Logo Przewdonik Katolicki

Mała siostra z kraju św. Szarbela

Anna Druś
fot. Facebook/Notre-Dame-Ras Baalbek

Opłakują ją współsiostry ze zgromadzenia Małych Sióstr Jezusa, ale i wyznawcy islamu. W życiu i śmierci zmarłej w Libanie siostry Barbary Kassab jak w soczewce skupia się charyzmat tej wspólnoty, wyrosłej z pokojowego współżycia katolików z muzułmanami.

Hermel to kilkudziesięciotysięczne miasteczko na północy Libanu, niedaleko doliny Baalbek. To przepiękne, zielone pasmo równin, otoczone wzgórzami, zamieszkują właściwie wyłącznie szyiccy muzułmanie. Choć w sąsiednich miejscowościach jest trochę chrześcijańskich rodzin, tu, w Hermel, jedynymi chrześcijanami są starsze dziś wiekiem katolickie Małe Siostry Jezusa. Oprócz ogrodu z drzewkami oliwnymi mają tu niewielką kaplicę, gdzie co tydzień odprawiana jest Msza św. różnych wschodnich obrządków. To tu mieszkała i zmarła 27 grudnia licząca w chwili śmierci 97 lat siostra Barbara Kassab.

Ukryta przed światem
O siostrze Barbarze próżno szukać wyczerpujących informacji w internecie. Musi nam wystarczyć jedna depesza katolickiej agencji Fides, przetłumaczona na kilka języków, i dwie wzmianki w arabskojęzycznych mediach lokalnych Libanu. Wiemy, że pochodziła z Egiptu, że do zgromadzenia wstąpiła w 1957 r. w Bejrucie i że ze wspólnotą Małych Sióstr Jezusa w Hermelu na północy Libanu związana była większą część zakonnego życia.
Nieco więcej dowiemy się bezpośrednio od Małych Sióstr Jezusa, mających kilka wspólnot także w Polsce, skąd niektóre z nich wyjeżdżały na posługę również do Libanu. Posługująca dziś w Chile siostra Angelika miała okazję spotkać Barbarę dwukrotnie w czasie swojego zamieszkiwania z siostrami w Tyrze, na południu Libanu. – Siostry stamtąd bardzo ją kochały, była na pewno znaczącą postacią dla tamtejszych wspólnot. Ja zapamiętałam ją jako osobę bardzo wrażliwą i uważną na drugiego człowieka, bardzo otwartą i często uśmiechniętą. Słynęła zresztą z dowcipu i w ogóle z poczucia humoru – opowiada s. Angelika.
Tym jednak, co mocniej przykuwa uwagę i prawdopodobnie dziwi w kraju nad Wisłą, jest reakcja lokalnej społeczności muzułmańskiej na śmierć tej wiekowej, szerzej w świecie nieznanej siostry zakonnej. „Siała dobro, gdziekolwiek poszła” – napisali na banerze umieszczonym na muzułmańskiej sali pogrzebowej im. imama Zayn al-Abidina. To tu w niedzielę 2 stycznia zorganizowali ku jej czci ceremonię żałobną, zapraszając wszystkich mieszkańców miasta, na czele z burmistrzem. Nie tylko wspominano zmarłą, ale wspólnie odmówiono za nią Al-Fātiha – Współczującą i miłosierną – modlitewną inwokację do Boga z pierwszej Sury Koranu. Jak donosi agencja Fides, na zakończenie pili miejscową niesłodzoną kawę, co jest lokalnym zwyczajem charakterystycznym dla pogrzebów.

Drzwi zawsze otwarte
Co takiego zrobiła ta niepozorna, wpatrzona w Jezusa siostra zakonna, że tak pokochali ją muzułmanie? Odpowiedź jest krótka: realizowała charyzmat swojego zgromadzenia, który każe być siostrom „przyjaciółmi dla wszystkich, zwłaszcza dla najmniejszych z małych”.
– Mało kto wie, że jesteśmy zgromadzeniem, które zrodziło się z przyjaźni z muzułmanami – zauważa siostra Mariola, również Mała Siostra Jezusa, ze wspólnoty w Częstochowie. Przytacza historię ich założycielki Sługi Bożej siostry Magdaleny Hutin z Francji, która zafascynowana duchowością bł. Karola de Foucauld i wiedziona Bożym wezwaniem wyruszyła na pustynię w Algierii. Żyjąc we wspólnocie z nomadami, pisała regułę Małych Sióstr, opierając się na regule Małych Braci Jezusa, ale również konsultując z otaczającymi ją wyznawcami islamu poszczególne zapisy.
Według jej zamysłu siostry miały żyć życiem prostych ludzi, wykonując zawody niechciane przez innych i wrastając w lokalne społeczności. Miały tworzyć niewielkie wspólnoty, żyjące adoracją Jezusa Eucharystycznego, dzieląc te same problemy i warunki, jak ich najprostsi sąsiedzi dookoła. W Polsce są to zatem np. praca salowej w szpitalu, listonosza czy kasjerki w dyskoncie, a w ubogiej wiosce Libanu – uprawa roli, sprzątanie czy wyrób glinianych figurek.
– Siostry z naszych wspólnot w Libanie żyją naprawdę razem z tamtymi ludźmi. Drzwi ich domu są praktycznie cały czas otwarte, nic więc dziwnego, że po tak wielu latach wspólnej egzystencji z muzułmańskimi sąsiadami są po prostu ważną częścią ich społeczności – wyjaśnia siostra Angelika z Polski.
Ta zażyłość i bliskość zostały zresztą nieraz wypróbowane w trudnych momentach dla wszystkich wspólnot chrześcijańskich Libanu. Gdy w 2017 r. dżihadystyczne bojówki z pobliskiej, trawionej wojną Syrii najechały Dolinę Bequ’a, wspólnotę przygarnął i wziął pod opiekę miejscowy burmistrz, szyita. Sąsiedzi zaś zaopiekowali się ich domem, strzegąc przed plądrowaniem czy dewastacją aż do powrotu Małych Sióstr. – Gdy wróciły, społeczność prosiła, by nigdy więcej nie opuszczały Hermel, bo są jego ważną częścią – pisze agencja Fides.

Oaza dla chrześcijan
Mimo bycia częścią muzułmańskiej społeczności siostry nie zatracają swojej chrześcijańskiej tożsamości. Dbają o regularną Eucharystię – co niedzielę w innym obrządku, ponieważ wśród nich samych są przedstawicielki różnych wschodnich rytów. Utrzymują też ożywione kontakty z innymi wspólnotami w regionie.
„Jesteśmy jedynymi chrześcijanami obecnymi w Hermel, a Eucharystia ma w tej obecności wielkie i wyróżniające się znaczenie. Oprócz godzin adoracji i modlitwy wspólnotowej, w tym modlitw wstawienniczych za wszystkich ludzi, staramy się odprawiać przynajmniej raz w tygodniu Mszę Świętą z księdzem spośród księży z sąsiednich parafii. Przyjeżdżają z przyjaciółmi, więc jest to okazja do spotkania i dzielenia się” – relacjonują siostry na libańskiej stronie internetowej zgromadzenia.
Starają się również wspierać duszpastersko chrześcijańskie społeczności pochodzące spoza Libanu. W Hermel przebywa sporo kobiet z Etiopii, które przyjechały tu za pracą i dla nich raz w miesiącu odprawiana jest osobna Msza św. „Podczas etiopskich świąt te młode dziewczęta wspólnie przygotowują swoją celebrację. Przynoszą niezbędne składniki do przygotowania tradycyjnych potraw, swoje okazjonalne stroje, słodycze. Dzielimy się radością i jedzeniem, aby każdy czuł się u nas jak w rodzinie” – piszą siostry z Hermel.

Świadczyć o Jezusie życiem, nie słowami
Do dobrego tonu w tych wielokulturowych relacjach należy jednak unikanie rozmów dogmatycznych lub na tematy różnic międzywyznaniowych czy międzyreligijnych. Muzułmanie szanują ich katolickie modlitwy i zwyczaje, jak np. posty, a one szanują ich wiarę i religijność. – Pamiętam, jak raz w naszym domu w Tyrze pracowało dwóch muzułmańskich robotników przy drobnej naprawie. Gdy jeden z nich spytał nas, „o co chodzi w tej waszej Trójcy Świętej”, drugi natychmiast go upomniał, by nie zadawał tego rodzaju pytań, bo to niegrzeczne – wspomina siostra Angelika z Polski.
To również cecha wprost wzięta z duchowości bł. Karola de Foucauld. Drogę do nawrócenia rozpoczął od zafascynowania wiarą, którą dostrzegł właśnie wśród wyznawców islamu. Gdy zaś odnalazł żywego Boga w Kościele katolickim, początkowo chciał ich nawracać, odkrył jednak, że to dzieło należy do Boga, jego rolą zaś jest ewangeliczne życie i przyjaźń z ludźmi.
Podobnie było z zainspirowaną jego duchowością Magdaleną Hutin, założycielką Małych Sióstr Jezusa. Wicepostulator jej procesu beatyfikacyjnego o. Andrea Mondonico przytaczał w rozmowie z KAI sytuację z jej życia na pustyni wśród muzułmańskich nomadów. „Kiedy opuszczała tamto miejsce, jeden z muzułmanów powiedział do niej: «Dziękuję ci, że nauczyłaś mnie, że moja wiara ma stać się gestem miłosierdzia wobec innych. My, muzułmanie, podkreślamy mocno wagę wiary w Boga – wy, chrześcijanie, wagę gestów miłosierdzia». Jeśli my nauczymy się od muzułmanów mocniejszej wiary, wtedy oni na pewno nauczą się od nas miłosierdzia” – mówił. 
Siostry z Hermel uważają, że ta postawa przynosi konkretne owoce. Dowodem na to ma być choćby sam fakt zżycia tak wielu muzułmanów z ich miasta z nimi i ze zmarłą niedawno siostrą Barbarą. – Owoce jej cichej pracy apostolskiej pokazuje już sama ceremonia pogrzebowa zorganizowana przez szyitów w miejscowym meczecie – zauważają siostry, cytowane w depeszy agencji Fides. – Poświęciła swoje życie pracy w Kościele, pracy społecznej w służbie wspólnoty, a przede wszystkim osobom ubogim w tym regionie. Wraz z jej odejściem zapanował wielki smutek na ziemi i zarazem wielka radość w niebie – mówią siostry.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki