Cudzoziemcy wyglądali na wypoczętych, byli czyści, ubrani w nową odzież. Posiadali przy sobie czyste, białe kartki z napisem w języku angielskim: prosimy o azyl w Polsce. Nie mieli żadnych dokumentów potwierdzających tożsamość – zacytowałam właśnie oficjalną informację umieszczoną na Twitterze przez Straż Graniczną tydzień temu po interwencji w okolicy Szudziałowa. Gdyby nie ostatnie zdanie, można by uwierzyć w dobrą wolę Straży, a przynajmniej osoby zajmującej się jej mediami społecznościowymi. No ale ta osoba przecież ma jakieś wytyczne i korzysta z oficjalnie złożonych raportów, tak przynajmniej powinno być. A jednak ostatnie zdanie wydaje się pełnić bardzo ważną funkcję: funkcję wzbudzenia niepokoju. No bo proszę, cóż to za dziwni ludzie, mimo śniegu i zimna, mimo niby kilku push backów i mimo niby głodowania i wielodniowego pobytu w lesie ci panowie są czyści, wypoczęci, mają czyste kartki i są bez paszportów. Czy to nie jest podejrzane? Dziwne, bardzo dziwne…
To przykład, w jaki sposób język kształtuje rzeczywistość i w jaki sposób manipuluje się faktami. Bo oprócz ostatniego zdania wszystko jest prawdą. Tak, byli czyści i mieli na sobie suche ubrania. Godzinę przedtem znaleźli ich aktywiści, którzy w ciężkich plecakach mieli bieliznę termiczną, spodnie i kurtki oraz skarpety i ocieplane kalosze – wszystko to zakupione dzięki darom Polaków wrażliwych na to, co dzieje się na polsko-białoruskiej granicy. Panowie najpierw dostali ciepłą herbatę z termosu, potem może zupę, potem się przebrali. Mogli też się umyć wodą z butelek lub nawilżonymi chusteczkami. Kiedy głodny i zmęczony człowiek się naje i rozgrzeje, a wokół są ludzie, którzy chcą pomóc, to siły wracają mu bardzo szybko. Wraca energia, chęć do życia i walki o nie. Zmienia się wyraz oczu. Kiedy tak się stało, aktywiści, którzy przedtem powiadomili europosłów (m.in. Janinę Ochojską, która była na miejscu) i kilku dziennikarzy, zadzwonili po Straż Graniczną. Białe kartki, jak już można się domyślać, także zostały przyniesione przez nich. Zanim przyjechała Straż, Syryjczycy mieli już pełnomocniczkę i prawne zabezpieczenie przed wywózką.
Ciekawe jest tylko to kłamstwo informacyjne na temat braku dokumentów. Na miejscu było wielu świadków, cały przebieg interwencji, jak to nazwali strażnicy, został nagrany. Na nagraniu dokładnie widać, jak mężczyźni legitymują się paszportami.
Jaka jest odpowiedź Straży Granicznej po kilku dniach? Taka uspokajająca: że nielegalni migranci nie muszą się legitymować żadnym dokumentem, wystarczy jeśli złożą wniosek o ochronę międzynarodową. Żadnego „przepraszamy za przejęzyczenie” – przynajmniej na chwilę, w której piszę.
Najbardziej mnie jednak interesuje, co Straż Graniczna rozumie w swojej nowomowie, pisząc, że wobec iluś osób „wydano postanowienia o opuszczeniu terytorium Polski”.