Logo Przewdonik Katolicki

Emocje wokół Kukiza

Piotr Zaremba
fot. Magdalena Bartkiewicz

Ta agresja jest miarą degeneracji polskiej polityki. Ale można by też twierdzić, że elementem jej kryzysu jest i sam Kukiz.

Najstarszy zawód świata – Kukiz” to jeden z niezliczonego zastępu dowcipów i memów, które zalały internet. Dawny muzyk rockowy, dziś polityk, od dawna nie miał dobrej prasy. Ale to, co dzieje się z nim teraz, przechodzi wszelkie pojęcie. Ci wszyscy koledzy muzycy wyzywający Pawła Kukiza od gnojów albo zapowiadający, że go oplują. Zresztą kandydatów do plucia pojawia się mnóstwo. Są wśród nich postaci, które są, a przynajmniej z powodu swojej pozycji społecznej powinny być szanowane. 
Ta agresja jest miarą degeneracji polskiej polityki. Ale można by też twierdzić, że elementem jej kryzysu jest i sam Kukiz. Wszedł na scenę w charakterze nieco kapryśnego celebryty, który pociągnął masy wyborców obietnicą wywrócenia systemu. Pomysły na to wywrócenie były mgliste (jednomandatowe wybory jako klucz do wszystkiego), a magia pozyskiwania przejściowa. Kukiz koncertowo zmarnował potencjał swojego skleconego ad hoc ugrupowania. 
Zaczął się przyklejać do rozmaitych partii. PSL dopiero co był dla niego formacją skompromitowaną. Ale to z jej list wszedł do parlamentu w roku 2019. Teraz klei się do PiS, który nazywał kiedyś „partią bolszewicką”. Na dokładkę kupuje jej łaski sztuczkami. Głosuje za przerwaniem obrad, po to, aby oznajmić, że się pomylił. Zmienia zdanie, a wszyscy podejrzewają go, że w kluczowej przerwie się targował. Chytrość, tyle że prowadząca do przypadkowych, nietrwałych skutków. Bo kim będzie Kukiz po następnych wyborach?
Emocje są potęgowane przedmiotem merytorycznym sporu. Dla opozycji lex TVN to awanturnicza próba zrobienia kłopotów opozycyjnej stacji telewizyjnej. Co z tego, że agresywnej, ja ją nazywam frontowej. Podchody pod opozycyjne media zawsze źle wyglądają, nawet przy znalezieniu prawnych pretekstów. 
Mimo wszystko jednak nie jestem za obelgami jako metodą prowadzenia politycznej dysputy. Ten człowiek ma swoją godność, ma też rodzinę. Mądra opozycja próbowałaby go raczej pozyskać, niż wdeptać w ziemię. Ma rację Ludwik Dorn, kiedy pisze, że takie zachowanie to produkt źle pojmowanej, manichejskiej (to ostatnie już ode mnie) moralistyki. 
Zwłaszcza że po wyliczeniu błędów i słabości Kukiza można znaleźć okoliczności łagodzące. Dorn to uczynił. Zdaje się, że nie mamy jednak do czynienia z cynikiem. Że muzyk wierzy w kilka projektów ustaw, które ma dostać od Kaczyńskiego, a które jego zdaniem posłużą naprawie państwa. Zdaje się, że przy okazji wielomiesięcznych negocjacji zmierzających do zbudowania nowej większości artysta zmieniony (na swoje nieszczęście) w polityka zafascynował się prezesem PiS. Który, choć wyklinany przez wrogów, umie robić wrażenie.
Czy to wszystko wystarczy, aby Kukiza ułaskawić, usprawiedliwić? Można próbować zrozumieć, co oczywiście jest apelem jałowym. Nie po to się w Polsce liczni wypowiadają o polityce, żeby się bawić w zrozumienie świata. Zresztą błędy Pawła Kukiza są tak oczywiste i prowokujące, że on sam czyni z siebie potencjalną ofiarę. Wiemy już, że przedłuży agonię tej parlamentarnej większości, ale nie weźmie udziału w budowaniu niczego trwałego. Choć całkiem niedawno sprawiał wrażenie zawodnika świeżego i chętnego do robienia rzeczy dobrych.
Mimo wszystko to okładanie kogokolwiek po głowie sprawia przykre wrażenie. Zwłaszcza że biją tacy, którzy sami mają na koncie kompromitację za kompromitacją. Czystych w polskiej polityce nie spotkamy. Zwolennicy PiS odwijają się, życząc Kukizowi wytrwałości. Bo przecież miał prawo zająć takie a nie inne stanowisko. Ja mu życzę, aby znalazł drogę do zrobienia w polskim życiu publicznym jakiegoś trwałego dobra. Nigdy nie jest na to za późno. 

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki