Logo Przewdonik Katolicki

Wojna zmienia Kościół w Polsce

Tomasz Królak
fot. Magdalena Bartkiewicz

Teraz, po spotkaniu z cierpiącymi Ukraińcami, łatwiej nam będzie uruchomić wyobraźnię miłosierdzia wobec naszych bliźnich cierpiących gdziekolwiek na świecie.

Ta wojna zmienia świat. Tworzy się nowa architektura bezpieczeństwa, weryfikują się dotychczasowe sojusze, światowa polityka zaczyna przybierać nowy kształt. Nie wiadomo jak długo potrwa wojna i jak ostatecznie będzie wyglądał nowy obraz świata. W skali makro wiele jest niewiadomych, ale zmieniając perspektywę na naszą, lokalną, wydaje się pewne, że wojna w Ukrainie będzie zmieniać także Kościół w Polsce. I będzie to dobra zmiana.
Stało się to dla mnie jasne po tym, jak dowiedziałem się, że w jednym z polskich seminariów jest obecnie 30 kleryków i 45 uchodźców. To bardzo wymowny symbol i znak naszych czasów, ale i zwiastun bardziej trwałych przemian.
Wojna w Ukrainie z pewnością pogłębiła naszą „wyobraźnię miłosierdzia”, czego dowodem było – i jest – masowe ruszenie z pomocą. Teraz, po spotkaniu z cierpiącymi Ukraińcami, łatwiej nam będzie uruchomić ową wyobraźnię wobec naszych bliźnich cierpiących gdziekolwiek na świecie, nawet gdyby było to gdzieś bardzo daleko. Fakt, że przed ludźmi uciekającymi spod bomb otworzyły się również domy biskupie, ośrodki rekolekcyjne czy seminaria pokazuje, że głosząc Chrystusowe przesłanie miłości bliźniego, Kościół stać na radykalną konkretność. Wiara bez uczynków jest martwa i sądzę, że trwałym owocem tragedii obecnej wojny będzie zakorzenienie się tej prawdy w naszych sercach i umysłach. To budzi nadzieję, podobnie jak to, że uchodźcy zapełniają puste miejsca w polskich seminariach. Nie, nie cieszy mnie spadek powołań, ale uważam, że te, które dojrzewają „przez ścianę” z cierpiącymi bliźnimi, na pewno nie okażą się mniej owocne od tych kształtowanych w latach powołaniowej prosperity…
Kiedy wspominam o wyczuwalnych dziś zwiastunach na dobrą zmianę w Kościele w Polsce, mam na myśli także głosy środowisk obrońców życia i niektórych biskupów starających się uświadomić katolikom, co to znaczy być dziś pro-life. Otóż, wbrew stereotypom, w których redukuje się to pojęcie do prenatalnej fazy życia człowieka, podkreślają oni, że pro-life oznacza także przyjmowanie uchodźców. Wydaje mi się to bardzo ważne, bowiem nie relatywizując świętej sprawy obrony życia – fundamentalnie istotnej także dla wielu niewierzących – głosy te przyczyniają się do przywrócenia istoty ewangelicznego przesłania i szacunku dla życia w każdej jego fazie – także po narodzeniu…
Wpływ na wspólnotę Kościoła katolickiego w Polsce będzie miał też fakt, że w przeważającej mierze uchodźcy są chrześcijanami innych obrządków czy wyznań: to grekokatolicy i prawosławni (z różnych zresztą Kościołów, jakie działają na Ukrainie). Otwiera to perspektywę na ekumenizm „praktyczny”, na poznawanie nieco odmiennych dróg do Boga, co zawsze stanowi szansę na duchowe i intelektualne wzbogacenie własnej wiary.
W różnych dramatycznych okolicznościach – choćby po zamachu na Jana Pawła II, wprowadzeniu stanu wojennego czy wybuchu pandemii – powtarzaliśmy z nadzieją, że z każdego zła Bóg potrafi wyprowadzić dobro. I nie zawiedliśmy się. Dużo wskazuje na to, że będzie tak i tym razem.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki