Jeśliby nawet społeczeństwo nie dopisywało, to odpowiednie wychowanie społeczne, poczynając od najniższych stopni nauczania, może przyjść z pomocą. Zawsze jest to droga skuteczniejsza niż zaczynanie reform od przymusu i wywłaszczania, gdyż są to środki gwałtowne, które budzą sprzeciw. Ekonomia przymusu i gwałtu, choćby przyniosła doraźne korzyści, jest krótkotrwała; następna faza jest już mobilizacją oporu jako zadrażnionego instynktu wolności, jest to odwet doznanej nieufności. Współcześni zwierzchnicy społeczeństw coraz częściej dochodzą do wniosku, że skuteczność reform społecznych zależy nie od przymusu, ale od wychowania właściwych człowiekowi usposobień społecznych, od perswazji i umiejętnego, psychologicznego podejścia do tych „sprzymierzeńców”, których władza ma w naturze ludzkiej. Tylko władcy prymitywni, o ubogiej konstrukcji duchowej, pozbawieni znajomości człowieka, hazardują środkami gwałtu i przymusu. Największy bodaj hazard jest tam, gdzie naturalny instynkt samozachowawczy posiada najpotężniejsze bastiony: w dziedzinie zachowania życia i mienia.
Doświadczenie też uczy, że najbardziej radykalne reformy społeczne dają nikłe wyniki w porównaniu z wychowawczym oddziaływaniem społecznym. Dlatego Kościół, który wychowywał ducha dzielenia się dobrami, skuteczniej prowadził do wyrównania społecznego niż państwa, które nie zdołały uchronić społeczeństw od nędzy materialnej.
Książkę można kupić tutaj