Publiczna telewizja, od lat prezentująca uchodźców jako zorganizowaną masę zindoktrynowanych islamistów gotowych do terroryzowania chrześcijańskiej Europy, nie widzi sprzeczności pomiędzy taką do znudzenia sączoną narracją a zwiększaniem liczby transmisji Mszy św. i festiwali muzyki chrześcijańskiej. Czy w tej telewizji przebąkuje się choćby o nauczaniu Kościoła na temat migrantów i uchodźców? Ależ skąd! Nie łudzę się, że podobnie będzie z ogłoszonym 22 sierpnia Komunikatem przewodniczącego Rady Episkopatu ds. Migracji i Pielgrzymek. Tym bardziej, że część tego świetnego dokumentu dotyczy właśnie mediów. „Wywoływanie strachu przed drugim człowiekiem jest nieludzkie i niechrześcijańskie” – napisał przewodniczący Rady bp Krzysztof Zadarko. Rada zwraca uwagę, że „dramaty ludzkie nie mogą stać się instrumentem do budzenia ksenofobicznych nastrojów, zwłaszcza budzonych w imię fałszywie rozumianego patriotyzmu, który poniża ludzi przybywających z innego regionu świata, innej kultury lub religii”. Czy media, dla których imigrant czy uchodźca jest tym samym co muzułmański terrorysta, skorygują kurs pod wpływem tego oświadczenia? Szczerze mówiąc wątpię. Podobnie jak nie za bardzo wierzę w to, by poszerzyły paletę obrazków, którymi ilustrują newsy o uchodźcach: zawsze są to „nacierające” hordy brodatych mężczyzn, bardzo rzadko pokazuje się kobiety, a prawie nigdy dzieci.
Problematyka migrantów i uchodźców przekazywana jest w sposób skrajnie nieobiektywny i pod tezę, w dodatku zaś – na co jak najbardziej słusznie zwraca uwagę rada KEP – z wykorzystaniem retoryki religijnej. Zastanawiam się, czy jest to działanie skuteczne, i nie wykluczam, że niestety w jakimś stopniu tak. Obawiam się, że to „zatroskanie” o katolicką Polskę i chrześcijańską Europę – z katolicyzmem ani chrześcijaństwem niewiele mające wspólnego – oddziałuje skutecznie na część polskich wiernych. Choćby dlatego, że nie konfrontują oni – z lenistwa? braku czasu? bezkrytycznego zaufania do „swoich” mediów? – takich, podawanych im do wierzenia rewelacji, z rzeczywistym głosem Kościoła. A jeśli tak, to trudno się dziwić, że nie dowiedzą się ani o idei korytarzy humanitarnych, o których realizację nasz Episkopat bez powodzenia ubiega się u władz, ani o nauczaniu Kościoła (w tym Jana Pawła II!) na temat migrantów i uchodźców, ani też, no właśnie, o najnowszym oświadczeniu Rady na temat kryzysu uchodźczego na polsko-białoruskiej granicy. I kółko się zamyka.
Wiem: cały problem, którego sytuacja na naszej wschodniej granicy to tylko maleńki odprysk, jest wielce skomplikowany. Ale na pewno nie rozwiąże go demonizowanie uchodźców przez media ani wznoszenie murów i rozwijania kilometrów drutu kolczastego przez władze. Naród chlubiący się wspaniałą chrześcijańską tradycją i dumnie wspominający Jana Pawła II stać na rozwiązania zgodnie zarówno z tą tradycją, jak i nauczaniem wielkiego Rodaka.