. Potrafimy dziś dość precyzyjnie zbadać, w jaki sposób one powstawały, w jakich środowiskach i do kogo były kierowane. I tak Ewangelia św. Marka (który przecież nie był apostołem, nie należał do grona Dwunastu i nie mógł uczestniczyć w wielu wydarzeniach!) jest niczym innym, jak orędziem samego św. Piotra, którego Marek był uczniem i przyjacielem. Przypuszcza się, że Ewangelia powstała w Rzymie. Na ślad św. Piotra wskazuje tu również język, który w swoim stylu powtarza aramejskie schematy. U Marka znajduje się również wiele barwnych i szczegółowych opisów wydarzeń, które nie są konieczne dla istoty orędzia, ale wydają się pochodzić od naocznego świadka: że łódź była w pogotowiu albo że apostołowie nie mieli kiedy się najeść, kiedy Jezus przemawiał do tłumów.

Mateusz do Żydów
Ewangelia św. Mateusza spisana została jako jedyna nie po grecku, ale po aramejsku – ale już w I wieku znany był jej grecki przekład, cieszący się takim samym autorytetem jak oryginał. Autor, jak wspomnieliśmy wcześniej, w redakcji czerpał ze źródła Q i z Ewangelii św. Marka. Konstrukcja tej księgi, ilość nawiązań do Starego Testamentu, pokazywanie wypełniających się proroctw, terminy z judaizmu, które nie są tu wyjaśniane – to wszystko świadczy o tym, że przekaz kierowany był do Żydów, doskonale rozumiejących, czym są choćby filakterie i dlaczego bielono groby (żeby były łatwo widoczne i żeby nikt na nie nie nadepnął).

Łukasz do Greków
Ewangelia Łukasza powstawała, kiedy krążyły już różne inne teksty, co sam Łukasz zauważa we wstępie – prawdopodobnie znał on również te teksty, które do dziś się nie zachowały. Łukasz musiał mieć również bliską relację ze św. Pawłem, dość często powtarza jego słownictwo. Z pewnością był wykształcony i znał się na medycynie. Od Mateusza różni go to, że pisał dla Greków – zhellenizowanych pogan. To, co należy do świata żydowskiego, Łukasz wyjaśnia, a o samych poganach pisze z dużą łagodnością i wyrozumiałością.
Jan mówi więcej
Ewangelia Jana jest interesująca, bo wiele wskazuje na to, że u jej źródeł rzeczywiście stoi sam św. Jan, który z jednej strony znał już powstałe wcześniej teksty, a z drugiej miał swoje własne, bardzo głębokie doświadczenie spotkania z Jezusem i bycia jego „umiłowanym uczniem”. Znając również inne Ewangelie, mógł chcieć nadać swojej opowieści nieco inną perspektywę, która nie będzie powtarzała tamtych treści, ale je rozbuduje, a momentami wręcz zinterpretuje. Jan już nie opowiada prostej historii, to zrobili inni przed nim. On pokazuje sens i znaczenie śmierci Jezusa w perspektywie Jego zmartwychwstania.

Papirus i pergamin
Z tego czasu, gdy Ewangelie powstawały, mamy bardzo niewiele zachowanych fizycznie fragmentów pism. Papirus nie jest trwałym materiałem. Z całego Nowego Testamentu mamy w tej chwili odnalezionych nieco ponad dziewięćdziesiąt rękopisów. Za najcenniejszy uważa się papirus Rylandsa z początków II wieku, który mierzy zaledwie 6 na 9 cm i zawiera kilka wierszy z Ewangelii św. Jana. Trzeba pamiętać, że kiedy Ewangelie zaczynały być spisywane, trwały już prześladowania chrześcijan i wszystkie księgi musiały być wydawane w ręce władz i palone. Dopiero po 313 roku, po edykcie mediolańskim cesarz Konstantyn polecił sporządzić nowe i porządne kodeksy pergaminowe. Tym cenniejszy jest zatem każdy, najmniejszy nawet zachowany fragment nie tylko oryginalnego tekstu, ale również starożytnego tłumaczenia.

Co się zachowało?
Jeszcze jedną rzecz trzeba wyjaśnić na koniec. To, że teksty Nowego Testamentu nie zachowały się do XXI wieku, nie oznacza jednak oczywiście, że nie były znane w starożytności. Najstarszym kompletnym kodeksem, który zawiera (oprócz niemal kompletnego tekstu Starego Testamentu) cały Nowy Testament oraz nieuznawane za kanoniczne teksty Listu Barnaby i Pasterza Hermasa, jest Kodeks Synajski. Ten rękopis został odkryty w 1844 roku, a datowany jest na IV wiek. To aż siedemset czterdzieści kart zapisanych na doskonałej jakości pergaminie.
Z tego samego wieku pochodzi zachowany w bardzo dobrym stanie Kodeks Watykański – również zawierający Stary i Nowy Testament. Kodeks przez długie wieki znajdował się w zbiorach Biblioteki Watykańskiej (od jej założenia w 1448 roku) – ale nikt się nim specjalnie nie interesował i nikt nie zdawał sobie sprawy z jego wartości. Do XIX wieku nie badał go żaden naukowiec. Zgodę na jego sfotografowanie i w ten sposób udostępnienie badaczom wydał dopiero Pius XI w 1859 roku. W 1999 cały kodeks został zdigitalizowany.

Kanon i nadzieja
Starożytni doskonale znali pisma, które do naszych czasów dotrwały zaledwie w strzępach – dokonywali ich tłumaczeń, ale przede wszystkim weryfikowali teksty, doprowadzając ostatecznie do uformowania się kanonu: spisu tych ksiąg, które Kościół uznaje za natchnione, czyli kanoniczne, bezbłędne, co do których możemy mieć pewność, że przekazują prawdziwą naukę Jezusa, a nie ludzkie fantazje. Ten kanon utrwalił się ostatecznie już w IV wieku, a więc w czasie, z którego pochodzi odnalezione niedawno syryjskie tłumaczenie. Metoda badania rękopisów światłem UV pozwala nam mieć nadzieję na kolejne odkrycia i na jeszcze głębsze wejście w świat ludzi, którzy albo znali ludzi, którzy znali Jezusa – albo sami Go jeszcze pamiętali.
 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki