Logo Przewdonik Katolicki

Wychowanie do mądrego miłosierdzia

Bogna Białecka, psycholog
fot. photocanal25/Getty Images

Postawę miłosierdzia można i warto rozwijać, trzeba ją jednak odpowiednio zrozumieć. Bo empatia, współczucie, troska o innych, miłość i przebaczenie, które kojarzymy z miłosierdziem, nie oznaczają naiwności czy przyzwolenia na zło.

Gdy profesor Martin Seligman zaczął wiele lat temu badanie uwarunkowania poczucia szczęścia, okazało się wkrótce, że żadne z popularnych wyobrażeń na ten temat nie jest prawdziwe. Ani pieniądze, ani pozycja społeczna, ani wykształcenie, ani nawet zdrowie nie zapewniają człowiekowi poczucia szczęścia. Najważniejsze jest poczucie, że życie ma sens i szlachetny cel oraz stosowanie na co dzień w życiu różnorodnych zalet. Badania, które przeprowadził w wielu krajach i w każdej kulturze, potwierdziły istnienie dwudziestu czterech uniwersalnych zalet, które są cenione na całym świecie. Wśród nich znalazło się miłosierdzie.
O miłosierdziu Seligman mówi w szerszym kontekście. To nie tylko współczucie, ale troska o innych, wynikająca z miłości. To chęć spełniania dobrych uczynków i wyświadczania przysług – nie z nadzieją na nagrodę czy rewanż, ale z czystej radości czynienia dobra. To traktowanie potrzeb innych ludzi co najmniej tak samo poważnie jak własnych. To dostrzeganie wartości w ludziach, nawet takich, którzy sami uważają się za najgorszych i bezwartościowych.

Nie z przymusu
Zaletę miłosierdzia można i warto rozwijać, trzeba ją jednak odpowiednio zrozumieć. Przede wszystkim nie chodzi o to, by poświęcać się za innych. Owszem, w sytuacji kryzysowej miłosierdzie może przejawić się np. w oddaniu swojego życia w obronie innych ludzi, jednak miłosierdzie na co dzień musi być wyważone. Osoba, która zawsze poświęca swoje potrzeby na rzecz potrzeb innych osób, szybko się wypala i nie jest w stanie dalej czynić dobra. Wypalenie połączone z poczuciem przymusu robienia czegoś dla innych kończy się nie tylko własnym wyczerpaniem emocjonalnym, ale wyrządzaniem krzywdy innym osobom. Człowiek wyczerpany emocjonalnie i fizycznie podejmuje złe decyzje, a jego zawężona perspektywa może sprawić, że zamiast pomóc, szkodzi.
Dlatego pierwszą zasadą mądrego miłosierdzia jest: zadbaj o siebie, by móc zadbać o innych. Trochę na podobnej zasadzie, na której dorosły siedzący obok dziecka w samolocie w czasie utraty szczelności musi wpierw sam sobie założyć maskę tlenową, by następnie  pomóc założyć ją dziecku.
Problem, który pojawia się w sytuacjach kryzysowych, stanowi jednak przeciwieństwo postawy samopoświęcenia. Silne negatywne emocje – takie jak strach, lęk, złość – obracają człowieka ku sobie samemu: podsycają impuls ucieczki od zagrożenia lub walki z nim, by się ochronić. Negatywne emocje są samolubne. Mogą nas popychać, by kosztem innych zaspokoić swoje potrzeby. Właśnie dlatego warto pielęgnować i rozwijać w dzieciach i nas samych tę cnotę miłosierdzia – byśmy jej nie zatracili w trudnych czasach.
Ciekawe propozycje, jak to osiągnąć, stworzyli pracownicy The Robert D. and Billie Ray Center z Uniwersytetu Drake (USA), którzy już od 30 lat promują program sześciu filarów charakteru – kształcących pozytywne postawy u dzieci i młodzieży. Jedną z tych postaw (filarów charakteru) jest właśnie miłosierdzie w opisanym powyżej rozumieniu (nazywane u nich troską).

Drzewo dobra
Już małe dzieci można zachęcać do dobrych uczynków. Można to zrobić na dwa sposoby – poprzez tworzenie lub zbieranie z drzewa dobra. W przedszkolu, szkole lub domu z wikliny i bibuły można stworzyć dekorację przedstawiającą drzewo. Na drzewie umieszczamy tekturowe liście. Na części liści możemy zapisać pomysły na dobre uczynki (po jednym na liściu). Dziecko, zrywając liść z drzewa, dostaje wyzwanie mające na celu uczynienie czyjegoś dnia lepszym. Dobrze, by były one dostosowane do wieku i możliwości. Na przykład: „Zrób bratu ulubioną kanapkę” dla młodszych, „Upiecz bratu naleśniki” dla starszych. Zróżnicowanie zadań można zilustrować, umieszczając te trudniejsze u góry, łatwiejsze u dołu drzewa.
Drzewo dobra można też budować – to zadanie dla starszych dzieci i młodzieży. Chodzi o to, by wymyślić coś, co poprawi komuś dzień, jakiś dobry uczynek – i raz na tydzień przymocować swój pomysł na drzewie (po zrealizowaniu go). W ten sposób wyrabiamy nawyk czynienia dobra, a drzewo staje się coraz piękniejsze i bogatsze. Przy okazji zyskujemy bazę pomysłów na dobre uczynki.

Dyskusje o miłosierdziu
Z młodzieżą warto rozmawiać o miłosierdziu. Dobre tematy do dyskusji to: Co ono konkretnie oznacza w naszym życiu? Jak okazać miłosierdzie i wybaczyć komuś, kto zrobił coś złego, by nie dać jednocześnie sygnału, że przyzwalamy na kontynuowanie krzywdzenia innych? Jakie są granice miłosierdzia? Czy istnieją? Jak ma się miłosierdzie do sprawiedliwości? Czy można komuś wybaczyć, a zarazem wymierzyć sprawiedliwość? Jak uchronić się przed przypisywaniem całej grupie ludzi złych intencji ze względu na pochodzenie? Na przykład dlaczego należy odrzucać negatywne stereotypy dehumanizujące całe grupy ludzi – takie jak: „wszyscy Niemcy to hitlerowcy, Ukraińcy to banderowcy, Rosjanie to Sowieci” itp. Warto rozmawiać o tym, że przypisanie negatywnej etykiety niewinnym ludziom ze względu na przynależność do jakiejś grupy prowadzi wprost do traktowania ich jak nie ludzi i usprawiedliwiania przemocy wobec nich.

Miłosierdzie wobec winowajców
Jedną z ważnych, a zarazem trudnych stron miłosierdzia jest zdolność wybaczania krzywd. Jak już zaznaczyłam, nie jest to zgoda, by być nadal krzywdzonym, ale z drugiej strony nie jest to objaw słabości, a właśnie siły.
Psycholog Richard Fitzgibbons opisuje następujące skutki wybaczenia: dzięki niemu obniża się poziom złości i wrogości w życiu człowieka, poprawia się zdolność do kochania i bycia kochanym, zwiększa się zdolność człowieka do kontrolowania gniewu, zwiększa się umiejętność ufania ludziom, poprawia się zdrowie psychiczne, człowiek uwalnia się spod kontroli wydarzeń z przeszłości i przestaje powtarzać negatywne zachowania.
Dlatego zamiast ciągłego rozpamiętywania przeszłych krzywd (co tak naprawdę sprawia, że krzywdziciel wciąż ma władzę nad ofiarą – nadal sprawia, że cierpi), warto dokonać aktu przebaczenia: przypomnieć sobie raz jeszcze fakty związane z krzywdą, a potem wypowiedzieć słowa wybaczenia. Wszystko to można zrobić pisemnie, a potem taką kartkę wrzucić do rzeki (lub ognia), tak by też na poziomie emocjonalnym lepiej odczuć, że wydarzenie to, i emocje z nim związane, odchodzą w przeszłość.

Miłosierdzie wobec siebie
Nastolatki potrzebują usłyszeć jeszcze jeden ważny przekaz – miłosierdzie należy kierować też ku sobie. Wielu nastolatków ma tendencję do umniejszania swojej wartości, powątpiewania w to, że mogą cokolwiek dobrego sobą reprezentować.
Można na przykład podpowiedzieć, by w sytuacji porażki spróbować potraktować samego siebie jak swojego najlepszego przyjaciela. Co byś powiedział swojemu przyjacielowi, gdyby powinęła mu się noga i coś zrobił źle? Prawdopodobnie coś w stylu: „Nie wyszło ci, ale jak często udaje ci się dobrze rozwiązywać problemy! Każdemu może się coś nie udać, ważne by wstać, otrzepać się, poprawić koronę i iść dalej z podniesionym czołem. Jesteś wartościowy, cenię cię i szanuję, wierzę w ciebie!”. Dlaczego wobec siebie jesteśmy tak surowi? Może warto sobie też powiedzieć szereg miłych, podnoszących na duchu słów i dać się pocieszyć innym ludziom, zamiast odrzucać ich pomoc?

Zarażać dobrem
Media – zarówno społecznościowe, jak tradycyjne – pełne są historii budzących silne, negatywne emocje. Niestety coś, co budzi strach, oburzenie czy złość, bardziej przyciąga uwagę niż historia pozytywna, budząca dobre emocje. Dlatego warto poszukać wiadomości, historii, powieści i filmów pokazujących potęgę dobra. Przykładami takich klasycznych już filmów może być Dzień świstaka, Forrest Gump, Ukryte piękno czy Podaj dalej. Wspólne oglądanie takich filmów może być doskonałym punktem wyjścia do rodzinnej dyskusji. Co ciekawe, też w twórczości krótkometrażowej (youtube'owej) pojawia się sporo filmików o przesłaniu „dobro powraca”. Choć część utrzymana jest w konwencji hinduskiej karmy, możemy rozmawiać z dziećmi, że mechanizm jest inny – tak samo jak złem, można zarażać i dobrem. A choć wszędzie pojawią się ludzie uważający dobro za słabość i wykorzystujący czyjeś serce, dookoła mamy też wielu ludzi, którzy poruszeni doświadczeniem dobroci będą starali się przekazywać ją dalej.

„Przebaczenie nie oznacza ignorowania niesprawiedliwości ani pozwalania, by ktoś Cię źle traktował. Pamiętaj, to nie jest reakcja mięczaka. Uczynienie tego kroku wymaga odwagi i wysiłku. Pozbycie się swoich uraz wymaga wielkiej siły moralnej”.

Charlotte van Oyen Wilvliet
Profesor psychologii Hope College, zajmująca się psychologicznymi efektami wybaczania

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki