Coraz więcej chrześcijan przestaje się spowiadać albo czynią to rytualnie, bo tak ich nauczono. Przyczyny pustych konfesjonałów w wielu krajach katolickich nie da się sprowadzić do zbyt jednostronnego stwierdzenia, że wierzący nie dostrzegają w sobie grzechów.
Chciałbym w tym nowym cyklu wyjść naprzeciw oczekiwaniom zwłaszcza tych, którzy zmagają się ze spowiedzią, doświadczają różnych trudności i przeszkód, zniechęcają się bądź nie rozumieją tej praktyki, szczególnie w obecnej formie. Zacznijmy od fundamentalnego pytania: po co w ogóle spowiedź?
Woda i łzy
Reformatorzy protestanccy odrzucili dodatkowy sakrament, oprócz chrztu, który odpuszcza grzechy. Myślę, że to błąd, wynikający także ze zgorszenia nadużyciami, do których dochodziło w Kościele zachodnim odnośnie do spowiedzi. Niestety, dopiero po czasie zaczęto je dostrzegać. Św. Karol Boromeusz pisał we Wskazówkach dla spowiedników, że „zazwyczaj bardzo niedbale traktuje się spowiedź, (…) przez co ludzie spowiadają się raczej z nawyku”. Mimo to Kościoły katolicki i prawosławny nadal obstają przy konieczności drugiego sakramentu dotyczącego odpuszczenia grzechów. Dlaczego?
Najpierw ze względu na ludzką słabość. Toteż św. Ambroży stwierdza, że „Kościół ma wodę i łzy: wodę chrztu i łzy pokuty”. Odrodzonych przez chrzest, którzy jednak ponownie wpadają w grzechy, gdyż są słabi, nie wyklucza się automatycznie z Kościoła. Nie zostaje też w nich cofnięta pierwotna łaska, choć nie mają do niej dostępu. Nie przestają być dziećmi Bożymi i uczniami Jezusa. „Bo dary łaski i wezwanie Boże są nieodwołalne” (Rz 11, 29). Dlatego Sobór Trydencki nazywa takich chrześcijan „upadłymi po chrzcie”, a więc tymi, którzy chwilowo przestali iść drogą wiary. Leżą na ziemi. Nie mają siły, aby pójść dalej. „Upadły” to nie to samo co „przeklęty przez Boga”.
Od pokuty do pojednania
Wprawdzie chrzest gładzi w nas wszelkie przewinienia, czyniąc nas świętymi, to jednak Jezus przewidział, że będziemy grzeszyć, skoro nauczył nas modlić się codziennie: „Przebacz nam nasze winy” (Mt 6, 12). Z założenia jesteśmy więc uczniami, którzy do końca życia pozostają grzesznikami, obdarowanymi na wyrost. Chrzest nie zamienia nas cudownie w doskonałych ludzi. Wiara jest drogą, a nasza trwająca słabość bardziej uwypukla bezinteresowność miłości Boga. Nie zostaliśmy wybrani za zasługi i nie jesteśmy podnoszeni z upadków z powodu naszej doskonałości.
Co więcej, od Soboru Watykańskiego II częściej mówimy o spowiedzi jako sakramencie pojednania niż pokuty. Na czoło wysuwa się więc nie tyle negatywne „naprawienie” szkody, ile pozytywne dążenie do jedności i pokoju. W sumie wszystkie sakramenty zmierzają do tego, aby między ludźmi zapanowała jedność dzięki mocy Boga. Wszystkie sakramenty mają na celu budowanie i podtrzymywanie więzów miłości. Z kolei Katechizm Kościoła o dziwo zalicza spowiedź do „sakramentów uzdrowienia” (KKK,1421), łącznie z namaszczeniem chorych.
My jednamy się z Nim
Czym jest pojednanie? Zakłada ono najpierw uprzedni konflikt, który wyrasta z nieporozumienia, zranienia i krzywdy, co powoduje podział, oddalenie, a nawet wrogość między ludźmi. Czasem jego przyczyną jest jedna ze stron, częściej obie. Jedna i druga strona musi wiele w sobie przepracować, aby doszło do podania sobie rąk, objęcia się ramionami, do pocałunku. A więc nie istnieje pojednanie jednostronne, w przeciwieństwie do przebaczenia. Pojednanie zakłada wzajemność i następuje wtedy, gdy ten, kto jest przedmiotem pojednania, przyjmuje ofiarowane mu przebaczenie przez przebaczającego. Jeśli sam skrzywdzony zamknie się na przebaczenie, to z czasem sam zacznie krzywdzić, nawet o tym nie wiedząc. Przebaczyć może ten, kto jest skrzywdzony, ale w wierze to Bóg pierwszy przerzuca most, czyli jedna. Pojednanie burzy mury i łączy to, co rozbite w jedno. Leczy serca.
Kiedy św. Paweł pisze w Liście do Rzymian, że „będąc Jego nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Jego Syna” (Rz 5, 10), to ma na myśli naszą kondycję, czyli konflikt zainicjowany przez nas. Wprawdzie odbyło się to w raju z dużą dozą nieświadomości, jak przekonuje św. Ireneusz z Lyonu, to jednak doszło do wypędzenia z Edenu, który był znakiem bliskości z Bogiem. Odtąd to my czuliśmy się Jego nieprzyjaciółmi. Przyjście Chrystusa pokazało, że problem nie leżał po stronie Boga, lecz po naszej. „W Chrystusie Bóg jednał z sobą świat, nie poczytując ludziom ich grzechów” (2 Kor 5, 19). Bóg już nas pojednał ze sobą. Kiedy upadamy, dzieje się to w nigdy niekończącym się stanie pojednania Boga z nami. Przypomina o tym formuła rozgrzeszenia. Możliwe jest odpuszczenie grzechów, bo pojednanie Boga z nami trwa na wieki. Postawa Boga względem ludzi nigdy się nie zmieniła. Raczej Bóg mocą ofiary Chrystusa dał nam możliwość zmiany naszej postawy wobec Niego. W sakramencie spowiedzi Chrystus nie umiera za nas ponownie. To nie Bóg jedna się z nami, bo już to uczynił. To my jednamy się z Nim.
Sakramenty służą pojednaniu
Dobitnie odsłania tę prawdę przypowieść o miłosiernym ojcu, który nie czyni żadnej różnicy w swoim zachowaniu przed opuszczeniem młodszego syna z domu i po jego powrocie. Podobnie ze starszym synem. To raczej synowie stoją przed poważną zmianą w ich myśleniu i w postrzeganiu ojca. Marnotrawny odkrywa głębiej ojca, gdy zaznał biedy i upokorzenia. A o tym, czy zbuntowany starszy wszedł na ucztę, nie wiemy. Bez pojednania braci ze sobą uczta nie mogła być w pełni radosną uroczystością. Bóg nie przyjmuje darów na ołtarzu, jeśli najpierw nie nastąpi próba pojednania z bratem, który przeciw mnie zawinił (Por. Mt 5, 23-24). Nie idziemy do Boga w pojedynkę. Dopiero na tym tle możemy głębiej zrozumieć znaczenie spowiedzi we wspólnocie Kościoła.
Kiedy św. Paweł wzywa Koryntian: „Pojednajcie się z Bogiem!” (2 Kor 5, 16), to do czego w gruncie rzeczy ich nawołuje? Nie do przyjęcia chrztu, bo przecież miał do czynienia ze „świętymi” i „Kościołem Bożym” (2 Kor 1, 1). Nie kazał też im pójść do spowiedzi, bo jej wtedy jeszcze nie było. I na czym polegała jego „posługa jednania”? Raczej nie na siedzeniu w konfesjonale. Kościół naucza, że przez spowiedź dostępujemy „pojednania z Kościołem” (KKK, 1422). Każdy grzech rani wspólnotę, a więc dotyka Boga. Jednak „posługa jednania” w obrębie Kościoła nie ogranicza się tylko do udzielania rozgrzeszenia. Wszystkie sakramenty ostatecznie służą jednaniu, a także słowo, dialog, czynna miłość wobec braci i sióstr, zwłaszcza tych pogubionych i zranionych.
Kościół jak szpital
A dlaczego spowiedź jest znakiem uzdrowienia? Bez wątpienia słyszymy tutaj echo nauczania św. Augustyna, który chrzest porównał do pomocy, jaką w przypowieści półumarłemu człowiekowi udzielił Samarytanin. Jest on oczywiście typem Jezusa, który ratuje Adama, a więc każdego z nas. Natomiast gospoda obrazuje Kościół, gdzie opatrzony wstępnie grzesznik przechodzi całożyciowy proces leczenia. „Ratuje Jezus, my tylko wykonujemy obowiązki karczmarza” – pisze doktor Kościoła. Z czego jesteśmy leczeni w szpitalu, którym jest Kościół? Z pożądliwości, czyli skłonności człowieka do grzechu, która w nas jest i powoduje „niepojednanie” między ludźmi, ale „zostaje wygaszona” przez podjęcie drogi duchowej, gdzie sakramenty odgrywają kluczową rolę.
Najgorszą rzeczą, jaką moglibyśmy zrobić, jest zredukowania spowiedzi do jakiegoś formalnego rytuału oczyszczenia siebie na podobieństwo prania brudnych ubrań w pralce. Każdy sakrament należy widzieć w powiązaniu z pozostałymi. To nie są jakieś odrębne byty, lecz stanowią organiczną całość. Konsekwentnie, jeśli Kościół, jak powiada św. Augustyn, jest szpitalem, który działa mocą boskiego Lekarza, to w chwili uzyskania rozgrzeszenia ponownie zostajemy przyjęci na oddział, skuteczniej poddajemy się terapii słowa i pocieszenia, zażywamy lekarstwo Eucharystii, pozwalamy, aby inni się nami zaopiekowali. Z wolna też stajemy się lekarzami innych, doświadczając na sobie nie tylko zranienia, ale też uzdrowienia.
Chciałbym w tym nowym cyklu wyjść naprzeciw oczekiwaniom zwłaszcza tych, którzy zmagają się ze spowiedzią, doświadczają różnych trudności i przeszkód, zniechęcają się bądź nie rozumieją tej praktyki, szczególnie w obecnej formie. Zachęcam, aby o swoich wątpliwościach pisać na adres przewodnik@swietywojciech.pl (w temacie wpisując: SPOWIEDŹ).