Wymyślono to tak, aby otrzymała ją Ania, ale przez czyjeś inne ręce” – powiedział Dmitrij Muratow na wiadomość o otrzymaniu Pokojowej Nagrody Nobla. Muratow jest redaktorem naczelnym „Nowoj Gaziety”, ukazującej się w Moskwie i specjalizującej w dziennikarstwie śledczym. 8 października Norweski Komitet Noblowski ogłosił o przyznaniu mu tego wyróżnienia, wespół z Marią Ressą, dziennikarką z Filipin, która ujawnia zbrodnie reżimu Rodriga Duterte.
180 zabitych dziennikarzy
„Ania” to oczywiście Anna Politkowska, dziennikarka tego pisma i obrończyni praw człowieka, a „inne ręce” nie mogą już być rękami ziemskich rozdawców nagród. Politkowską zabito w 2006 r. za odważne i bezkompromisowe ujawnianie prawdy o zbrodniach reżimu Putina w Czeczenii. Politkowska jest najbardziej znaną na świecie ofiarą walki o wolność słowa i praworządność w Rosji, a jej nazwisko stało się symbolem. Wszelako jest tylko jednym z wielu rosyjskich dziennikarzy, którzy zapłacili i nadal płacą wysoką bądź najwyższą cenę za sumienne wypełnianie swojego zawodu. Trudno nawet dokładnie policzyć, ilu z nich zamordowano, jawnie bądź skrytobójczo, od momentu dojścia do władzy Putina w 2000 r. Według roboczych szacunków na całym wielkim terytorium Federacji Rosyjskiej ginie ich średnio ośmioro rocznie, czyli ogólna liczba dosięgałaby dzisiaj 180 ofiar. Ilu zaś zostało pobitych, aresztowanych i uwięzionych, szantażowanych lub w inny sposób prześladowanych – tego policzyć nie sposób.
Rosyjscy dziennikarze giną nie tylko w Rosji. W 2018 r. grupę trzech reporterów zamordowano w Republice Środkowoafrykańskiej, gdy próbowali dotrzeć do nielegalnej kopalni złota, ochranianej przez ludzi z tzw. grupy Wagnera, nieoficjalnych najemników Putina, wykonujących dlań mokrą robotę na różnych kontynentach.
Najniebezpieczniejsze stanowisko pracy na świecie
Na tej dramatycznej liście poczesne miejsce zajmuje właśnie „Nowaja Gazieta”. Po ogłoszeniu nagród noblowskich media przypomniały, że aż sześcioro dziennikarzy i współpracowników tego pisma pozbawiono życia za ujawnianie faktów niewygodnych dla władzy. W istocie było ich ośmioro. Dla pełni obrazu należy jednak dodać tych, którzy przeżyli zamachy na swoje życie: daje to w sumie dwanaście osób, czyli liczbę prawie dorównującą połowie obecnego składu redakcji! Wychodzi na to, że praca w „Nowoj Gazietie” jest najbardziej ryzykowną profesją, nie tylko w Rosji, ale i na świecie, pod względem statystyki zagrożenia życia bijąc na głowę strażaków i policjantów.
Politkowska od 2001 r. relacjonowała przebieg drugiej wojny w Czeczenii, opisując przypadki zbrodni wojennych, porywania ludzi przez wojsko i policję oraz antyhumanitarnych warunków panujących w tzw. obozach filtracyjnych, w których przetrzymywano czeczeńską ludność cywilną. Wielokrotnie zatrzymywano ją, gdyż przebywała na terenie działań wojennych bez akredytacji, udzielanej oczywiście przez tę samą władzę, której przestępstwa opisywała. Z powodu jej dorobku i rosnącej sławy władze musiały jednak ją tolerować. W 2002 r. uczestniczyła w negocjacjach z czeczeńskimi terrorystami okupującymi teatr na moskiewskiej Dubrowce. Zginęła, gdy zajmowała się torturami, jakie wobec politycznych przeciwników stosowali i stosują ludzie Ramzana Kadyrowa, namiestnika Czeczenii z ramienia Putina. Gdy 7 listopada 2006 r. zastrzelono ją w windzie jej własnego bloku, nikt nie wątpił, że stoi za tym czeczeński watażka. Sąd skazał co prawda bezpośrednich zabójców dziennikarki, ale sprawie ukręcono głowę, gdy przyszło do ustaleń, kto był zleceniodawcą mordu. Taki stan rzeczy trwa do dzisiaj.
– Żyjemy w czasach, w których kłamstwa zabijają, a platformy, których zadaniem jest dostarczanie informacji, lekceważą nie tylko fakty, ale i dziennikarzy oraz dziennikarstwo jako takie – uważa laureatka tegorocznego pokojowego Nobla Maria Ressa. 58-latka w ciągu ostatnich lat doświadczyła nagonek medialnych i była wielokrotnie nękana przez filipińskie organy ścigania, fot. Aaron Favila /AP-East News
Padli na posterunku
Pierwszym dziennikarzem „Nowoj Gaziety”, który poświęcił życie w trakcie wykonywania zawodu, był Igor Domnikow. Ujawniał fakty z działań zorganizowanych grup przestępczych i za to w 2000 r. napadnięty został na moskiewskiej ulicy. Zbir zadał mu kilkanaście uderzeń młotkiem w głowę, dziennikarz zmarł w szpitalu.
Szybko jednak głównym wrogiem pisma, w miejsce gangsterów, stała się sama władza. Nastąpiło to po tym, gdy „Nowaja Gazieta” zaangażowała się w obronę praw człowieka w Czeczenii. Z tego też powodu w 2001 r. zginął Wiktor Popkow, który poza pracą reporterską działał, jako człowiek religijny, w ruchu antywojennym.
W dwa lata później zmarł na skutek zatrucia Jurij Szczekoczichin, zastępca redaktora naczelnego. Szczekoczichin pilotował sprawę wysadzenia w powietrze domów w Moskwie i Wołgodońsku i masakry mieszkańców, o co reżim oskarżał bojowników czeczeńskich, zaś gazeta podejrzewała agentów Federalnej Służby Bezpieczeństwa.
Na kilka miesięcy przed Politkowską zginęła dziennikarka Swietłana Orliuk.
Stanisław Markiełow był adwokatem prowadzącym sprawę skrytobójstwa Domnikowa. W 2009 r. wychodził z konferencji prasowej z gmachu obok moskiewskiej cerkwi Zbawiciela, razem z dziennikarką „Nowoj Gaziety” Anastasją Baburową. Oboje zamordowano strzałami w głowę. Zabójcami była para kochanków, aktywistów rosyjskiego neofaszyzmu. Markiełow był znanym prawnikiem od czasu, gdy postawił w stan oskarżenia pułkownika, który okupując czeczeńską wioskę, razem z podkomendnymi zgwałcił i zamordował 17-letnią dziewczynę.
Ostatnią śmiertelną ofiarą była Natalia Estemirowa, czeczeńska obrończyni praw człowieka i praw kobiet, w 2009 r. porwana sprzed własnego domu i zmasakrowana wieloma strzałami z pistoletu.
Warto na koniec wspomnieć o Dmitriju Bykowie, który w kwietniu 2019 r. przeżył zamach na swoje życie. Według portali śledczych The Insider i Bellingcat zamachowcami byli ci sami agenci FSB, którzy usiłowali otruć Siergieja Nawalnego.
Putinowski miecz Damoklesa
„Nowaja Gazieta” jest jednym z bardzo nielicznych ośrodków, który w Rosji ma jeszcze możliwość publicznej obrony praw człowieka i wolności słowa. Pismo jest szykanowane, jako dziennik wychodzi „w kratkę” (poniedziałki, środy i piątki), ale z powodu jego rangi i międzynarodowego prestiżu władze nie odważyły się go zamknąć.
Gdy wiadomość o Noblu dla Muratowa dotarła na Kreml, do naczelnego redaktora zadzwonił Dmitrij Pieskow, rzecznik prezydenta. W chłodnych słowach wyraził gratulacje. Muratow od razu zapytał, czy zostanie uznany za „zagranicznego agenta”, co w rosyjskiej mentalności równa się statusowi szpiega. Według obowiązującego w Rosji prawa „zagranicznym agentem” jest każda osoba oraz instytucja, która pobiera pieniądze spoza Rosji. Muratow, odbierając Nobla, który jest przecież nagrodą pieniężną, naraża się więc na podpadnięcie pod paragraf.
Pieskow, zapewne zaskoczony pytaniem, wykręcał się od odpowiedzi. Niebawem jednak przyszło oficjalne oświadczenie Kremla: kary nie będzie, jeśli redakcja gazety nie będzie łamać prawa i przepisów. Ta dwuznaczna odpowiedź w istocie nie znaczy nic nowego. Wszyscy bowiem w „Nowej Gazietie” wiedzą o tym, że tak czy siak wisi nad nimi putinowski miecz Damoklesa. W ich codziennej walce o prawdę niczego to nie zmieni. Poza jednym: po Noblu trochę trudniej będzie reżimowi otwarcie prześladować to pismo.
Wielu z nas ogromnie się cieszy, że tegoroczna Pokojowa Nagroda Nobla została przyznana Marii Ressie, pierwszej w historii filipińskiej dziennikarce, która otrzymała tak prestiżowe wyróżnienie. Nagroda ta jest dla nas szczególnie ważna, gdyż przyznano ją w czasie wielkich wstrząsów politycznych i społecznych, a otrzymała ją osoba, którą obecne władze próbowały uciszyć z powodu ujawniania nieprawidłowych działań prezydenta i całego rządu oraz krytycznych wypowiedzi wobec władz.
Filipiny wstrząsane są atakami rządu na wolność prasy, naruszaniem praw człowieka. W sposób niezwykle brutalny prowadzona jest wojna z narkotykami, zginęły w niej tysiące osób, wiele dzieci stało się sierotami i wiele rodzin zniszczono. Najsmutniejsze jest to, że tylko w nielicznych tego rodzaju sprawach zostało przeprowadzone dochodzenie, a jeszcze mniej doczekało się sprawiedliwych wyroków. Maria Ressa, kierująca agencją Rappler, jest jedną z tych dziennikarek i dziennikarzy, którzy z odwagą podejmują się dokumentowania, przekazywania i nagłaśniania przypadków korupcji i przestępstw.
Oby otrzymana przez nią Pokojowa Nagroda Nobla stała się dla nas inspiracją. Oby coraz więcej z nas rzeczywiście stawało po stronie prawdy, było promieniem nadziei dla naszego narodu i całego świata. Niech Nagroda Nobla daje nadzieję wszystkim, którzy błądzą w ciemnościach, starając się znaleźć prawdę w oceanie kłamstw i fałszywych informacji. Obyśmy nigdy nie zapomnieli, że za taką postawą opowiadał się nasz Pan, Jezus, i nawet oddał życie po to, byśmy mogli cieszyć się prawdziwą wolnością. Żyjmy prawdą, a ona uczyni nas wolnymi.
Ks. Chris Gonzales
Kieruje wydziałem społecznym kurii diecezjalnej w Bacolod (wyspa Negros w środkowej części Filipin); ze względu na swoje zaangażowanie na rzecz najuboższych bywał wielokrotnie atakowany przez prorządowe media na Filipinach