Wiara i służba są nierozdzielne. Bez wiary służba staje się niewdzięcznym obowiązkiem, a nawet formą zniewolenia. Bez postawy służby wiara jest tylko rytuałem, martwym i bezowocnym. Dlatego Pan Jezus w dwóch mikroprzypowieściach wiąże te rzeczywistości.
Otwiera je prośba apostołów: „Dodaj nam wiary!”. Tak żarliwe wołanie może zrodzić się jedynie w sercu człowieka, który jest świadom, że wiara zmienia życie, a jednocześnie rozumie, jak trudno mu uwierzyć Bogu, jak niedoskonała jest jego więź z Panem i zaufanie Jego miłości. Taki człowiek wie także, że sam z siebie wiary nie wzbudzi; że jest ona łaską, o którą trzeba się nieustannie modlić. Wie, że jest to dar, który rośnie i oczyszcza się w doświadczeniu, ale równie dobrze może skarleć i umrzeć, jeśli nie będzie pielęgnowany z troską. „Panie, dodaj nam wiary!” to modlitwa ludzi pokornych, czyli znających swoje ograniczenia i akceptujących je z wiarą, że Bóg przekracza wszelkie granice i tworzy wielkie dzieła tam, gdzie jest ludzka słabość. On ją zna. Zna kruchość człowieka. Dla Niego wystarczy wiara maleńka, jak ziarnko gorczycy. Tyle Mu trzeba, by ocalić świat.
Takiej maleńkiej wiary trzeba nam dziś szukać usilnie – i w sobie, i w Kościele. Czy jest w nas wiara, która drzewu każe wyrwać się z korzeniami i przesadzić się w morze? Tu nie chodzi o spektakularne cuda, łamiące prawa natury i mające przekonać nieprzekonanych. Chodzi o to wszystko, co mocno jest zakorzenione w naszych sercach i przeszkadza spotkać się z Panem, oddać Mu życie, zaufać, że Jego miłość jest silniejsza od zła i potrafi wyrwać je z naszego życia z korzeniami. Wiara jest źródłem siły, daje moc i odwagę odpowiadania na wielkie wyzwania, często niemożliwe z ludzkiego punktu widzenia.
Ludzie wiary nie odchodzą dziś z Kościoła w świętym oburzeniu, ale próbują szukać w nim choćby ewangelicznego ziarnka gorczycy, które daje nadzieję na odnowę życia. Jeśli bowiem Kościół jest miejscem, w którym spotykamy Jezusa, jeśli jest środowiskiem naszego wzrostu i drogą do świętości, potrzeba, byśmy wszyscy wołali dziś jeszcze głośniej i usilniej: „Panie, dodaj nam wiary!”. Dodaj nam wiary, by wyrwać z korzeniami rozrosłe ponad miarę drzewa pychy, obłudy, zamknięcia na świat i braku szacunku dla ludzi idących innymi drogami. Dodaj nam wiary, by powrócić na proste drogi Ewangelii. Wystarczy niewiele. Wiara maleńka jak ziarnko gorczycy i pokora uczniów szukających prawdy.
Wiara rzeczywiście zdolna jest czynić cuda, ale tylko wtedy, gdy wyraża się w służbie Bogu i człowiekowi. Takimi cudami, często niezauważalnymi, wypełniona jest nasza codzienność. Każdy człowiek, któremu poświęcamy choćby chwilę uwagi, każdy maleńki gest dobra, każda, choćby krótka modlitwa, jest cudem miłości. Nie dokonują ich wielcy tego świata, wierzący we własną doskonałość i wpatrzeni w swoje supermoce, ale ludzie pokorni, którzy są – jak mówi Jezus – „sługami nieużytecznymi”, bo robią to, co po prostu powinni robić, a resztę oddają woli Najwyższego. Służba to niemodne dziś słowo, ale w uszach ucznia Jezusa nie powinno ono oznaczać poniżenia, bo jest drogą naśladowania Mistrza. Służba, która wypływa z miłości, nie jest hańbą, ale zaszczytem.
Wiara mała jak ziarnko gorczycy i służba, która rodzi się z pragnienia naśladowania Zbawiciela, uwalniają od zgubnego przekonania, że w naszych rękach leży zbawienie świata i od nas zależą przyszłe losy Kościoła. To nie deprecjonuje naszych wysiłków i starań, nie zwalnia od odpowiedzialności i zaangażowania dla drugiego, ale przywraca właściwe proporcje. Robimy, co do nas należy, ale wszystko zostawiamy w rękach Pana. Nie musimy mieć pod kontrolą całego świata, bo nie my jesteśmy jego panami. To nie my przenosimy góry i wyrywamy drzewa z korzeniami, nie my dokonujemy niemożliwego w ludzkich sercach. Zdać się na Boga – oto cała tajemnica.