Czy osoby słyszące i niesłyszące żyją w dwóch odmiennych światach, czy to jednak ta sama rzeczywistość tylko inaczej postrzegana? Czy możemy znaleźć pomiędzy nami punkty styczne?
– Nie jest możliwe szukanie punktów stycznych między nami i próbowanie stworzenia wspólnego świata, gdyż w świadomości społecznej nie zdajemy sobie kompletnie sprawy z tego, jak funkcjonują osoby niesłyszące, jakie są ich potrzeby, jaka jest ich odmienność językowa i z jakimi barierami na co dzień się spotykają. Największym wrogiem osób Głuchych jest to, że nikt o nich nic nie wie. Brak wiedzy zabija możliwość tworzenia wspólnego kontekstu. Właściwie co oznacza życie społeczne? Jako teoretyczny koncept to tylko puste słowo. W praktyce natomiast przekłada się ono na codzienne rozmowy, wymianę doświadczeń z sąsiadami, interakcje społeczne, wspólne dążenie do czegoś. Tymczasem postawmy sobie szczere pytanie: gdzie angażujemy osoby niesłyszące i w jakich dziedzinach naszego życia spotykamy się z nimi całkowicie na równi? Dramatycznie odczułam ignorowanie potrzeb osób Głuchych w czasie pandemii COVID-19. W żadnej przestrzeni związanej z prewencją czy leczeniem wirusa nie mieli oni dostosowań. Rozwiązania, które proponował sanepid, czyli dzwonienie do pacjenta i wołanie go do okna, były totalnie niemożliwe do zrealizowania dla osób Głuchych. Niesłyszący najczęściej w takich sytuacjach podawali mój numer telefonu i ja na kamerce pomagałam w tłumaczeniu. Problem był wtedy, gdy byłam w kontakcie z czterdziestoma osobami chorymi na covid w jednym czasie.
Podczas studiów z pedagogiki specjalnej szczegółowo omawialiśmy potrzeby różnych grup osób z niepełnosprawnościami. Osobom niesłyszącym poświęconych było najmniej zajęć. Mam wrażenie, że grupa ta jest najmniej poznaną społecznością o specjalnych potrzebach. Z czego to wynika?
– Największą barierą istniejącą w naszym społeczeństwie jest bariera komunikowania się. Wyobraźmy sobie, że podczas zagranicznego wyjazdu znaleźliśmy się w szpitalu i nikt nie mówi w naszym języku. Tak wygląda codzienność osób niesłyszących. Oni są obcokrajowcami we własnym państwie. Osoby niewidome mają barierę terytorialną, ale komunikują się normalnie, dzwonią do znajomych, mają kontakty społeczne. Tymczasem społeczeństwo dla osoby niesłyszącej bardzo często jest zagrożeniem. W przeważającej większości nie jesteśmy w stanie porozumieć się z osobami niesłyszącymi na piśmie, ponieważ znaczna część dokumentów urzędowych ma skomplikowany język. Dodatkowo osoby słyszące nie zwracają zazwyczaj uwagi na kontekst, w którym żyją ludzie Głusi, a to, że nie rozumieją czegoś, wydaje im się denerwujące albo śmieszne. Moim studentom przeprowadzam pewien eksperyment. Proponuję, aby wyobrazili sobie, że nie słyszą, a następnie pytam ich, co rodzi im się w głowie, gdy mówię, że ptak śpiewa. Zawsze opisują mi dźwięk, który mają uwewnętrzniony. Wciąż dotykamy własnych doświadczeń z pełną analizą słuchu. Nie jesteśmy w stanie uświadomić sobie faktu, że jeśli całkowicie nie słyszymy, to nie mamy słyszącego kontekstu, a nasz świat opiera się głównie na tym, co widzimy. W przypadku osób Głuchych to oko i ręka budują komunikację i nie opiera się ona na grze słów. Osoby Głuche postrzegają świat bardziej literalnie: jak ptak może śpiewać, skoro nie ma ust, jak mogę odpoczywać pod drzewem, skoro tylko obok niego siedzę, a nie leżę na ziemi? Osoby niesłyszące nie słyszą również wewnętrznego głosu, np. gdy czytają książkę. Zastanawiam się, dlaczego tak nam zależy, aby tworzyć jeden świat. Obawiam się, że dla większości z nas tworzenie jednego świata oznacza moment, w którym Głusi będą słyszeć. Za wszelką cenę chcemy, aby wszyscy byli tacy jak my. Tymczasem dojrzałe społeczeństwo wspiera rozwój i kulturę mniejszości.
Często wkładamy osoby niesłyszące do jednego worka, mówiąc, że są tacy albo tacy. Czy naprawdę jest to aż tak jednorodna grupa?
– Kilkanaście lat temu społeczność osób Głuchych stanowiła rzeczywiście bardziej jednorodną grupę, dziś wiele się zmieniło. Czynników zróżnicowania jest bardzo wiele, ale podstawowym jest implantacja. Głusi funkcjonujący w implantach mają zupełnie inne życie, co nie zmienia faktu, że osoby bez implantów również mogą wysoko funkcjonować. Coraz więcej osób niesłyszących ma większą świadomość, chce robić karierę, studiować, mieć zupełnie inne metody spędzania wolnego czasu niż dawniej. Kwestią, która uległa zmianie, jest także wybór zawodu. Kiedyś prawie każda Głucha kobieta była krawcową, a mężczyzna ślusarzem lub stolarzem. Dziś samoświadomość osób Głuchych wzrasta, pomagają w tym media społecznościowe, które Głusi sami kreują, powstaje wiele organizacji prowadzonych przez osoby Głuche, które pokazują, jaka jest ich kultura. To wszystko powoduje, że krok po kroku, świat Głuchych broni swego jestestwa. Zauważyłam, że jeśli jakaś inicjatywa rodzi się dzięki samym Głuchym, przynosi w społeczeństwie lepsze efekty. Jeśli oni sami chcą o coś zawalczyć lub coś ocalić, ich głos jest słyszalny, a instytucje społeczne są zmuszane do szukania dostosowań, np. do wynajęcia tłumacza. Uwielbiam momenty, gdy dzwoni do mnie ktoś z urzędu i prosi o tłumaczenie, bo właśnie dostał nagrany filmik w języku migowym i niczego nie rozumie. Wtedy ruch na linii słyszący i niesłyszący jest prawdziwy.
Mam wrażenie, że duża część naszego społeczeństwa traktuje osoby Głuche z litością.
– Kiedyś pewien ksiądz powiedział coś, co rezonuje we mnie do dziś: jeśli masz litość do drugiego człowieka, znaczy, że sam siebie uważasz za mniej godnego litości, czyli stawiasz siebie ponad drugim człowiekiem. Osoby z niepełnosprawnością nienawidzą litości; oni jej nie potrzebują, gdyż jest to uczucie, które stawia w centrum odczuwającego, a w ich życiu nic nie zmienia. Większość mojego życia spędziłam w środowisku osób niesłyszących i nigdy nie uważałam ich za osoby, którym czegoś brakuje. Uważam, że mają więcej zasobów niż osoby pełnosprawne, choćby emocjonalnych, jak np. sposoby radzenia sobie z problemami. Bardziej niż litość w stosunku do osób Głuchych martwi mnie brak cierpliwości ze strony osób słyszących. Obserwuję nierzadko brak chęci zrozumienia czy przeznaczenia Głuchym swojego czasu, żeby pewne kwestie im wyjaśnić. Litość jest zazwyczaj pozbawiona twarzy, to uczucie nie każe nic robić, ono jest początkiem i końcem. Osobom niesłyszącym konstytucja, a nie nasza łaska, gwarantuje pełny dostęp do wszystkiego. Ustawa o dostępności zapewnia dostęp tłumacza języka migowego. Często bywam na różnorodnych wydarzeniach publicznych i prawie na żadnej z imprez nie spotkałam tłumacza. W czerwcu wraz z dziećmi Głuchymi brałam udział w publicznie zorganizowanym Dniu Dziecka. Nie dość, że musiałam sama wszystko dzieciom tłumaczyć, to konkursy proponowane dzieciakom nie były pod żadnym względem dostosowane do potrzeb osób Głuchych: zaśpiewanie piosenki czy powiedzenie wierszyka.
Język migowy bardzo często jawi się nam jako substytut komunikacji. Niewielu z nas ma świadomość, że to taki sam język jak polski, hiszpański czy angielski.
– Od wielu lat osoby Głuche walczą o to, aby język migowy uzyskał oficjalny status języka polskiego. Do dziś się to nie wydarzyło, i mimo że jest on językiem polskim, nie jest ukonstytuowany w żadnej ustawie. Ustawa o dostępności poniekąd daje możliwość, aby traktować go w sposób oficjalny, ale wiedza na temat osób niesłyszących jest zerowa, dlatego trudno mówić, że słyszące społeczeństwo potraktuje go poważnie jako język, a nie jak substytut komunikacji czy komunikację alternatywną. Instytucje powinny być przeszkolone nie tylko z zakresu języka migowego, ale również z zakresu prawidłowej obsługi osoby niesłyszącej i poprawnej pracy z tłumaczem. Ostatnim razem, gdy tłumaczyłam pewne spotkanie, pani urzędnicza ręką zasłaniała kamerę. Duży problem stanowią również maseczki, gdyż zdecydowanie utrudniają komunikację, ponieważ język migowy to nie tylko ruch rąk, ale całego ciała. Bardzo ważna jest także mimika twarzy. Znaki migowe łączą się bezpośrednio z emocjami. Jeżeli ktoś podaje wypowiedź w języku migowym, to ona ma zawsze ładunek emocjonalny, płynie ze środka. Często, kiedy tłumaczę, łapię się na tym, że mówię: „czuję, że tu chodzi o to”, i dopiero doprecyzowuję, co migający powiedział. Ja zdecydowanie język migowy czuję.
W jakim stopniu osoba Głucha jest w stanie opanować język polski w mowie i piśmie?
– Wygląda to bardzo różnie. Nawet dla tych osób, które sobie z nim radzą, zawsze pozostaje on językiem obcym. W rozmowie czy na piśmie należy pamiętać, że niektóre analogie mogą być całkowicie niezrozumiałe. Głusi uczą się polskiego jak każdego języka obcego. Niesłyszący studenci muszą czytać książki ze słownikiem wyrazów obcych. Wkładają oni wiele wysiłku, aby poznać nasz język, natomiast my nie jesteśmy zaangażowani w poznawanie ich sposobu komunikacji. Gdy pytam osoby, które zrobiły kurs języka migowego o motywy, odpowiadają, że może czasem im się przyda. Często język migowy jest tylko martwą kwalifikacją, a osoby, które zrobiły kursy, nie mają kontaktu z osobami niesłyszącymi. Komunikacja działa w dwie strony, osobę głuchą trzeba odczytać, trzeba wiedzieć, co ona miga, dlatego kontakt z osobami Głuchymi podczas nauki języka jest obowiązkowy.
Pamiętam z dzieciństwa pewną rodzinę, w której jedna córka była osobą niesłyszącą. Cała rodzina, głęboko wierząca, bardzo przeżywała, bo nie była w stanie wyjaśnić jej pojęć abstrakcyjnych – jak miłość, dobro, wiara.
– Jedyną przyczyną był brak znajomości języka migowego – i to jest bardzo smutne. Pokazywanie palcem na przedmioty to nie jest język migowy. Jeżeli nie potrafię wytłumaczyć osobie Głuchej jakiejś zawiłości, to znaczy, że nie znam migowego. Nie wyobrażam sobie, żeby rodzice nie mówili tym samym językiem co dziecko. Rodzice często obawiają się, że gdy nauczą się doskonale języka migowego i będą porozumiewać się w tym języku z dzieckiem, ono przestanie mówić w języku polskim. Działa to zupełnie odwrotnie: dziecko zacznie mówić więcej, bo więcej będzie rozumiało. Jeżeli będziemy używać języka migowego, a jednocześnie uczyć dziecka mowy fonicznej, wtedy dziecko będzie dwujęzyczne. Kiedyś ludzie byli przekonani, że nie można dziecka uczyć równocześnie dwóch języków, tymczasem badania pokazują, że jest ono w stanie przyswoić dwa lub trzy języki jednocześnie jako swoje. Dzieci, które przychodzą do nas do fundacji, a mają rodziców słyszących, bardzo słabo migają. Pamiętam matkę, która powiedziała mi, że może nie zna doskonale migowego, ale syn ją rozumie we wszystkim. Gdy zapytałam chłopaka, czy jest to prawdą, odpowiedział mi, że nie rozumie jej prawie w ogóle, tylko kiwa głową dla świętego spokoju.
Czym jest audyzm?
– Opowiem o audyzmie z poziomu mojego współodczuwania. Są to wszystkie działania, nie zawsze świadome, powodujące coś więcej niż dyskryminację, niż wyłączenie społeczne, niż pominięcie, niż lekceważenie. Audyzm kojarzy mi się z sytuacją, w której człowiek nie widzi drugiego człowieka i nie szanuje jego potrzeb, a wręcz nie interesuje go, co zrobić, aby podstawowe potrzeby tego drugiego były zaspokojone. Podstawową potrzebą osób Głuchych jest komunikacja. W naszym świecie wszystko i na różnych poziomach życia społecznego jest skierowane do osób słyszących. Służba zdrowia jest tą przestrzenią, w której wykluczenie Głuchych odczuwane jest najbardziej dramatycznie. Zdarza się, że osoba głucha z mdlejącym dzieckiem na rękach dzwoni do mnie, abym wezwała pogotowie. Tracimy cenne sekundy. Ostatnio z powodu braku tłumacza w szpitalu, przed operacją na otwartym sercu kobieta miała malowane pisakiem kółka, gdzie będzie cięta. Poza tym niczego jej nie wyjaśniono. Jestem przekonana, że gdyby potrzebny był tłumacz języka angielskiego, znalazłby się natychmiast.
Czy po wielu latach pracy w środowisku osób niesłyszących ma Pani jeszcze nadzieję, że coś zmieni się w naszym społeczeństwie i osoby Głuche zostaną dostrzeżone?
– Im bardziej będziemy piętnować braki i im więcej osoby Głuche napiszą skarg na działanie instytucji, tym będzie lepiej. Przez lata osoby niesłyszące nauczyły się jednak, że to nie ma sensu. Mam poczucie, że takie myślenie prowadzi nas do punktu zero, nie wolno tak myśleć.
Mam nadzieję, że nie tylko z okazji Międzynarodowego Dnia Głuchych ludzie będą zauważać potrzeby osób Głuchych. Marzę o tym, żeby nasze państwo nie wyważało już otwartych drzwi, tylko wzięło przykład z krajów, które dobrze funkcjonują z urzędowymi tłumaczami. Jednym z takich krajów jest Wielka Brytania, gdzie jest duża dostępność i nie ma problemów, aby tłumacz był we wszystkich możliwych sytuacjach społecznych.
EUNIKA LECH
Prezeska Fundacji Pomocy Osobom Niesłyszącym TON, członkini pierwszej kadencji Rady Języka Migowego przy MPRIPS, nauczyciel akademicki i specjalista ds. dostępności. Autorka publikacji i kompendiów dot. dostępności i języka migowego, certyfikowany tłumacz języka migowego, pedagog specjalny
..............................
W aspekcie medycznym „głuchy” oznacza osobę z niedosłuchem stopnia głębokiego. Gdy mowa jest o osobach, które czują przynależność do określonej społeczności, posługującej się własnym językiem, słowo „Głuchy” piszemy dużą literą, podkreślając w ten sposób ich przynależność kulturową.