Jeśli chcemy faktycznie dobrze zregenerować siły, warto najpierw przyjrzeć się naszym przekonaniom związanym z odpoczynkiem. Czy sen i czas wolny są dla nas na tyle ważne, że dbamy o ich regularność, czy mamy z ich powodu wyrzuty sumienia – bo przecież tyle można w tym czasie zrobić?
Dlaczego nie odpoczywamy?
Susan Hammond w książce Sztuka odpoczynku wspomina o dwóch ciekawych badaniach. W pierwszym pokazywano obrazek pewnego człowieka z informacją, jak długo pracuje, i pytano różne osoby o opinie na jego temat. Zaobserwowano ciekawe różnice kulturowe: osobę, która pracuje po dziesięć godzin dziennie i więcej, Amerykanie oceniali jako pracowitą i zapewne dobrze sytuowaną, osobę pracującą mniej niż 4–6 godzin dziennie jako leniwą, mało zaradną i gorzej sytuowaną. Włosi osobę pracującą mniej niż 4–6 godzin dziennie oceniali jako najprawdopodobniej bogatą, skoro może sobie pozwolić na więcej odpoczynku.
W drugim badaniu dano osobom badanym wybór. Mogli przez 15 minut siedzieć w ciszy i zająć się tylko swoimi myślami (bez dostępu do książek, czasopism czy innych bodźców kojarzonych z odpoczynkiem). Mieli też do dyspozycji aparat aplikujący im wstrząsy elektryczne o różnej sile. Co się okazało? Aż 70 proc. mężczyzn i 25 proc. kobiet co najmniej raz zaaplikowało sobie wstrząs. Czy to brak umiejętności odpoczywania, a może ciekawość różnych bodźców? Trudno powiedzieć. Warto się natomiast przyjrzeć, jaki jest nasz stosunek do odpoczywania.
Siedem grzechów odpoczywania
W podejściu do odpoczynku możemy zauważyć kilka szkodliwych zwyczajów, które da się powiązać z siedmioma grzechami głównymi. Twierdzenie, że nie potrzebuję odpoczynku, wytchnienia i pomocy, jest przecież pewnym rodzajem pychy. Chciwość może pojawić się w tym, że szukamy tylko idealnego i intensywnego odpoczynku (tydzień w górach albo wcale, cały sezon serialu do trzeciej w nocy) albo wcale go sobie nie dajemy. Ta druga sytuacja może być pewnym rodzajem skąpstwa, gdy siebie wspieram na końcu, gdy brakuje mi hojności w dawaniu swojego wolnego czasu albo gdy mój pracoholizm sprawia, że każdy e-mail z pracy staje się ważny i pilny, bo nie filtruję ważności informacji i bodźców, którymi jestem bombardowana. W takich sytuacjach łatwo może pojawić się gniew – na siebie, na tych, którzy umieją odpoczywać (bo ja jestem taka zarobiona i nawet na chwilę nie usiadłam przed świętami). Gdy nasze kalendarze są wypełnione po brzegi, trudno w nich zmieścić nawet przerwę na kawę lub czas dla rodziny. Arystoteles powiedział kiedyś, że „człowieka możemy mierzyć wielkością tego, co go wyprowadza z równowagi”. Warto przyjrzeć się, czy dla nas nie są to drobne i tak naprawdę nieważne rzeczy. Jeśli sama nie umiem odpoczywać, może się we mnie pojawić wręcz zazdrość, jeśli widzę kogoś, kto potrafi. Czy nie zdarza się nam mówić z przekąsem „ja bym tak nie potrafiła”, gdy widzimy rodzica odpoczywającego wśród bałaganu i tulącego dzieci, bo naszym priorytetem jest na święta czysty dom? Jest to bardzo pokrętny rodzaj zazdrości, gdy sama nie umiem odpoczywać i podświadomie nie chcę, by ktoś miał taką możliwość – a czy rzeczywiście najlepiej będzie, jeśli wszyscy będziemy na święta zmęczeni i zabiegani? A co stałoby się, gdybyśmy zamiast zapracowaniem i kalendarzem wypełnionym w pracy po brzegi zaczęli chwalić się przespanymi ośmioma i dziesięcioma godzinami snu? Rzadko się tym chwalimy, a przecież każdej nocy tego potrzebujemy.
Grzechem w odpoczywaniu może być również nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, gdy zamiast kontaktu z własnym ciałem napychamy się do granic możliwości, gdy mylimy zachcianki z potrzebami i jedzeniem zapełniamy świąteczną nudę. A może lepiej zrobiłby nam spacer zamiast kolejnego serniczka? Możemy ćwiczyć w ten sposób umiarkowanie i prostotę oraz „mięsień” wdzięczności, gdy czujemy, że tyle nam wystarczy i nie potrzebujemy więcej. Innymi grzechami nieumiarkowania może być też gadulstwo, przechwałki, nadużywanie bogactw (zbyt wiele zbyt drogich prezentów), ociężałość, która przeszkadza jasno myśleć i zająć się sprawami ducha, a nawet swoisty kult jedzenia. Czasami możemy mieć też do czynienia z tzw. duchowym obżarstwem, gdy czytamy wiele książek, artykułów i słuchamy mądrych kazań, ale niewiele w nas z tego kiełkuje i zostaje na dłużej.
Z brakiem umiaru może być też związana nieczystość w relacjach. Dawniej używano słowa „nierząd”, które wskazywało na brak rządzenia sobą, czyli brak dyscypliny i kontroli nad sobą. Święta są oczywiście ostatnim momentem w roku, gdy chcemy sobie czegoś odmawiać, ale czy świadomie decydujemy, czym dzielimy się z innymi? Czy mamy takie sfery, których nie pokazujemy innym? Czy nasz czas z rodziną znajdzie się na Instagramie? Czy zachowamy plotki o problemach z płodnością kuzynki dla siebie? Czy nasze relacje i intencje są czyste, a może poszukamy okazji na oczyszczenie pewnych relacji i trudne, ale szczere rozmowy?
Ostatnim grzechem odpoczywania, który dopada nas często po świątecznej przerwie, jest lenistwo, gdy doświadczyliśmy paradoksalnie… zbyt wiele odpoczynku i odczuwamy ociężałość, zobojętnienie i brak skupienia. Takie rozproszenie może powodować, że będziemy szukać nowych rozrywek, zabijać ciszę, trudno nam może być przebywać tylko ze sobą (patrz noworoczne żarty: „nowy rok, stara ja”), a jednocześnie zauważać potrzeby innych i okazje do czynienia dobra. Nawet zbyt długi sen danego dnia może w efekcie dać poczucie, że nic mnie właściwie teraz nie interesuje i nawet nie wiem, na co mam ochotę. Dlatego warto sięgać do różnorodnych rodzajów odpoczynku i zobaczyć, który jest dla mnie w danym dniu najwłaściwszy i jak najczęściej go różnicować, przeplatając z okresami aktywności.
Siedem rodzajów odpoczynku
Co przychodzi ci do głowy, kiedy myślisz o odpoczynku? W pierwszej kolejności być może sen albo oglądanie czegoś lekkiego w telewizji. A czy wiesz, że można wyróżnić co najmniej siedem rodzajów odpoczynku? Pierwszy, dość oczywisty, to rzeczywiście odpoczynek fizyczny, np. sen, odpoczynek na kanapie, zwykłe leżenie, może to być również masaż, gdy nasze mięśnie głębiej się relaksują. Drugi rodzaj odpoczynku to odpoczynek mentalny, gdy dajemy odpocząć naszym myślom, np. staramy się domknąć dzień pracy, zapisując zadania na jutro, albo włączamy telewizor, który staje się dla nas rodzajem „elektronicznego kominka” i przy którym słuchamy historii innych ludzi z seriali i filmów. Pozwala to nam oderwać się od naszych obowiązków i gonitwy zadań. Dla wielu ludzi takie zadanie pełnią też książki i gry, tworzące zupełnie inny świat gotowy do zanurzenia się w nim i zapomnienia o codzienności. Trzeci rodzaj relaksu to odpoczynek sensoryczny, który skupia się na tym, aby wyciszyć nasze zmysły, np. słuchowe i wzrokowe, poprzez zapewnienie sobie kilku chwil ciszy, wyłączenie telefonu, zamknięcie oczu, popatrzenie przez okno albo spacer w cichej okolicy. Często nie zwracamy uwagi na to, jak wiele dźwięków nas otacza na co dzień: powiadomienia zmywarki, telefonu, hałasy dzieci, psa i reklamy w telewizorze tworzą mieszankę, którą nasz umysł musi poznawczo odfiltrowywać lub ignorować, co jednak wyczerpuje jego zasoby poznawcze. To wszystko może sprawiać, że jesteśmy nieustannie stymulowani i przez to stajemy się podenerwowani. W ramach eksperymentu możesz zatrzymać się teraz na kilka sekund i zobaczyć, ile dźwięków cię teraz otacza i być może które z nich możesz wyeliminować lub na chwilę zatrzymać. W książce Sztuka odpoczynku Claudia Hammond pisze, że nawet krótkie minutowe przerwy w ciągu dnia albo patrzenie na drzewo za oknem wpływają na lepszą koncentrację. Czwarty rodzaj odpoczynku można nazwać kreatywnym – jest to kontakt ze sztuką poprzez wzbogacające nas filmy, książki czy muzykę, ale również tworzenie sztuki poprzez szydełkowanie, pieczenie, rysowanie, wymyślanie historii albo budowanie z klocków. Potrzeba twórczości tkwi w każdym z nas, często tylko myślimy o sobie, że jesteśmy „mało kreatywni”, że sztuka to malowanie obrazów, a nie zrobienie ładnego napisu na torcie od serca albo wymyślanie z wnukami scenek w zabawie mówiącymi maskotkami, przy której wszyscy się zaśmiewają. Piąty rodzaj odpoczynku to odpoczynek emocjonalny, gdy rozumiemy własne emocje i nastroje, gdy czujemy się autentyczni, gdy możemy być sobą przy naszych bliskich i powygłupiać się lub powiedzieć coś szczerze bez obawy, że zostaniemy ocenieni. To też otrzymanie od bliskiej osoby empatii, gdy przechodzimy przez trudny czas i emocje. Są osoby, które chętniej odpoczywają emocjonalnie w pojedynkę, inni częściej docenią kontakt społeczny i to jest szósty rodzaj odpoczynku – kontakt ze wspierającymi ludźmi (nie zawsze jest to nasza najbliższa rodzina, ale bliscy, których sobie wybraliśmy, na przykład przyjaciele poznani już w dorosłości). Ostatnim rodzajem odpoczynku jest odpoczynek duchowy, który może dać nam modlitwa, medytacja, zaangażowanie w sprawy społeczności lub robienie rzeczy, które mają dla nas głębszy sens, np. praca dla określonej misji.
Nasz szabat
W poszukiwaniu sposobów na odpoczynek warto sięgnąć też do tradycji żydowskiej. Jak pisze Abraham Heschel w książce Szabat – szabat jest czymś więcej niż tylko przerwą. Jest głęboką, świadomą harmonią człowieka i świata, jest wrażliwością na rzeczywistość i uczestnictwem w tym duchu, który jednoczy to, co w dole, z tym, co w górze.
Szabat to dzień, w którym czas ma znaczenie sam przez się, a naszym jedynym zadaniem jest odkrywanie w nim i świętowanie boskiej obecności. Powstrzymywanie się od pracy w trakcie szabatu oznacza uznanie boskiego porządku nad światem.
Oprócz duchowej inspiracji z tradycji żydowskiej można zaczerpnąć kilka całkiem praktycznych przykładów do odpoczywania: szabat to czas radości, spotkań z przyjaciółmi, dobrych posiłków, rozmów i wypoczynku. Zgodnie z tradycją nie używa się w ten dzień pieniędzy i urządzeń elektrycznych, komputera. W szabat nie wolno pościć, umartwiać się, kłócić, okazywać negatywnych emocji. Nawet światło w mieszkaniu i windy programowane są poprzedniego dnia, aby uniknąć zbędnych czynności.
Może przyjrzę się, jakie zbędne czynności wykonuję, gdy potrzebuję odpoczynku, bo wmawiam sobie, że „muszę coś zrobić”? Czego sobie odmawiam, nawet gdy czuję, że potrzebuję odetchnąć? Snu, jedzenia, miłego spotkania odkładanego na potem?
Nad dobrym odpoczywaniem trzeba trochę popracować i zacząć od planowania czasu na niego przeznaczonego. Jeśli mamy pracę biurową, to dobrą praktyką może być wpisywanie w kalendarz 30 minut na obiad lub 10 minut na spacer dookoła miejsca, w którym pracujemy. Ciekawe może być wśród wielu rodzajów dostępnego odpoczynku znalezienie takiego, który naprawdę nam odpowiada. Odpoczywanie to też ćwiczenie woli – gdy odmawiam niektórym spotkaniom czy aktywnościom, bo wiem, że mi nie służą, a także robienie sobie miniprzerw, zanim rzucimy się na kolejne zadanie (lub kolejny kawałek sernika). Czego naprawdę teraz potrzebuję?