Gdy zaczynamy rozważać historię wesela w Kanie Galilejskiej, pierwszą rzeczą, która intryguje, jest nieobecność panny młodej i pana młodego. Nie poznajemy nawet ich imion. Mamy relację z wesela, ale bez przedstawienia nam głównych bohaterów tego wydarzenia.
Trudno się więc dziwić, że wielu komentatorów od wieków podejrzewa, iż autor tekstu chciał w ten sposób naprowadzić nas na wniosek: w opowieści o Kanie chodzi o coś więcej niż ludzki ślub, w Jezusie – Synu Bożym – przybywa do nas Bóg, aby odnaleźć – poślubić! – zranioną i zagubioną ludzkość. Nieco późniejszy opis Jezusa jako oblubieńca (J 3, 29) i następująca potem opowieść o spotkaniu Jezusa z Samarytanką, bezimienną kobietą – symbolem zagubionej ludzkości (J 4, 1–42), wydają się uzasadniać taką interpretację. Święty Jan chce nam zresztą w taki sposób ogłosić spełnienie zapowiedzi proroków, spośród których najpiękniejszą i najmocniejszą przypomina nam pierwsze czytanie: „jak młodzieniec poślubia dziewicę, tak twój Budowniczy ciebie poślubi, i jak oblubieniec weseli się z oblubienicy, tak Bóg twój tobą się rozraduje” (Iz 62, 5). Apokalipsa rozwinie potem obraz małżeńskiej relacji między Bogiem a ludzkością w zapierającą dech wizję liturgii jako Godów Baranka (por. Ap 19, 7; 21, 2). Co zresztą ciekawe, greckie słowo określające ucztę Godów w Apokalipsie (deipnon, Ap 19, 9) jest tym samym słowem, którego Jan używa do określenia uczty ostatniej wieczerzy (J 13, 2.4; 21, 20).
Taka perspektywa w interpretowaniu misji Jezusa rzuca oczywiście decydujące światło na teologiczny wymiar związku między mężczyzną i kobietą. Dzięki niej rozumiemy, że każde ludzkie małżeństwo zawiera w sobie odblask spełnionego w Chrystusie związku między Bogiem a człowiekiem. Miłość męża i żony ma godność reprezentowania w stworzonym świecie miłości między Bogiem i Ludem Wybranym.
Zauważmy przy tym jednak, że tak przecież niezwykłe spełnienie Bożych obietnic dokonuje się na drugim planie, w tle. To przecież w tle wesela, którego głównymi bohaterami są państwo młodzi, Jezus rozmawia z Maryją. Podobnie zresztą na marginesie – w tle ważnych wydarzeń – Imperium Rzymskiego Jezus umrze i zmartwychwstanie. Z drugiej jednak strony to przecież działania Jezusa i Jego Matki nadają decydujący smak – przynoszą najlepsze wino – weselu, w którym uczestniczą. Podobnie śmierć i zmartwychwstanie nadały i nadają smak – sens – życiu milionów, miliardów chrześcijan od dwóch tysięcy lat.