Logo Przewdonik Katolicki

Ciało – kurier ważnych wiadomości

Katarzyna Frużyńska, psycholog
fot. MicroOne/Adobe Stock

Czujesz zmęczenie i pijesz kolejną kawę? Boli cię głowa i kark po kolejnej godzinie pracy, więc bierzesz tabletkę? Naprawdę rozluźniasz się tylko, gdy śpisz? A gdyby tak słuchać sygnałów z ciała jak ważnych wiadomości? Ich odczytywanie może wspierać nasze zdrowie i samopoczucie.

Docierają do nas różne sygnały z ciała, które czasem bierzemy pod uwagę, a niekiedy zupełnie ignorujemy. Łapiemy się nagle na tym, że jesteśmy wygłodniali, wpadamy do kuchni i jeśli tylko ktoś stanie nam na drodze, reagujemy złością. Albo w restauracji zerkamy na to, co zamawiają inni, zamiast zapytać się siebie, na co mamy ochotę. Pomijamy wyraźne sygnały senności, bo chcemy jeszcze obejrzeć jeden odcinek serialu. Jeśli ignorujemy wiadomości z ciała od czasu do czasu, to niekoniecznie jest to groźne, ale długotrwałe pomijanie sygnałów, które wysyła nam organizm, może negatywnie wpływać na nasze zdrowie i samopoczucie. Zacznijmy zatem od tego, jak się tego ciała uczymy.

Dlaczego czasem nie mamy kontaktu z ciałem?
Przygotowuje nas do tego długi, bo trwający od dzieciństwa trening. Uczymy się ignorować sygnały naszego ciała od najwcześniejszych lat. Boimy się ukłucia przy pobieraniu krwi, więc rodzice mówią nam, że to nie boli. Potem okazuje się, że jednak bolało. Przewracamy się na rowerze i słyszymy, że nic się nie stało. A przecież otarte kolano i stłuczenie to coś konkretnego. Gdy świetnie się bawimy lub właśnie położyliśmy się po długim dniu, słyszymy „nie za dobrze ci?”. Zupełnie jakby odpoczynek i przyjemność były czymś zakazanym. W dorosłości usłyszymy również nieraz, że aby być pięknym, trzeba cierpieć, że musimy wytrzymać, że tylko słabeusze się poddają, że jeśli już raz się na coś zdecydujemy, to trzeba być konsekwentnym, nawet jeśli wszystko nam mówi, że ten wybór nie był dobry, i odchorowujemy go. Traktujemy ciało jak trochę gorszego przyjaciela ducha, wcale nie jak jego świątynię, myjemy je, kontrolujemy i poskramiamy.
Bardziej skrajną formą braku kontaktu z ciałem jest odcięcie, zwane również dysocjacją, często następujące w wyniku traumy. Wówczas uczymy się nie ufać ciału, bo ono doznało jakiejś krzywdy. Nie musi to być bardzo skrajne wydarzenie (choć i takie mają miejsce), ale również brak miłości i kontaktu opiekunów, gdy tego potrzebowaliśmy. Uczymy się wówczas, że nasz smutek czy złość nie są ważne, że jesteśmy bardziej akceptowani, gdy nie sprawiamy kłopotów, jesteśmy uprzejmi i mili. Przestajemy siebie słuchać. Uświadamiając sobie takie mechanizmy, nawet w dorosłości możemy na nowo zaopiekować się sobą, odczytywać wiadomości, które czujemy. Co nam to może dać i jak o to zadbać?

Korzyści odbierania ważnych wiadomości
Lepsze rozumienie sygnałów, które płyną z naszego ciała, może dać nam cenną świadomość, dlaczego tak a nie inaczej reagujemy na innych ludzi, różne sytuacje, a nawet dźwięki i zapachy. Jeśli wiem, że hałas mnie drażni, to jako gość urodzinowego przyjęcia w rodzinie mogę zrobić sobie od czasu do czasu przerwę od dziecięcych krzyków radości i wyjść do ogrodu albo cichszego pomieszczenia. Jeśli czeka mnie trudny tydzień w pracy, postaram się nie planować już na ten okres innych ważnych spraw. Nasze ciała wspierają nas w robieniu tylu rzeczy i warto to docenić oraz nie zaniedbywać ważnych potrzeb – snu, zdrowego jedzenia, wypoczynku, ruchu.
Rozumienie swojego ciała i reagowanie na jego potrzeby zapobiega konfliktom z innymi i wyczerpaniu. Łatwiej jest zareagować, gdy nasza bateria energii jest naładowana w 20 procentach, a nie w pięciu i jest bliska zupełnemu rozładowaniu. Jeśli dzieje się za dużo i za szybko, ważnym sygnałem, który na pewno się pojawi, jest złość („czemu ciągle mnie o to pytasz, nie możesz sam sprawdzić?”, „ale się guzdrzesz, wychodźmy już, muszę jeszcze zatankować i nie mogę się spóźnić do pracy!”). Jedną z takich wspierających zasad, które można zaczerpnąć z technik zarządzania zadaniami, jest zasada, by nigdy nie planować swojego czasu na 100 proc., ale zostawić około 30 proc. na przełączanie się między zadaniami („co ja tak właściwie powinnam teraz zrobić?”) i nieprzewidziane zadania, bo dobrze wiemy, że one prawie zawsze przychodzą!
Kontakt z ciałem może dać też lepsze dostrojenie do innych, np. jeśli czuję się wyczerpana, mogę przełożyć spotkanie ze znajomymi i zaproponować dzień, w którym będę się lepiej czuć – takie spotkanie na pewno o wiele lepiej będzie służyć obu stronom. Jeśli nie chcę bawić się w hałaśliwą i niebezpieczną zabawę z wnukami, mogę zaproponować inne rozwiązanie; kto zaplanował trzygodzinną wyprawę do zoo, w którym dzieciom najbardziej podobał się… plac zabaw, ten wie, że czasami niewiele trzeba do pełnej radości.

Jak dbać o kontakt z ciałem?
Wiemy już, że warto to robić, zastanówmy się zatem, jak zadbać o kontakt z ciałem? Najprostszym sposobem jest dbanie o momenty zatrzymania w ciągu dnia. Sprawdzanie, jak siedzę, czy jest mi wygodnie, na co mam teraz ochotę, czego potrzebuję. Przyglądanie się temu, co jest w moim ciele i myślach. Można wtedy odkryć, że chcę wstać i się poruszać, chociaż wszyscy na spotkaniu siedzą (i trochę głupio), ale przecież tak naprawdę nic się nie stanie, jeśli chwilę postoję i wspólnie porozmawiamy. A może poprawię poduszkę, bo leżę od dłuższego czasu i jest mi niewygodnie? Albo nie zjem tego kawałka ciasta tylko dlatego, że mam go na talerzu i byłam uczona, aby nie marnować jedzenia? Może zamiast tego spakuję je sobie na jutro? (Wiele restauracji nie robi z tego problemu, nie mówiąc o znajomych, jeśli jemy u kogoś). Może wypada mi iść na jakieś spotkanie, ale wiem, że źle się tam będę czuć? Sprawdzanie samego siebie to pierwszy krok. To samo dotyczy też bardziej konfliktowych sytuacji – jeśli się irytuję lub frustruję, warto się temu przyglądać: co się wydarzyło? Jakie moje potrzeby zostały pominięte?
Warto, ucząc się na nowo tego kontaktu, wspomagać się technologią. Sama, używając od niedawna krokomierza, dowiedziałam się, że wcale nie ruszam się tak dużo, jak myślałam. Dzięki alarmowi w telefonie można też robić sobie tzw. empatyczne przerwy, sprawdzając, jak się czuję właśnie teraz. Jeśli pytamy znajomych „co u ciebie?”, to czemu nie szukać takiego kontaktu również ze sobą?
Innym sposobem może być kontakt z dziećmi – one doskonale wiedzą, kiedy mają na coś ochotę i potrafią to streścić krótkim „nie” lub entuzjastycznym „tak”. Obserwując dzieci i swoje reakcje na to, jak dbają o swoje potrzeby, można się wiele nauczyć. Warto wreszcie pytać się jak najczęściej: czego już dawno nie robiłam/em? Co sprawia mi przyjemność? Jak mógłbym się zaopiekować swoim ciałem jak najukochańszym dzieckiem?

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki