Ich bohaterstwo widać. Donoszą o nim media całego świata. Filmiki z ich udziałem od dziewięciu miesięcy krążą w świecie, jako wyraz niezłomności w walce o wolność. Nierzadko mówiąc i myśląc o nich, zatrzymujemy się tylko na tym poziomie, jakby w pewnym sensie byli bohaterami popkultury. Tymczasem jest i druga strona heroicznej postawy. Zespół stresu pourazowego, trwałe obrażenia organów wewnętrznych, amputacje – to tylko niektóre cechy codzienności coraz większej liczby Ukraińców, którzy walczyli na wojnie. Pomoc im bynajmniej nie będzie krótkofalowa.
Zauważyć potrzeby
Ich marzeniem było łączenie osób z niepełnosprawnościami z pełnosprawną częścią społeczeństwa. To dlatego w 2015 r. założyli Stowarzyszenie Jedna Chwila. Chcieli pokazać światu, że niepełnosprawność nie oznacza końca, ale może być początkiem życia przeżytego w pełni. – Naszą misją jest integracja środowiska osób z niepełnosprawnościami ze światem pełnosprawnych. Realizujemy ją w znacznej mierze przez sport, organizując imprezy takie jak bieg IntegRUN, obozy multidyscyplinarne (crossfit, wakeboarding, parakajakarstwo, strzelectwo, boks…). Jesteśmy świadomi, jak ważne jest zwalczanie stereotypów o osobach z niepełnosprawnościami, dlatego też poza sportem dużą część naszej działalności poświęcamy na edukację i szkolenia – opowiada Krzysztof Stern, członek Stowarzyszenia Jedna Chwila, zdobywca tegorocznego wyróżnienia ,,Człowiek bez barier”. Od pierwszych dni wybuchu wojny angażowali się w pomoc Ukraińcom, m.in. gromadzili sprzęt, który mógłby pomóc naszym sąsiadom z niepełnosprawnościami. W kwietniu Krzysztof Stern, jako przedstawiciel środowisk wspierających osoby z niepełnosprawnościami, uczestniczył w spotkaniu organizacji pozarządowych z Agatą Kornhauser-Dudą. Celem spotkania była poprawa koordynacji działań na rzecz osób poszkodowanych podczas wojny w Ukrainie. To po tym skontaktowała się z nimi Polska Misja Medyczna z propozycją stworzenia wspólnego projektu, który będzie wspierał osoby z Ukrainy, cierpiące z powodu amputacji kończyn. W ramach wsparcia osób z niepełnosprawnościami Polska Misja Medyczna wraz ze Stowarzyszeniem Jedna Chwila stworzyły projekt Iron Help. Ma on objąć ponad 350 osób zarówno z Ukrainy, jak i z Polski. Poza stałą rehabilitacją dla osób mieszkających w Polsce zorganizowane zostaną 10-dniowe obozy sportowo-rehabilitacyjne dla obywateli Ukrainy, mieszkających za naszą wschodnią granicą. Uczestnicy zostaną włączeni do programu treningowego, aby przygotować się do codziennego funkcjonowania z protezą. Ważną częścią rehabilitacji będą zajęcia sportowe (prowadzone m.in. przez paraolimpijczyków), które pomogą uczestnikom wrócić do aktywnego życia w społeczeństwie. Każdy z nich zostanie także objęty opieką psychologiczną i będzie miał możliwość spotkać się z doradcą zawodowym, by określić możliwości powrotu do pracy po przebytym urazie. – Programy rozwojowe muszą brać pod uwagę wyjątkowe potrzeby osób z niepełnosprawnościami. Nie chodzi wyłącznie o zapobieganie ich wykluczeniu, ale aktywne włączanie w życie społeczności, zagwarantowanie dostępu do usług zdrowotnych i edukacji. To duże wyzwanie, wymagające nadrabiania wielu lat zaległości, kiedy kwestie opieki pozostawiało się rodzinie lub specjalnym ośrodkom. Wszyscy wzajemnie się uczymy, wdrażamy nowe rozwiązania, tak aby opieką medyczną objąć wszystkie grupy – mówi Małgorzata Olasińska-Chart z Polskiej Misji Medycznej.
Holistycznie
– Bardzo zależy nam, aby wspierać te osoby na różnych płaszczyznach. Chcemy, aby po zakończeniu projektu nie tylko poprawiła się ich kondycja fizyczna, ale przede wszystkim obraz siebie – przekonuje Krzysztof Stern.
Stowarzyszenie Jedna Chwila tworzą osoby z niepełnosprawnościami, zarówno poruszające się na wózkach, jak i po amputacjach. – Nie tylko jest nam łatwiej pomagać, bo rozumiemy specyfikę problemów, z którymi mierzą się adresaci naszego projektu, ale również jesteśmy dla nich bardziej wiarygodni. Jeśli osoba, która na co dzień używa protezy, mówi, że da się z nią żyć i normalnie funkcjonować, to dużo łatwiej jest uwierzyć niż komuś, kto o amputacji wie tylko z teorii – twierdzi Krzysztof Stern.
Od czasu trwania projektu pomogli już kilkudziesięciu osobom, m.in. żołnierzowi, który wrócił do Ukrainy i tam rekrutuje ludzi, którzy wezmą udział w projekcie. – Zakładamy, że pomożemy ponad trzystu osobom, w tym kilkudziesięciu z Polski. Zależy nam, aby projekt ten był międzynarodowy, dlatego objęliśmy już opieką m.in. polskiego mężczyznę, który w listopadzie z powodu choroby nowotworowej miał amputowaną nogę – opowiada Krzysztof Stern. – Obserwujemy, że Polacy czują się trochę mniej otoczeni opieką, w związku z tym, że organizacje charytatywne angażują się w pomoc ofiarom wojny. Naszymi działaniami chcemy pokazać, że wcale tak nie musi być. Wspierając Ukraińców, dajemy więcej szans Polakom, aby mogli się rozwijać. Pomoc przy całym dobru, które się wydarza, powinna również podnieść naszą samoocenę narodową – dodaje.
Zagubieni
Anastazja przed wojną walczyła i zdobywała medale. Nie przeszkadzały jej w tym uszkodzone nerwy w ręce. Hart ducha i siła fizyczna sprawiły, że od kilku lat była w ukraińskiej kadrze narodowej paraolimpijczyków w taekwondo. Pomiędzy zawodami jeździła na turnusy rehabilitacyjne, aby utrzymać organizm w dobrej kondycji mimo ograniczeń. To tam poznawała żołnierzy, którzy od 2014 r. walczyli we wschodniej Ukrainie. – Od kilku lat w ośrodkach rehabilitacyjnych obok osób z różnorodnymi niepełnosprawnościami zaczęli pojawiać się żołnierze. Z rozerwanymi przez bomby częściami ciała mierzyli się nie tylko z bólem fizycznym, ale i z demonami, które zamieszkiwały ich głowy. Większość z nich cierpiała na zespół stresu pourazowego (PTSD) – opowiada kobieta. – Do niektórych z nich bardzo trudno było dotrzeć. Nie pozwalali nikomu zbliżać się do siebie, zapadając się coraz bardziej w otchłań drastycznych wspomnień. Mimo to części z nich towarzyszyłam, szczególnie tym z uszkodzonym wzrokiem, którym pomagałam poruszać się po zawiłych korytarzach ośrodków.
Ich historie przerażały. Wielu z nich sięgało po alkohol, aby ukoić ból, nie tylko ten fizyczny. – Widziałam, jak zmagają się ze wspomnieniami. Część z nich zadawała sobie pytanie dlaczego żyją, skoro ich koledzy umarli. Nierzadko to oni byli jedynymi świadkami ich śmierci. Wydaje mi się, że tak naprawdę nigdy do końca nie zrozumiemy, co przeżywają żołnierze w obliczu działań wojennych. Większość z nich już nigdy nie odnajdzie się w społeczeństwie, gdyż stres, który przeżyli, na zawsze odbierze im możliwość przystosowania się do warunków – twierdzi Anastazja. – Na pewno prościej będzie tym, którzy mają rodziny, jednak wielu z nich nie ma do kogo i gdzie wracać – dodaje.
Mimo bólu
Znajomy paraolimpijczyk grający w rugby polecił jej podpoznańskie Stowarzyszenie Jedna Chwila. – Wiedziałam, że potrzebuję miejsca, w którym dostanę wsparcie. Gdy nie mam regularnej rehabilitacji, moja sprawność spada, a w moim ciele zaczyna się regres. Nie mogę dopuszczać do takich sytuacji – przyznaje Anastazja. Dzięki stowarzyszeniu korzysta ze wsparcia fizjoterapeutycznego dwa razy w tygodniu, ale nie jest to jedyny rodzaj pomocy, który dostaje. – Przede wszystkim czuję wokół mnie obecność życzliwych ludzi, którzy rozumieją położenie, w jakim się znalazłam. Na co dzień korzystam z pomocy psychologa, ale to dobrzy ludzie pozwalają mi patrzeć z nadzieją w przyszłość, mimo bólu, który noszę w sercu – stwierdza.
Z pomocy stowarzyszenia korzysta od kilku miesięcy, ale od jakiegoś czasu sama angażuje się w pomoc. – Przez moje liczne kontakty w Ukrainie mogę pomóc ściągnąć do Polski ludzi, którzy pilnie potrzebują pomocy, gdyż w wyniku działań wojennych stracili kończyny lub zostali sami ze swoją niepełnosprawnością, a każdy dzień bez rehabilitacji działa na ich niekorzyść – opowiada kobieta. Obecnie próbuje pomóc przyjechać do Polski dwunastoletniemu chłopakowi, któremu bomba zniszczyła mieszkanie. – Powiedział mi o nim mój znajomy rehabilitant, który przebywa na Ukrainie. Nastolatek nie chodzi, gdyż ma uszkodzony rdzeń kręgowy. Na cito potrzebuje rehabilitacji, ponieważ jej brak spowoduje regres, a problemy zdrowotne będą postępować – opowiada Anastazja. – W ośrodkach rehabilitacyjnych w Ukrainie nie ma prądu, jest mroźno, a sale są przepełnione, gdyż mieszkają tam nie tylko osoby z niepełnosprawnościami. Aby chłopak przyjechał do Polski, potrzebna jest zgoda jego mamy.
Sfera marzeń
Przed rozpoczęciem konfliktu w Ukrainie mieszkało około 2,7 mln osób z niepełnosprawnościami. Wyzwaniem jest każdy alarm i konieczność zejścia do schronów – szczególnie narażone są osoby z ograniczeniami ruchu, ale to niejedyna grupa potrzebująca pomocy. Od początku wojny co najmniej 12 osób z niepełnosprawnościami zginęło w instytucjach opiekuńczych na okupowanych przez Rosjan terytoriach Ukrainy. Niektórzy mieszkańcy pozostają w zagrażających zdrowiu warunkach i muszą być niezwłocznie ewakuowani w związku z nadchodzącą zimą, ponieważ instytucje nie są w stanie zagwarantować im podstawowych środków materialnych i bezpieczeństwa.
Anastazja bardzo chciałaby wrócić do treningów taekwondo. Na razie jest to niemożliwe. – Znalezienie trenera dla paraolimpijczyka w taekwondo nie jest takie proste. Ta dyscyplina w moim przypadku ma swoją specyfikę: nie mogę dostawać w głowę, muszę wykonywać zupełnie inne chwyty niż standardowi zawodnicy, ze względu na moją niesprawną rękę – opowiada taekwondzistka.
---
Jakiś czas temu podano kwotę, którą Ukraina straciła, walcząc z Rosją. Straty notowane w miliardach dolarów już dziś są zapowiedzą zapaści gospodarczej dla przyszłych pokoleń. Kosztów, które w wyniku działań wojennych ponieśli zwykli ludzie, nie da się zmierzyć żadną miarą. Naród, który w latach 30. ubiegłego wieku przecierpiał Wielki Głód, ludobójstwo zaaplikowane przez Stalina, dziś staje w obliczu nowych tragedii, które naznaczą jego historię na następne dziesiątki lub setki lat.