Logo Przewdonik Katolicki

Niepokój sumienia

Michał Szułdrzyński
fot. Magdalena Bartkiewicz

Dla obozu lewicowo-liberalnego sprawa była zupełnie oczywista. Pani Iza stała się pierwszą głośną śmiertelną ofiarą zeszłorocznego wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który zakazał aborcji w przypadku ciąży z ciężkim i nieodwracalnym upośledzeniem płodu. Według tej narracji w wyniku wyroku TK lekarze nie mogli ratować pani Izy, by uniknąć oskarżenia o aborcję eugeniczną. Dlatego też w ubiegły weekend ulicami polskich miast przeszły setki manifestacji, które zgromadziły dziesiątki (jeśli nie setki) tysięcy uczestników. Przekaz był prosty – gdyby aborcja była w Polsce legalna, pani Iza by żyła.

Śmierć 30-letniej pani Izabeli z Pszczyny stała się jednym z ważniejszych tematów w debacie publicznej. Jak zwykle pojawiły się dwie strony sporu, które mają pewność swoich racji w tej sprawie. Tyle tylko, że sprawa jest – jak to w życiu – niezwykle złożona. I naprawdę trudno w niej z czystym sumieniem stanąć po którejś ze stron. Właśnie dlatego nie daje mi ona spokoju.
Bo trudno przejść do porządku dziennego nad śmiercią młodej kobiety, która w 22. tygodniu ciąży trafiła do szpitala. 22. tydzień to medyczna granica przeżycia wcześniaków, choć to 25. tydzień jest najczęściej wyznaczanym okresem dojrzałości ciąży, który daje dziecku możliwość przeżycia. Jednak lekarze czekali, aż dziecko umrze, by dopiero później ratować matkę. Ale było już za późno i pani Izabela zmarła.
Dla obozu lewicowo-liberalnego sprawa była zupełnie oczywista. Pani Iza stała się pierwszą głośną śmiertelną ofiarą zeszłorocznego wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który zakazał aborcji w przypadku ciąży z ciężkim i nieodwracalnym upośledzeniem płodu. Według tej narracji w wyniku wyroku TK lekarze nie mogli ratować pani Izy, by uniknąć oskarżenia o aborcję eugeniczną. Dlatego też w ubiegły weekend ulicami polskich miast przeszły setki manifestacji, które zgromadziły dziesiątki (jeśli nie setki) tysięcy uczestników. Przekaz był prosty – gdyby aborcja była w Polsce legalna, pani Iza by żyła. Do akcji, którą zorganizował Strajk Kobiet, chętnie dołączyli się politycy. By nikt nie pomyślał, że ta istotna społecznie sprawa nie jest dla nich ważna, robili sobie zdjęcia. Internet w ubiegły weekend zapełnił się więc selfies polityków obozu liberalno-lewicowego uśmiechających się do kamery podczas marszów, które rzekomo miały upamiętniać panią Izę.
Ale odpowiedź obozu rządzącego nie była lepsza. Poseł PiS Marek Suski stwierdził, że tak już działa biologia, że kobiety czasem umierają przy porodzie. Sęk w tym, że właśnie śmiertelność pań i noworodków podczas porodu jest najważniejszym wskaźnikiem medycznego zaawansowania społeczeństw. Narracją obozu władzy było to, że sprawa nie ma nic wspólnego z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, a opozycja politycznie wykorzystuje śmierć pani Izy. To też nie jest prawda.
Bo, jak wynika z moich rozmów ze znajomymi lekarzami, sprawa jest skomplikowana. W ostatnich latach za sprawą działań obecnego ministra sprawiedliwości, czyli prokuratora generalnego, ale i zmian w prawie, medycy znaleźli się pod presją. Zaostrzono kary za błędy medyczne, w efekcie czego lekarze wolą nie podejmować żadnej decyzji, niż zrobić coś, co naraziłoby ich na odpowiedzialność karną. Jeśli dodamy do tego zapowiedzi prokuratury, że będzie surowo ścigać lekarzy, którzy łamią przepisy aborcyjne zaostrzone przez TK, mamy sytuację, w której lekarze boją się ratować życie kobiety, bo nie chcą, by prokurator ich ścigał  za doprowadzenie do śmierci dziecka.
I zupełnie nie chodzi tu o ocenę moralną aborcji – przecież bardzo wielu lekarzy podpisuje deklaracje sumienia, podkreślające, że są katolikami i chcą w swej praktyce lekarskiej realizować nauczanie Kościoła. Ale gdy do gry wchodzi lęk przed ideologicznie motywowaną prokuraturą, może dojść do tragedii. I pewnie będzie dochodzić dalej. Więc strona pro-life, zamiast mieć poczucie moralnej wyższości, że oto stoi po dobrej stronie, powinna się zastanowić, czy ma jakiś plan B na wypadek, gdyby sprawa pani Izabeli doprowadziła we wcale nie nieokreślonej przyszłości do radykalnej liberalizacji obecnych przepisów aborcyjnych.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki