Logo Przewdonik Katolicki

Podatkowy nie-ład

Piotr Wójcik
il. Agnieszka Sozańska

Polski Ład nie będzie rewolucją. Da trochę oddechu mniej zarabiającym, jednak ich miesięczne zyski nie przekroczą 150 zł. Równocześnie ściągnie nieco więcej danin z najbogatszych. Z szumnych zapowiedzi wyszedł kapiszon.

Reforma podatkowa została zapowiedziana przez rząd już w maju, przy okazji prezentacji Polskiego Ładu. Właśnie podatki są kluczowym elementem nowego programu partii rządzącej. Od tamtej pory rozpoczęły się polityczne przepychanki dotyczące szczegółów reformy, na które nie chciała się zgodzić część koalicji. Prace nad ustawą trwały tak długo, że w pewnym momencie wydawało się, że nic z tego projektu już nie będzie. Po drodze niemal rozpadła się koalicja rządząca, gdyż wyszło z niej Porozumienie Jarosława Gowina, a właściwie jego część, bo pozostała dała się przekonać do reformy. Prace nad nią prowadzone były więc w niezwykle burzliwej atmosferze, która projektowi nie służyła.
Finalnie Polski Ład wejdzie w życie już w przyszłym roku i będzie dotyczyć praktycznie wszystkich podatników w Polsce.

Składka nadal niesprawiedliwa
Najwięcej emocji w koalicji rządzącej i w mediach wzbudzała reforma składki zdrowotnej. Obecnie wynosi ona 9 proc., jednak 7,75 proc. jest odliczane od podatku. Odliczanie składki zdrowotnej było do tej pory największą ulgą podatkową w Polsce, z której korzystali niemal wszyscy. 86 proc. składki zdrowotnej zmniejszała należny podatek, dlatego też efektywnie prawie nikt nie płacił 17 proc. PIT. Polski Ład zlikwiduje możliwość odliczania składki zdrowotnej od podatku, co oczywiście sprawi, że wzrośnie ten drugi.
Dodatkowo, prowadzący działalność gospodarczą zapłacą składkę proporcjonalną do dochodu. Obecnie składka zdrowotna samozatrudnionych jest liczona od 60 proc. średniego wynagrodzenia, więc w tym roku ma wysokość 382 zł – niezależnie od osiąganych zarobków. To z jednej strony nadmiernie obciąża zarabiających niewiele, równocześnie jednak jest ogromnym przywilejem dla najzamożniejszych samozatrudnionych, którzy w przeciwieństwie do etatowców płacą składkę wysokości niewielkiego ułamka swoich realnych dochodów.
Ta składka stała się zarzewiem sporu w koalicji. Objęcie 9-procentową składką najbogatszych samozatrudnionych, w połączeniu z likwidacją odliczania jej od podatku, bardzo wyraźnie zwiększyłoby ich obciążenia. Szczególnie tych rozliczających się podatkiem liniowym, którzy nie mogą korzystać z kwoty wolnej od opodatkowania. Z drugiej strony miałoby to wyrównać jedynie ich obciążenia do poziomu najlepiej zarabiających etatowców. Będzie to więc jedynie likwidacja ich przywileju. Mimo to rząd, szukając poparcia dla ustawy w Sejmie, postanowił iść na rękę najzamożniejszym i zgodził się obniżyć składkę zdrowotną samozatrudnionych na liniowym PIT. W przyszłym roku zapłacą oni jedynie 3 proc., a w kolejnych latach ich składka wzrośnie do 4,9 proc. Natomiast pozostali samozatrudnieni, czyli ci rozliczający się według skali podatkowej (17 i 32 proc.), a więc zwykle mniej zamożni, zapłacą składkę wysokości 9 procent. Czy to jest sprawiedliwe – to już niech każdy odpowie sobie sam.
Wciąż będzie jednak grupa podatników, których składka nie będzie w pełni korespondować z zarobkami. Mowa o wolnych zawodach (informatycy, lekarze, architekci), które rozliczają się podatkiem ryczałtowym od przychodów. W ich przypadku składka będzie obliczana od 60, 100 lub 180 proc. średniego wynagrodzenia – zależnie od wysokości samego przychodu. Dodatkowo Polski Ład obniży im jeszcze stawkę podatku, co miało na celu najprawdopodobniej udobruchanie środowiska lekarzy sprzeciwiających się reformie. Zupełnie kuriozalny fakt, że lekarze sprzeciwili się podniesieniu składki zdrowotnej, bo sami będą musieli płacić więcej, jest kolejnym dowodem na to, że w naszym kraju każdy ciągnie w swoją stronę. Nawet jeśli na co dzień ma wzniosłe hasła na ustach.

Kwota wolna w górę
Gdyby rządzący ograniczyli się jedynie do reformy składki zdrowotnej, Polski Ład oznaczałby duży wzrost podatków większości podatników. Jednak reformy składki zdrowotnej nie można analizować w oderwaniu od pozostałych dwóch rozwiązań. Pierwszym z nich jest bardzo wyraźne podniesienie kwoty wolnej od opodatkowania. Obecnie jest ona na niemal najniższym poziomie w Unii Europejskiej, co sprawia, że najmniej zarabiający płacą stosunkowo wysokie podatki. Polski Ład podnosi ją kilkukrotnie, do poziomu 30 tys. zł. Będzie więc na poziomie Czech i Słowenii, a jeśli weźmiemy poprawkę na różnice w cenach, to nawet na poziomie Austrii. Stanie się więc jedną z wyższych w Europie. Na podwyższeniu kwoty wolnej skorzystają wszyscy podatnicy, nie licząc „liniowców”. Dzięki temu rozwiązaniu najmniej zarabiający pracownicy otrzymają na rękę więcej, natomiast najlepiej zarabiającym zrekompensuje ono straty z powodu likwidacji odliczania składki od podatku.
Drugim rozwiązaniem uzupełniającym reformę jest podniesienie progu drugiej stawki PIT do 120 tys. zł rocznie. Dzięki temu mniej podatników zapłaci stawkę 32 proc. Natomiast tym, którzy ją zapłacą, obejmie ona mniejszą część dochodu – gdyż druga stawka płacona jest tylko od nadwyżki. Obecnie drugą stawkę PIT płaci jedynie 5 proc. podatników, natomiast po reformie będzie ich zapewne około 2-3 proc.
Dodatkowo zostanie wprowadzona tzw. ulga dla klasy średniej, która zniweluje negatywne skutki reformy dla zarabiających między 68 a 133 tys. zł rocznie. To skomplikowany algorytm, którego nie ma sensu tutaj przytaczać – wystarczy wiedzieć, że dzięki niemu realnie wyższe podatki zapłacą dopiero ci, którzy zarabiają od 12 tys. zł w górę. Początkowo ulga ta miała objąć jedynie pracujących na etacie, jednak finalnie obejmie także prowadzących działalność gospodarczą, którzy rozliczają się skalą podatkową. Natomiast podatnicy na liniowym PIT z ulgi dla klasy średniej nie skorzystają, ale zapewne średnio ich to obchodzi, gdyż liniowy PIT opłacalny jest dopiero od około 12 tys. zł dochodu, więc trudno znaleźć „liniowca” z zarobkami rzędu kilku tysięcy złotych.

Efekty na pasku
Jak to będzie wyglądać w praktyce? W tym celu można posłużyć się rządowym kalkulatorem wynagrodzeń, który pokazuje wpływ Polskiego Ładu na zarobki pracowników etatowych. Najwięcej zyskają zarabiający płacę minimalną, która w przyszłym roku wyniesie 3 tys. zł brutto – ich płaca „na rękę” wzrośnie o 153 zł (do 2356 zł). Zarabiający 4 tys. zł brutto zyskają 114 zł, pracownicy z wynagrodzeniem 5 tys. zł brutto dostaną na rękę o 47 zł więcej. Tracić zaczną dopiero zarabiający 13 tys. zł brutto, przy czym będzie to strata ledwie 14 zł miesięcznie. Pracownik z wynagrodzeniem brutto 15 tys. zł straci 163 zł, natomiast zarabiający 20 tys. zł otrzyma na rękę 541 zł mniej. Jak widać, dla zdecydowanej większości pracowników nie są to różnice znaczące. Kilkaset złotych miesięcznie straci około 1-2 proc. zatrudnionych w Polsce.
Dla samozatrudnionych rozliczających się skalą podatkową zmiany będą podobnej wysokości, dzięki objęciu ich ulgą dla klasy średniej. Stracą nieco „liniowcy”, jednak również w większości przypadków w niewielkim stopniu. Próg opłacalności przejścia na podatek liniowy wzrośnie z 10 do 13 tys. zł dochodu miesięcznie. Obciążenie samozatrudnionego na liniowym PIT z dochodem wysokości 15 tys. zł wzrośnie z 25 do niecałych 30 proc. Etatowiec z takim dochodem będzie musiał zapłacić 45 proc., więc nadal przy wysokich dochodach podatek liniowy będzie znacznie bardziej atrakcyjny niż umowa o pracę.
Ośrodek analityczny CenEA sprawdził, w jakim stopniu Polski Ład wpłynie na całe polskie społeczeństwo. Zyska na nim niemal 80 proc. gospodarstw domowych w Polsce – czyli niecałe 11 mln rodzin. Negatywne skutki odczują jedynie gospodarstwa domowe należące do grupy 10 proc. najbogatszych. Jednak nawet wśród nich większość straci minimalnie. Milion najzamożniejszych gospodarstw domowych straci mniej niż 250 zł miesięcznie. Ubytek miesięcznego dochodu większy niż 250 zł dotyczyć będzie jedynie 400 tys. zdecydowanie najzamożniejszych gospodarstw domowych w Polsce.
Ogólnie rzecz biorąc, na zmianach zyskają emeryci. Dwie trzecie z nich nie zapłaci podatku PIT, gdyż dzięki wyższej kwocie wolnej opodatkowane zostaną tylko emerytury wyższe niż 2,5 tys. zł. Generalnie na Polskim Ładzie zyskać powinno nawet 9 na 10 emerytów.

Więcej dla ochrony zdrowia
Największym wygranym Polskiego Ładu będzie system ochrony zdrowia, gdyż do NFZ trafi o 12,5 mld zł więcej. W wyniku obniżenia składki dla „liniowców” te dodatkowe wpływy spadłyby do 8 mld zł, ale powstałą lukę rząd zasypie z budżetu. Dzięki temu nakłady na ochronę zdrowia wyraźnie wzrosną i realne stanie się osiągnięcie 6-7 proc. PKB nakładów na zdrowie. W wyniku podniesienia kwoty wolnej, a więc obniżki podatków, stracą za to samorządy. Mowa jest o kwocie około 11 mld zł. Samorządowcy stworzyli nawet stronę natwojkoszt.pl, na której można sprawdzić, ile straci konkretna gmina lub miasto. Przykładowo Poznań może utracić nawet 327 milionów zł rocznych wpływów – to 7,5 proc. dochodów Poznania zaplanowanych na 2021 r. Łódź straci niewiele mniej, bo 323 mln zł rocznie. Kwoty są więc niebagatelne.
W celu zrekompensowania samorządom tych strat rząd uruchomi Rządowy Fundusz Polski Ład – Program Inwestycji Strategicznych. W jego ramach do 97 proc. gmin i miast trafić ma łącznie 23 mld zł. Dotacje te będą mogły zostać przeznaczone na budowę infrastruktury – przedszkoli, dróg czy modernizację kanalizacji. Samorządowcy zwracają jednak uwagę, że w ten sposób zostanie ograniczona autonomia gmin i miast, gdyż utracą one dochody własne, a w zamian za to zyskają dotacje rządowe, które mogą być wykorzystane tylko w z góry zaplanowanym celu.
Polski Ład nie będzie rewolucją, a jedynie korektą systemu podatkowego. Da nieco oddechu mniej zarabiającym, jednak ich miesięczne zyski nie przekroczą 150 zł. Równocześnie ściągnie trochę więcej danin z najbogatszych samozatrudnionych, jednak nadal będą oni płacić proporcjonalnie znacznie niższe podatki i składki od zwykłych pracowników etatowych. Jego niewątpliwą zaletą będzie solidne dofinansowanie NFZ, ale za cenę wprowadzenia niemałego chaosu do polskich podatków, które i bez tego są skomplikowane i nieprzejrzyste. Po drodze wprowadzono mnóstwo drobnych rozwiązań (o których w ramce), pogłębiających jeszcze ten chaos. Jak to zwykle bywa, z szumnych zapowiedzi wyszedł kapiszon. Zapewne w kolejnych latach czekają nas kolejne „przełomowe reformy”, z których będzie niewiele wynikać, a ich autorzy sami nie do końca będą wiedzieć, o co dokładnie im chodzi i jaki cel chcą osiągnąć.

Kluczowe zmiany
Składka zdrowotna – zlikwidowane zostanie odliczanie składki zdrowotnej od podatku. Składka zdrowotna prowadzących działalność gospodarczą wynosić będzie 9 proc. dochodu w przypadku rozliczających się skalą podatkową lub 4,9 proc. dla rozliczających się liniowym PIT (w przyszłym roku tylko 3 proc.).
Kwota wolna od opodatkowania – wzrośnie do 30 tys. zł. Korzystają z niej wszyscy podatnicy rozliczający się skalą podatkową. Podatników na liniowym PIT to nie dotyczy.
Próg drugiej stawki PIT – wzrośnie z 85 do 120 tys. zł.
Ulga dla klasy średniej – obejmie ona pracowników etatowych i prowadzących działalność gospodarczą, ale rozliczających się według skali podatkowej. Dzięki niej zarabiający między 68 a 133 tys. zł rocznie nie stracą na Polskim Ładzie.
PIT-0 dla rodzin 4+ – rodziny z czwórką dzieci lub więcej zostaną zwolnione z podatku dochodowego od osób fizycznych, jednak tylko do dochodu 230 tys. zł rocznie (115 tys. zł dla jednego rodzica). Ewentualna nadwyżka zostanie już opodatkowana.
PIT-0 dla pracującego seniora – pracujący seniorzy, którzy zrezygnują z równoczesnego pobierania emerytury, będą zwolnieni z podatku aż do kwoty 115 tys. zł rocznie (30 tys. kwoty wolnej + 85 tys. specjalnej ulgi). Nadwyżka ponad 115 tys. zł będzie już opodatkowana.
Zmiany w podatku ryczałtowym od przychodów – dla zawodów medycznych oraz inżynierów stawka spadnie z 17 do 14 proc. Dla informatyków z 15 do 12 proc. Składka zdrowotna „ryczałtowców” wynosić będzie 9 proc. z 60, 100 lub 180 proc. średniej krajowej – zależnie od wysokości zarobków.
Nowy podatek obrotowy – spółki, których dochód jest niższy niż jedna setna przychodu lub wykazują stratę, oprócz CIT będą musiały też zapłacić podatek obrotowy wysokości 0,4 proc. Ma to na celu ograniczenie optymalizacji podatkowej.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki