Logo Przewdonik Katolicki

Tam pali się świat

Anna Druś
Kuba fot. YAMIL LAGE/AFP/East News

Właściwie nie ma niedzieli, by papież nie wspominał o jakimś kraju, gdzie ludzie giną w wojnach domowych, protestach czy wskutek ciągnących się latami problemów politycznych. Pandemia tylko uwypukliła problemy, z którymi już wcześniej zmagały się różne państwa, zwłaszcza te najbiedniejsze i źle zarządzane. Takich miejsc jest obecnie kilkadziesiąt, ale wybraliśmy kilka z nich, gdzie sytuacja jest wyjątkowo poważna.

1 Kuba i inne kraje Ameryki Łacińskiej
Od kilku tygodni na Kubie trwają największe protesty antyrządowe od dziesięcioleci. Do protestujących od lat zwolenników obalenia w tym kraju dyktatury dołączyło tysiące zwykłych obywateli, niezainteresowanych polityką, natomiast mających dość nieustannych przerw w dostawie prądu, braku jedzenia i leków. Trwają aresztowania – w tym także ludzi Kościoła – wielu protestujących zostało pobitych przez policję. Sytuacji nie ułatwiają nałożone natychmiast na kraj kolejne sankcje USA oraz pandemia.
Podobnie jest zresztą w innych krajach Ameryki Łacińskiej, w tym w Peru, Gwatemali, Boliwii, Kolumbii, Ekwadorze. Najgorzej jest jednak w Wenezueli, od lat pozostającej w chaosie i biedzie, zarządzanej przez populistyczne rządy. „80 proc. ludności nie może najeść się do syta, niemal nikt nie może kupić lekarstw, szkoły wszystkich szczebli są zamknięte, bo rząd płaci nauczycielom 4 dolary na miesiąc” – tak sytuację w tym kraju realnego socjalizmu opisuje szwajcarski misjonarz ks. Angelo Treccani, który posługuje tam od ponad 40 lat. Przyznaje, że sam nie wie, jak ludziom udaje się przeżyć w takich warunkach.

Etopia-fot-YASUYOSHI-CHIBA-AFP-East-News.jpg

fot YASUYOSHI CHIBA/AFP/East News

2 Etiopia
To najświeższa wojna domowa tocząca się obecnie na świecie. Wybuchła w listopadzie ubiegłego roku w kraju dotychczas względnie spokojnym, odbudowującym się po wcześniejszych kataklizmach i będącym schronieniem dla uchodźców wojennych z sąsiednich państw. Zarzewiem był konflikt plemienny wokół ludu Tigraj, zamieszkującego północ Etiopii, na granicy z Erytreą. W jego roznieceniu brały udział największe mocarstwa świata. Tysiące rodzin musiało porzucić swoje domy w obawie przed bombardowaniami czy śmiercią z rąk różnorakich bojówek. Doszło do masowych mordów na całych wioskach. Sytuację humanitarną utrudnia fakt, że walki ciągle trwają, mimo podpisanego 28 czerwca tymczasowego zawieszenia broni. Według danych ONZ aż 91 proc. ludności tego regionu Etiopii, czyli ponad 6 mln osób, potrzebuje natychmiastowej pomocy żywnościowej. Jednak walki i grabieże utrudniają dostarczanie pomocy humanitarnej. Zniszczono dwa mosty na jednej z nielicznych dróg prowadzących do tej prowincji.

Sudan-poludniowy-fot-Adrienne-Surprenant-AFP-East-News.jpg

fot. Adrienne Surprenant/AFP/East News

3 Sudan Południowy
Choć to tutaj uciekają głównie uchodźcy z trawionej wojną domową pobliskiej Etiopii, w kraju nie słabną napięcia. Fala przemocy wybuchła pod koniec czerwca, w okresie poprzedzającym ustanowienie rządu. Uzbrojone jednostki zaatakowały niektóre wioski, strzelając i zabijając, grabiąc i paląc mienie, zmuszając co najmniej 21 tys. osób do ucieczki. Uciekinierzy żyją w bardzo złych warunkach, z powodu braku żywności, wody, środków do życia. Swój niepokój wyraża bp Barani Eduardo Hiiboro Kussala, ordynariusz diecezji Tombura-Yambio. Obawia się, że ten nowy kryzys doprowadzi do jeszcze większego niedożywienia, epidemii i zgonów z powodu złych warunków życia. Zwłaszcza że całkiem niedawno podpisano tam porozumienie pokojowe kończące ponad 10-letnią wojnę domową. Pandemia odcięła kraj od dotychczasowej pomocy humanitarnej, pomagającej przetrwać wielu rodzinom. Wiele matek próbuje przetrwać wraz z dziećmi o zaledwie jednym talerzu owsianki dziennie.

Liban-fot-ANWAR-AMRO-AFP-East-News.jpg

fot. ANWAR AMRO/AFP/East News

4 Liban
Nie minął jeszcze rok od tragicznego w skutkach wybuchu w porcie w Bejrucie, a w kraju św. Szarbela znów jest niespokojnie. Wisi nad nim widmo konfliktu z Izraelem (kilka dni temu Izrael znów wypuścił rakiety w kierunku Libanu), a kryzys polityczny po rezygnacji premiera Saada Haririego powoduje chaos. „Od ponad dziesięciu miesięcy nie mamy rządu. Nie ma procesu decyzyjnego, dlatego panuje chaos społeczny i gospodarczy” – ubolewa patriarcha maronicki, kard. Béchara Boutros Raï. Niemal od roku rząd libański działa tylko jako „tymczasowa dyrekcja zarządzająca”. Rząd podał się do dymisji po eksplozji w porcie w Bejrucie 4 sierpnia ubiegłego roku. Szyicki polityk Hariri nie zdołał wygrać walki o władzę w podupadłym kraju. Tymczasem wartość libańskiej waluty nadal gwałtownie spada, banki odmawiają ludziom dostępu do wypłat gotówki, przez co ludność ledwo może sobie pozwolić na zakup codziennych środków do życia.

5 Haiti
Kraj, który ciągle nie podniósł się po kataklizmie trzęsienia ziemi z 2010 r., teraz mierzy się z kolejnym chaosem, spowodowanym polityką. W nocy z 6 na 7 lipca doszło tu do udanego zamachu na prezydenta Jovenela Moïse i jego żonę. Mimo przewiezienia śmigłowcem do szpitala na Florydzie prezydent zmarł. Ciągle nie wiadomo, kto zlecił jego morderstwo, choć sprawców ujęto już kilkadziesiąt godzin po zamachu. Już wcześniej Moïse mierzył się z protestami antyrządowymi, jednak po jego śmierci sytuacja w całym kraju znacznie się pogorszyła. Kraj osuwa się pod władanie gangów narkotykowych powiązanych z lokalnymi oligarchami. „Ta tragedia pogłębiła chaos w całym kraju. Ludzie zdali sobie sprawę, że tak naprawdę nikt nie może czuć się bezpiecznie” – mówił w rozmowie z Radiem Watykańskim lokalny biskup Launay Saturné. Jego zdaniem państwo jest osłabione przez korupcję, złe zarządzanie i brak przywództwa.

Mjanmar-fot-Yan-Naing-Aung-Anadolu-Agency-Getty-Images.jpg

fot. Yan Naing Aung/Anadolu Agency/Getty Images

6 Mjanma
Wcześniej o Mjanmie (dawna Birma w południowo-wschodniej Azji) słyszeliśmy głównie w kontekście konfliktów etnicznych na linii buddystów z muzułmanami z ludu Rohindżów. Teraz sytuacja jest jeszcze poważniejsza, bo dotyczy wszystkich mieszkańców tego od lat niespokojnego miejsca. 1 lutego władzę w Mjanmie przejęła krwawa junta wojskowa, zastępując dotychczasowe rządy quasi-demokracji. Tysiące ludzi wyszło na ulicę w proteście przeciwko nowej władzy, ta zaś odpowiedziała zbrojnie. Najkrwawszym dniem był 27 marca, kiedy brutalnie zamordowano aż 600 osób. Na to nakłada się sytuacja pandemii. Wskutek przewrotu działalność zawiesiły wszystkie szpitale, a akcja szczepień, finansowanych częściowo przez sąsiednie Chiny, padła w zarodku. Liczba zachorowań na COVID-19 poszybowała w ostatnich tygodniach do rekordowych poziomów. Ludzie stają przed trudną decyzją: pozostać w izolacji, w obiekcie nadzorowanym przez wojsko, które od czasu przejęcia władzy zabiło 902 osoby, czy zostać w domu, ryzykując zarażenie krewnych i śmierć z braku dostatecznej opieki.

7 Strefa Gazy
To miejsce niespokojne niejako z definicji, ponieważ od lat jest to arena wojny między Palestyną a Izraelem. Najnowszy konflikt wybuchł w połowie maja i choć 21 maja podpisano rozejm, to bomby wciąż wybuchają, zabijając kolejne niewinne osoby. „Rozejm nie oznacza pokoju, do jego osiągnięcia potrzebny jest dialog, którego obecnie nie ma” – uważa kustosz Ziemi Świętej o. Francesco Patton. Podobnie pesymistyczny pogląd ma rektor austriackiego Domu Pielgrzyma w Jerozolimie, ks. Markus Stephan Bugnyar, który zwrócił uwagę, że konflikt jest o wiele bardziej złożony niż to, jak go się przedstawia na portalach społecznościowych. „Historia nie zaczyna się ani w 1967 r., ani w 1948 r., ale na długo przedtem. Obie strony, Izraelczycy i Palestyńczycy, mają roszczenia terytorialne i każda chce «całej Jerozolimy» dla siebie” – mówi. Oczywiście najbardziej cierpią zwykli ludzie, zwłaszcza dzieci.

RPA-fot-Sharon-Seretlo-Getty-Images.jpg

fot. Sharon Seretlo /Getty Images

8 Republika Południowej Afryki
215 osób zginęło, 80 tys. firm ucierpiało, tysiące ludzi na ulicach – to efekt chaosu i ulicznej anarchii, jaka wybuchła w RPA 8 lipca po aresztowaniu oskarżonego o korupcję byłego prezydenta Jacoba Zumy. Populistyczny polityk ma ciągle w kraju wielu zwolenników i to wśród olbrzymiej rzeszy najbiedniejszych i najgorzej wykształconych obywateli. To oni skutki pandemii odczuli najmocniej, z dnia na dzień tracąc pracę i źródła utrzymania. Swoją frustrację i lęki część z nich wyniosła na ulicę w trwających zaraz po aresztowaniu prezydenta protestach, część zaś uznała, że to świetny pretekst, by puściły wszelkie hamulce. Bardzo szybko protesty przerodziły się w zbiorowe akty wandalizmu i masowe, zuchwałe kradzieże wszelkich napotkanych na swojej drodze dóbr. Tłumy zaczęły szturmować wielkie centra handlowe, kradnąc, co się da. Po najprostsze produkty żywnościowe ustawiają się wielogodzinne kolejki. Nowy rząd chwilowo opanował sytuację i chaos, ale RPA ciągle pozostaje miejscem zagrożenia kolejnymi konfliktami.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki