Memoriał był dzieckiem gorbaczowowskiej pierestrojki. Zaczęło się do tego, że w 1987 r. grupa osób postanowiła doprowadzić do powstania w Moskwie centrum pamięci ofiar stalinowskich represji. Ogólnozwiązkowa (objęła terytorium całego ZSRR) akcja zbierania podpisów pod petycją w tej sprawie nieoczekiwanie zaowocowała powołaniem memorialnych grup nie tylko w stolicy światowego komunizmu, ale także w innych miastach Związku Sowieckiego. Rok później zapadła decyzja o rozpoczęciu własnej działalności, czyli zbieraniu i archiwizowaniu dokumentów dotyczących politycznych represji w ZSRR.
„Na Katyniu się nie zarabia”
Ostatecznie w styczniu 1989 r. doszło do konferencji założycielskiej Ogólnokrajowego Stowarzyszenia Historyczno-Oświatowego Memoriał. Organizacja została oficjalnie zarejestrowana, a na jej czele stanął legendarny sowiecki dysydent, obrońca praw człowieka i laureat Pokojowej Nagrody Nobla Andriej Sacharow. Wkrótce do działalności historycznej, czyli wspomnianego badania zbrodni stalinowskich i politycznych prześladowań w czasach komunizmu, doszło monitorowanie przypadków łamania praw człowieka na terytorium państw powstałych po rozpadzie ZSRR, czym zajęło się specjalnie powołane w tym celu Centrum Praw Człowieka Memoriał.
Stowarzyszenie nigdy nie było specjalnym ulubieńcem rosyjskich władz, ale w czasach Borysa Jelcyna cieszyło się sporymi wpływami. Do jego sukcesów należało ustawienie naprzeciwko słynnej siedziby KGB na Łubiance tzw. Kamienia Sołowieckiego, upamiętniającego ofiary stalinowskich czystek, ustanowienie 30 października Dniem Pamięci Ofiar Represji Politycznych czy przeprowadzenie ustawy rehabilitującej ofiary komunistycznych prześladowań.
Polska wobec Memoriału ma szczególny dług wdzięczności. Chodzi o ogromną pomoc przy badaniu zbrodni katyńskiej. Rosyjscy członkowie stowarzyszenia nie tylko byli pierwszymi obywatelami Związku Sowieckiego, którzy wyrazili żal z jej powodu. Polska sekcja Memoriału we współpracy z ośrodkiem Karta uczestniczyła w tworzeniu listy osobowej polskich ofiar stalinowskiego reżimu, a jej szef Aleksander Gurianow latami dobijał się o wyjaśnianie „białych plam”, walcząc m.in. o dostęp do akt obławy augustowskiej.
To nie wszystko. Arleta Bojke, ówczesna korespondentka TVP w Moskwie, wspomina, jak Gurianow na propozycję wypłacenia mu honorarium za współpracę przy filmie Katyń odpowiedział krótko: „Na Katyniu się nie zarabia”.
„Zagraniczni agenci”
Władimir Putin z początku Memoriał tolerował. Wyraził nawet zgodę na zainicjowaną przez stowarzyszenie akcję „Ostatni adres”, polegającą na umieszczaniu na ścianach domów, w których mieszkały ofiary stalinowskich czystek, tabliczek z ich nazwiskami i informacjami, że tu właśnie zostali aresztowani i nigdy już nie wrócili. Akcja rozpoczęła się w 2014 r., czyli roku zajęcia Krymu i rozpoczęcia wojny w Donbasie. Memoriał obnażający nieprzyjemną prawdę o prawdziwych „zdobyczach” komunizmu i „wspaniałym” Związku Sowieckim, niemal w pojedynkę pokonującym hitlerowskie Niemcy, coraz bardziej przeszkadzał oficjalnej propagandzie.
Stowarzyszenie zostało wpisane na listę „zagranicznych agentów”. Jego członków spotykały różnego rodzaju represje. W Czeczenii zamordowano działaczkę stowarzyszenia, obrończynię praw człowieka Natalię Estamirową. Szef karelskiego oddziału Memoriału, badający stalinowskie represje historyk Jurij Dimitriew, został skazany na 15 lat więzienia za rzekomą pedofilię. Mimo to Memoriał trwał nadal, zajmując się nie tylko działalnością badawczo-archiwalną, ale także edukacją młodzieży, czyli coraz bardziej idąc w poprzek oficjalnej putinowskiej historiografii.
2021: od Nawalnego do Memoriału
To się musiało źle skończyć. W listopadzie zeszłego roku stowarzyszenie zostało oskarżone o łamanie ustawy o „zagranicznych agentach”. W trakcie rozprawy prokuratorzy dodatkowo zarzucili Memoriałowi wypaczanie historycznej pamięci, próbę rehabilitowania hitlerowskich zbrodniarzy, tworzenie kłamliwego obrazu Związku Sowieckiego jako państwa terrorystycznego, dowodząc przy okazji, że publikacje Memoriału „mogą wywołać stany depresyjne i negatywnie wpływać na duchowy oraz moralny rozwój nieletnich”.
W ostatnich dniach starego roku rosyjski Sąd Najwyższy nakazał rozwiązanie Stowarzyszenia Historyczno-Oświatowego Memoriał, a moskiewski sąd miejski zdelegalizował Centrum Obrony Praw Człowieka Memoriał. W ten sposób, jak napisał jeden z komentatorów, rok rozpoczęty aresztowaniem Aleksieja Nawalnego skończył się likwidacją niesłychanie zasłużonej dla Rosjan i ich pamięci historycznej organizacji.
Obie te decyzje należy uznać za logiczną konsekwencję obecnej polityki Kremla. Reżim, prowadzący de facto wojnę przeciw Ukrainie, wygrażający Zachodowi bronią jądrową, szantażujący świat surowcami energetycznymi, nie może sobie pozwolić na sianie jakichkolwiek wątpliwości wśród własnych obywateli. Stowarzyszenie, zwane często „sumieniem Rosji”, zostało uznane za równie niebezpieczne, jak ujawniający korupcyjne schematy opozycjonista czy dążące do integracji z Zachodem kraje byłego Związku Sowieckiego, takie jak Ukraina czy Gruzja.
Działacze Memoriału natychmiast po ogłoszeniu wyroku zapowiedzieli odwołanie się od orzeczeń sądów i oznajmili, że na razie będą działać dalej. A swoją drogą ciekawe, czy temat ten zostanie poruszony w zapowiadanych na początek stycznia amerykańsko-rosyjskich rozmowach.