Logo Przewdonik Katolicki

Odpływ z Kościoła

Małgorzata Bilska
il. A. Robakowska/PK

Rozmowa z prof. Mirosławą Grabowską - socjologiem, nauczycielem akademicki, od 2008 r. dyrektorem Centrum Badania Opinii Społecznej. Specjalizującym się w socjologii politycznej i socjologii religii.

CBOS udostępnił komunikat z badań „Zmiany religijności Polaków po pandemii”, przeprowadzonych w maju. Biorąc pod uwagę stosunek do instytucji Kościoła, polskie społeczeństwo jest rozłamane: „dla prawie połowy Polaków (47 proc.) Kościół jest miejscem, w którym się odnajdują, a dla niewiele mniejszej grupy (46 proc.) jest instytucją odległą”. Co to dla Kościoła oznacza?
– Wyniki badania pokazały, że 46 proc. – prawie połowa – badanych postrzega Kościół przez pryzmat instytucji ziemskiej. Instytucja ta może być dostosowana lub nie do dzisiejszych czasów, może do siebie zachęcać lub zniechęcać. Ale funkcjonuje trochę jak instytucja rynkowa. Jedna dobrze się odnajduje na rynku, oferuje atrakcyjne towary. Inna nie oferuje tego, co powinna… Wierni są tu „klientami”. Druga połowa badanych (47 proc.) rozumie instytucję Kościoła z perspektywy wspólnotowej. Czasami ona ma wymiar bardziej ogólny, czasem – parafialny. To zależy od wielkości parafii, od tego, co się w niej dzieje. Ci ludzie podchodzą do instytucji bardziej religijne.

Skoro jest to instytucja „rynkowa”, to czy można powiedzieć, że Kościół nie zaspokaja już potrzeb duchowych części ludzi? Z definicji instytucji wynika, że jednym z celów jej istnienia jest zaspokajanie potrzeb – edukacyjnych, duchowych, w zakresie ochrony zdrowia itd. Szpital, który nie zaspokaja potrzeb chorych, albo się likwiduje, albo – mocno reformuje.
– Muszę poczynić jedno zastrzeżenie. Moje określenie „instytucja rynkowa” jest nieco za mocne, na wyrost…

Ale porusza wyobraźnię, pomaga rozumieć proces.
– O to mi chodziło. Nie sądzę, aby można było przeciwstawiać Kościół jako wspólnotę z jednej strony, brakowi duchowości – z drugiej. Po prostu duchowość jest źle oferowana. Ona może być nietrafiona. Z wielu dotychczasowych badań rysuje się jednak inny obraz. Ludzie postrzegający Kościół w kategoriach dzieła tylko ludzkiego mają trudności z nauczaniem Kościoła na temat spraw obyczajowych. Zmiany postaw dotyczących obyczajowości są bardzo szybkie. Chodzi o stosunek do rozwodów – i rozwodników; do pożycia seksualnego przed ślubem, antykoncepcji, aborcji, procedury in vitro. We wszystkich tych kwestiach w polskim społeczeństwie dominuje postawa, która jest – mniej lub bardziej jednoznacznie – niezgodna z nauczaniem Kościoła. Badani oczekują wręcz zmiany tego nauczania.

Nauczanie o seksualności, ciele i płci budzi kontrowersje od dekad. Przypomnę badanie, jakie w 2020 r. zrobił ks. dr Tomasz Adamczyk z KUL. Zapytał młodzież, czego oczekuje od księży. Okazało się, że dwóch rzeczy: duchowości i sprzeciwu wobec agresji. Dziś młodzi – i nie tylko – ludzie nie akceptują przemocy, bronią ofiar. Współczują im. Akceptują zachowania seksualne uznane przez Kościół za niemoralne, bo one nie krzywdzą drugiego tak jak przemoc. Kościół faktycznie jest mocno restrykcyjny wobec grzechów seksualnych w relacjach, a nie angażuje się w zwalczanie grzechu agresji w tych samych relacjach. Może to realny problem, nie tylko po stronie odchodzących?
– Tak może być. Koncentracja w nauczaniu Kościoła na kwestii seksualności, etyki życia seksualnego, etyki małżeńskiej – to ludzi drażni. Widzą liczne problemy, którym nie poświęca się uwagi. Przemoc, agresję, ale też zachowania z obszaru etyki społecznej, na przykład etyki pracy. Problemem są relacje między pracodawcą a pracownikiem, szeroko rozumiana sprawiedliwość społeczna itp. Porusza się je bardzo rzadko, a jeśli już, to w oficjalnych dokumentach, które niekoniecznie są znane wiernym. Ci, jeśli chodzą do kościoła, wiedzę czerpią od księdza, który naucza w homilii. Dominantą kazań są kwestie ze sfery obyczajowości, moralności seksualnej.

Proporcje w Ewangelii są inne… Czy, biorąc to pod uwagę oraz fakt, że w 2018 r. co tydzień chodziło do kościoła 45 proc. Polaków, a w roku 2022 – 32 proc., następuje szybka sekularyzacja?
– Tak. Najważniejsza zmiana to spadek liczby osób chodzących do kościoła raz w tygodniu –aż o 13 punktów procentowych. To bardzo dużo. Ci, którzy chodzili, bo taka była w domu tradycja, w czasie pandemii doświadczyli, że mogą nie chodzić i nic się z tego powodu nie dzieje. Oni prawdopodobnie już nie wrócą. Tylko jedna trzecia badanych chodzi do kościoła co tydzień, z wewnętrznej potrzeby. A formalnie ponad 90 proc.Polaków to katolicy.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki