Logo Przewdonik Katolicki

Nasze wspólne święto

Anna Druś
Kolumna ku czci Konstytucji Rzeczypospolitej z 3 maja 1791 r. fot. Yury Kisialiou/Adobe Stock

Święto Konstytucji 3 maja jest również świętem Litwinów, Łotyszów, Ukraińców i Białorusinów, tworzących wspólnie z Polakami jedno państwo w czasach uchwalania tego nowatorskiego prawa. Agresja Rosji na Ukrainę uświadamia, jak ważnym.

Rok temu, 3 maja, dziedziniec Zamku Królewskiego w Warszawie. W uroczystościach upamiętniających 230. rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja biorą udział prezydenci Polski, Litwy, Estonii, Łotwy i Ukrainy. Wspólnie podpisują deklarację opisującą znaczenie tego aktu prawnego dla historii naszych narodów i kształtowania współczesnego ich kształtu. „Pomni dziejowych doświadczeń, dumni z osiągnięć naszej współczesnej współpracy w regionie, świadomi wyzwań – z nadzieją patrzymy w przyszłość. Wyrażamy przekonanie, że pomyślność naszego wspólnego dziedzictwa i wspólnego domu, zakorzenionych w cywilizacji europejskiej, wymaga, aby właśnie tak jak dom, Europa była budowana na fundamencie podstawowych wartości i zasad. Są nimi bez wątpienia: wolność, suwerenność, integralność terytorialna, demokracja, rządy prawa, równość i solidarność” – zadeklarowali prezydenci.

Ostatni akord wolności
Jeśli dobór głów państw biorących udział w uroczystościach interpretować w kluczu ich związków z Konstytucją – to brakowało tam tylko przedstawiciela Białorusinów, co niestety jest całkowicie zrozumiałe w związku z reżimem panującym obecnie w tym kraju. Gdy patrzymy na przedrozbiorową mapę Rzeczypospolitej, trudno nie zwrócić uwagi, że naprawdę jej olbrzymią część stanowiły obszary dziś do niej nienależące, za to przynależne Litwie, Białorusi i Ukrainie. Historycy podkreślają wręcz, że I RP nie była państwem jednorodnym, w dzisiejszym rozumieniu, ale oryginalnym na skalę Europy pomysłem wielonarodowym, wielokulturowym i wielowyznaniowym. Konstytucja uchwalona przez Sejm Wielki 3 maja 1791 r. miała ten twór wewnętrznie zreformować i wzmocnić przed spodziewanymi próbami unicestwienia go. To, jak wiemy, niestety się nie udało. Sama jednak zdolność uchwalenia tak nowatorskiego prawa stała się na całe wieki symbolem niezależności i walki o niepodległość.
– Konstytucja 3 maja była jednym z ostatnich mocnych akordów odrodzenia Rzeczypospolitej, dlatego jest wspólnym dziedzictwem historycznym i kulturowym Polaków, Litwinów, Białorusinów i Ukraińców, którzy ją współtworzyli. Etniczna przynależność twórców nie miała tu większego znaczenia, bowiem wszystkie nacje Rzeczypospolitej Obojga Narodów czuły, że ten akt rządowy jest dla nich – wyjaśnia Wojciech Kalwat, historyk Muzeum Historii Polski, kierujący tam działem projektów kulturalnych.

Narodziny mitu
Znaczenie Konstytucji dla narodów tworzących pierwszą Rzeczpospolitą było widoczne szczególnie zaraz po jej uchwaleniu. Pierwszą rocznicę, obchodzoną 3 maja 1792 r., uświetniły wielkie obchody nie tylko w Warszawie, ale i w Wilnie, gdzie wielki pochód przeszedł przez miasto. Wtedy też zaczęły powstawać na terenie dzisiejszej Białorusi niezwykłe monumenty: wysokie, kamienne kolumny wieńczone często na szczytach kapliczkami lub krzyżami. Na wszystkich znajdowały się wspomnienia 3 maja 1791 r. Stawiali je z własnej inicjatywy miejscowi szlachcice, aby zademonstrować swoją przynależność państwową i dać odległym wioskom widoczny sygnał, do jakiego narodu dana ziemia należy. „Na postrach wrogom” – głosił napis umieszczony na kolumnie z Leonpola w obwodzie witebskim, wzniesionej jeszcze w 1791 r. przez Jana Nikodema Łopacińskiego, mecenasa sztuki, kolekcjonera i właściciela miejscowego majątku. Była usytuowana w takim miejscu, aby z daleka widzieli ją Polacy mieszkający na terenach oderwanych od Rzeczypospolitej w wyniku pierwszego rozbioru. Kolumna stoi do dziś i podobnie jak inne jest uznawana za cenny zabytek.
Konstytucję trzeciomajową czczono też wówczas na Ukrainie, należącej w znacznej mierze do Korony Królestwa Polskiego. Gdy w pierwszą rocznicę uchwalenia król Stanisław August Poniatowski wmurował kamień węgielny pod budowę przyszłej Świątyni Opatrzności Bożej – wotum dziękczynnego za ten akt prawny – Sejmik Kijowski uchwalił wśród miejscowej szlachty podatek na cel budowy świątyni. To również na terenach ukraińskich rozgrywały się bitwy 1792 r. podczas wojny w obronie Konstytucji, w tym bitwa pod Zieleńcami.
Gdy wojna została przegrana i wskutek drugiego, a potem trzeciego rozbioru Rzeczypospolita Obojga Narodów przestała istnieć, nie tylko zdelegalizowano Konstytucję, ale i wszelkie formy jej wspominania. Wtedy też zaczęła stawać się rodzajem narodowego mitu, podtrzymującego w Polakach marzenie o ponownie wolnej ojczyźnie. Jeszcze przed powstaniem listopadowym co roku 3 maja jakaś „niewidzialna ręka” – czyli najczęściej polscy studenci – składała kwiaty w miejscu przeznaczonym wcześniej na budowę Świątyni Opatrzności Bożej w Warszawie.

Pamięć o wspólnej historii
Gdy po I wojnie światowej na mapę Europy wróciła zarówno Polska, jak i Litwa – już jako odrębne kraje – tylko w Polsce powróciło święto ku czci pierwszej Konstytucji.
– W okresie międzywojennym w litewskiej historiografii utrwaliło się nacjonalistyczne przekonanie, że wolna Litwa istniała tylko do czasu wielkiego księcia Witolda, a potem dopiero po 1918 r. Uznawano więc czasy Rzeczypospolitej Obojga Narodów za historię innego państwa. Niestety, czasy sowieckiej okupacji Litwy tylko to wzmocniły – mówi Rajmund Klonowski, polski działacz na Litwie i dziennikarz polskiego „Kuriera Wileńskiego”.
Choć zaczęło się to zmieniać po 1990 r., po uzyskaniu niezależności Litwy od ZSRR, to proces ten przyspieszył dopiero po wejściu obu naszych krajów do Unii Europejskiej i NATO. – Litwini przestali się wtedy obawiać tego, że ktoś miałby ich znów „wchłonąć”, jak zrobiła to Rosja w trakcie II wojny światowej. Konstytucja 3 maja zaczęła wtedy stanowić symbol dobrych sąsiedzkich relacji Polski i Litwy. Nawet powstała w 2014 r. komisja litewskiego Sejmu, pracująca nad normalizacją naszych wzajemnych stosunków, otrzymała nazwę „Grupy parlamentarnej 3 Maja” – wylicza Rajmund Klonowski. 
Zauważa też, że najważniejszym dla współczesnych Litwinów elementem tej historii nie jest sam dzień 3 maja 1791 r., gdy uchwalono Konstytucję, ale 20 października tego samego roku, kiedy to Sejm Czteroletni uchwalił przepisy wykonawcze do Konstytucji, zwane „Zaręczynami Wzajemnymi Obojga Narodów”. – Ten dokument praktycznie normalizował relacje między naszymi narodami, szanując ich odrębność, co jest dla współczesnych Litwinów ogromnie ważne – podkreśla.
Zmiany następujące zarówno w świadomości Ukraińców, jak i Litwinów widać było szczególnie w ubiegłym roku, kiedy obchodziliśmy okrągłą, 230. rocznicę pierwszej polskiej ustawy zasadniczej. Przygotowana przez Muzeum Historii Polski wystawa poświęcona temu wydarzeniu była pokazywana w kilku miastach u obu tych naszych sąsiadów.
– Wystawa pokazywana w Kijowie i kilku innych miastach cieszyła się dużym zainteresowaniem, w wielu miejscach kraju odbywały się wtedy wykłady historyków opowiadające o majowej Konstytucji. Przypominaliśmy w nich m.in. o tym, że ojcowie Konstytucji osobiście byli związani z Ukrainą, że wojna w jej obronie była też wojną Ukraińców; że ten akt prawny to nasze wspólne dziedzictwo historyczne. Myślę, że pojednanie polsko-ukraińskie, którego właśnie jesteśmy świadkami, mocno zwiększy tę świadomość w narodzie ukraińskim – mówi Dmytro Antoniuk, ukraiński pisarz, publicysta i znawca polskiego dziedzictwa w tym kraju.

Historia się powtarza
Zarówno on, jak i pozostali moi rozmówcy podkreślają wagę upamiętniania majowej Konstytucji w kontekście trwającej teraz agresji Rosji na Ukrainę. Wszyscy zauważają, że historia sprzed 231 lat w zasadzie się powtarza.
– Wkraczając na tereny Rzeczypospolitej w 1792 r., Rosja mówiła, że robi to w obronie wolności porządnych polskich obywateli, zagrożonych niebezpiecznym nacjonalizmem, jakiego ich zdaniem przejawem była majowa konstytucja. Czyż nie brzmi to znajomo i dziś, gdy niemal identycznie uzasadnia swoje wkroczenie na niepodległą Ukrainę? To tylko pokazuje, że ciągle żyje tam ideologia imperializmu rosyjskiego, budowania „ruskiego świata” jako odrębnej cywilizacji, do której – czy chcą, czy nie chcą – mają należeć również Rusini z Białorusi czy Ukrainy – zauważa Wojciech Kalwat.
Rajmund Klonowski zaś dodaje: – W tym imperialnym interesie leży też wprowadzanie niezgody między Polakami a narodami – spadkobiercami Rzeczypospolitej. Rosja dobrze zna starą zasadę „dziel i rządź”. Jeśli będziemy trzymać się razem, pielęgnując pamięć o wspólnej historii, będziemy silniejsi, niż gdy się skłócimy. Widać to dziś szczególnie mocno.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki