Cały świat ma już dosyć pandemii, więc nic dziwnego, że informacja o nowym wariancie koronawirusa postawiła na nogi rządy i media. Również rynki kapitałowe – cena ropy spadła o kilkanaście procent, co akurat w obecnej sytuacji nie jest tą najgorszą wiadomością. Wymęczona ludzkość siedzi jak na szpilkach, więc nic dziwnego, że na wieść o pojawieniu się omikronu przez glob przetoczyła się fala nerwowych reakcji.
Przybysz z Botswany
Nieprzypadkowo nowy wariant SARS-CoV-2 pojawił się na południu Afryki, a dokładnie w Botswanie. Jeden z wcześniejszych wariantów zmutował zresztą w sąsiedniej Republice Południowej Afryki. Naukowcy przestrzegali, że nierówny dostęp do szczepień umożliwi wirusowi mutowanie w państwach rozwijających się, w których poziom zaszczepienia społeczności jest niski. W samej Botswanie zaszczepionych jest obecnie mniej niż jedna piąta społeczeństwa. Podobnie jest w sąsiednim Zimbabwe. W pobliskiej RPA pełną dawkę szczepionki przyjął co czwarty obywatel. Niski poziom zaszczepienia w połączeniu ze słabymi warunkami sanitarnymi oraz stosunkowo niezłym skomunikowaniem tychże państw (południe Afryki jest znacznie wyżej rozwinięte niż np. rejon subsaharyjski) stanowi idealne warunki do namnażania się wirusa.
Dlaczego Omikron stał się taką sensacją? Przecież to nie pierwszy wariant SARS-CoV-2 – były już przecież brytyjski (Alfa), południowoafrykański (Beta), brazylijski (Gamma) i królujący właśnie indyjski (Delta). Omikron wyróżnia się wśród nich przede wszystkim liczbą mutacji. Ma ich aż 50, czyli kilka razy więcej niż te wcześniejsze. Poza tym 32 mutacje pojawiły się w budowie białka kolca, za pomocą którego wirus przyłącza się do naszych komórek i namnaża. Tymczasem właśnie na te białko mają uczulić nasz układ odpornościowy szczepionki. Tak duża liczba mutacji w tym kluczowym miejscu wirusa niesie więc zagrożenie, że nasz układ odpornościowy nie będzie rozpoznawał Omikronu, przez co odpowiednio nie zareaguje.
Problem w tym, że jak na razie są to zwyczajne dywagacje, gdyż tego nie wiemy. Pojawiające się pierwsze, szczątkowe informacje mówią na przykład, że sam wirus w nowym wariancie może być bardziej zaraźliwy, gdyż na południu Afryki dosyć szybko wyparł wariant Delta. Równocześnie jednak może być mniej groźny, gdyż pierwsi dokładnie zbadani pacjenci mieli niewielkie objawy. Zakażenie Omikronem charakteryzuje się przede wszystkim ogólnym dużym zmęczeniem, ale nie powoduje utraty zapachu i smaku.
Nerwowość świata podbiła reakcja Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), której oświadczenie mówiło, że ryzyko, jakie stwarza Omikron, jest bardzo wysokie. W znacznie bardziej stonowany sposób wypowiedział się zespół doradczy ds. covid-19 przy Polskiej Akademii Nauk. Naukowcy z PAN stwierdzili, że jak na razie nie dysponujemy wystarczającą ilością informacji, żeby dokładnie ocenić ryzyko i właściwości Omikronu. „W przeszłości naukowcy kilkakrotnie sygnalizowali takie zagrożenie, być może i tym razem nasze obawy są przedwczesne” – czytamy w oświadczeniu PAN. Naukowcy z Polski zaapelowali również o przyspieszenie akcji szczepień, która nad Wisłą się zatrzymała, a także zachęcili zaszczepionych do przyjęcia dawki przypominającej. Tradycyjnie przypomnieli również o stosowaniu wytycznych sanitarnych oraz testowaniu się zaraz po powrocie z zagranicy.
Piłkarski covid
Dokładne informacje na temat właściwości nowego wariantu koronawirusa poznamy najwcześniej za dwa tygodnie. Najprawdopodobniej obecne na rynku preparaty będą zmniejszać ryzyko zgonu lub ciężkiego przebiegu choroby u zaszczepionych, jednak skuteczność szczepionek może być niższa. Producenci uspokajają, że dostosowywanie preparatów do nowych wariantów mieści się w standardowych i przewidzianych procedurach. Według Pfizera modyfikacja szczepionki, by była ona skuteczna wobec Omikronu, zajmie około 3 miesięcy. Także Moderna zapowiedziała, że przygotuje nową szczepionkę na pierwsze miesiące przyszłego roku.
W reakcji kolejne państwa zaczęły wprowadzać restrykcje dotyczące podróży do państw Afryki Południowej. Jako jeden z pierwszych uczynił to Izrael, który umieścił państwa tego regionu na czerwonej liście krajów, do których wyjazd jest zabroniony, chyba że z pozwoleniem. Na dwa tygodnie w ogóle też zamknięto tam granicę dla cudzoziemców. Kraje Europy postępują bardziej liberalnie i zamiast zamknąć granice dla wszystkich obcokrajowców, wprowadziły restrykcje dla lotów z południa Afryki. Połączenia lotnicze z Afryki do Niemiec mogą przewozić jedynie obywateli lub mieszkańców Niemiec, którzy po przylocie muszą udać się na 14-dniową kwarantannę. W Wielkiej Brytanii każdy przylatujący z krajów Afryki Południowej trafia na 10-dniową kwarantannę na własny koszt w hotelu.
Problem w tym, że Omikron jest już obecny w Europie, w Izraelu zresztą też. Przypadki zakażenia nowym wariantem potwierdzono już m.in. w Niemczech, Danii, Holandii i Belgii, w której zanotowano pierwszy jego przypadek w Europie. W czeskim Libercu, czyli bardzo blisko granicy z Polską, potwierdzono Omikron u osoby wracającej z Namibii, więc całkiem prawdopodobne, że jest on już również nad Wisłą. W Portugalii pierwszych 13 przypadków dotyczyło piłkarzy i działaczy klubu Belenenses. Klub i tak został zmuszony do rozegrania swojego meczu ligowego, a piłkarze zamiast w jedenastu wyszli na boisko w dziewiątkę.
Omikron a sprawa polska
Polski rząd jak na razie wyróżnia się niezwykle liberalną polityką covidową podczas czwartej fali. W tym duchu zareagował też na Omikron. Polska zawiesiła loty do siedmiu krajów Afryki Południowej, w tym Botswany, RPA, Mozambiku i Zimbabwe. Troszkę zaostrzono też restrykcje od 1 do 17 grudnia. Limit osób na uroczystościach i zgromadzeniach, takich jak wesela czy dyskoteki, został zmniejszony ze 150 do 100 osób. Co ciekawe, minister zdrowia Adam Niedzielski z rozpędu wymienił wśród nich też… komunie, które w grudniu miejsca raczej nie mają – weselą zresztą też dosyć rzadko. W miejscach kultu religijnego, restauracjach, hotelach i instytucjach kultury maksymalne obłożenie miejsc ograniczono z 75 do 50 proc. Zaostrzono też limit powierzchni przypadającej na jedną osobę na siłowniach i w klubach fitness do 1 osoby na 15 mkw. I to właściwie wszystko.
Rządzący, w przeciwieństwie do zdecydowanej większości krajów Europy, wstrzymują się od wprowadzenia restrykcji dla niezaszczepionych, gdyż obawiają się reakcji społeczeństwa. A dokładnie rzecz biorąc, spadku poparcia w sondażach oraz oporu ze strony niechętnej restrykcjom grupy posłów, na których wisi większość rządowa. Nawet zgłoszona przez grupę posłów PiS ustawa umożliwiająca pracodawcom sprawdzenie, którzy pracownicy są zaszczepieni, trafiła do zamrażarki.
Tymczasem akcja szczepień w Polsce zatrzymała się na poziomie 54 proc., czyli podobnym do innych krajów regionu. Jednak we wszystkich krajach Europy Zachodniej zaszczepiono już ponad dwie trzecie społeczeństwa. Europa Środkowa jest obecnie epicentrum światowej pandemii – nie po raz pierwszy zresztą. Pod względem samej liczby zakażeń Polska nie wypada na tle regionu najgorzej. Proporcjonalnie znacznie więcej chorych notuje się w Czechach, Słowacji i na Węgrzech. Niestety, zgonów notujemy wielokrotnie więcej niż państwa zachodniej części kontynentu. W stosunku do Francji 9-krotnie, a Hiszpanii nawet 15-krotnie. Mimo to rząd postanowił wziąć czwartą falę na przeczekanie, co może i uratuje jego poparcie społeczne, ale będzie nas kosztować tysiące niepotrzebnych śmierci.