Atmosfera duchowej bezdomności, tułactwa i psychicznego włóczęgostwa jest tak wysoce szkodliwa dla osobowości ludzkiej i dla życia społecznego, że każdy człowiek biorący udział we wspólnym bytowaniu narodowym musi mieć wolę pokonywania tego nieludzkiego zjawiska i jego objawów. Własny pokój domowy nigdy nie może mi zamknąć oczu na mękę tylu rodzin i bezdomnych, tylu ludzi żyjących kątem, żywiących się „na stojąco”, „w korytarzu” lub na schodach, może w bramie lub w stołówce.
Co więcej, muszę mieć wolę uszanowania dążenia społecznego do zmniejszania lub usunięcia choroby bezdomności; muszę mieć wolę uszanowania praw, które zwalczają tę chorobę; muszę mieć pragnienie coraz to lepszego ustroju społecznego, który by wszystkim ludziom zabezpieczał pokój domowy – wszak jego błogosławionych owoców sam doznaję. Jest to wysoce chrześcijańskie dążenie. Nawet Chrystus zalecał uczniom swoim: „Do któregokolwiek domu wejdziecie, mówcie naprzód: pokój temu domowi…”.
Skutecznie pragnąć pokoju domowego dla wszystkich ludzi, współdziałać nad jego zaprowadzeniem, umocnieniem i upowszechnieniem, modlić się o sprawiedliwy ustrój społeczno-gospodarczy na ziemi – wszystko to jest obowiązkiem chrześcijanina żyjącego duchem Ewangelii.
Fragment pochodzi z książki Ojcze nasz. Niech Modlitwa Pańska stanie się naszym chlebem powszednim, Wydawnictwo Świętego Wojciecha 2020