Logo Przewdonik Katolicki

Seriale groźne dla zdrowia?

Bogna Białecka, psycholog
il. Lidia Sieradzka

Obfitość seriali dostępnych na platformach streamingowych powoduje, że spokojnie można oglądać je po wiele godzin, do bladego świtu. Wielu rodziców alarmuje, że ich pociechy wybrały właśnie taki sposób na wakacje.

Wydaje się, że już wiemy wszystko o problemie gier, mediów społecznościowych, a nawet o tym, że korzystające z internetu dziecko może natrafić na pornografię. Coraz więcej rodziców wprowadza ograniczenia i zasady. W to wszystko wciska się równie groźny zamiennik – seriale. O niebezpieczeństwach związanych z ich wielogodzinnym oglądaniem pisałam już w „Przewodniku”, jednak wracam do tematu, bo wyraźnie widać, że pandemia znacząco pogłębiła problem.

Dlaczego seriale tak bardzo nas wciągają?
Gdy byłam mała, cała moja szkoła żyła brazylijskim serialem Niewolnica Isaura. „Tasiemiec” nadawany był dwa razy – rano, a potem powtórka wieczorem. Historia białej, pięknej niewolnicy, na której punkcie obsesję ma despotyczny Leoncio, pochłaniała nas całkowicie. Dziewczyny identyfikowały się z biedną Isaurą, ale i chłopcy nie pozostawali obojętni. O tym, jak bardzo nas to wciągało, świadczy fakt, że gdy nadawany był przełomowy odcinek, część klasy poszła na wagary i oglądała go w domu jednej z koleżanek. Gdy wrócili do szkoły po dużej przerwie, chodzili w nimbie „tych, co wiedzą, co się wydarzyło”, podczas gdy reszta szaraczków musiała czekać do wieczora na rozwiązanie. Co tak bardzo wciągało? Ekspresywna i przekonująca gra aktorska, poruszająca emocje fabuła, egzotyczność, a zarazem bliskość emocjonalna bohaterów, sam sposób skonstruowania serialu (o czym więcej za chwilę). Mieliśmy jednak w tym czasie jedno potężne zabezpieczenie przed popadnięciem w nałóg: nie było ułatwiającej to technologii. Serial dostępny był w telewizji o określonej porze, a jeśli ktoś go przegapił (magnetowid pozwalający na zapisanie filmu na taśmie był w tamtych czasach rzadko dostępnym luksusem), to przepadło. Zdany był tylko na streszczenie.
Rozwój technologii – a zwłaszcza Video On Demand, VOD, wideo na żądanie, czyli platform pozwalających na oglądanie filmów i seriali w każdym momencie dnia i nocy – spowodował, że pojawiło się nowe zjawisko, tzw. binge-watching. Określenie to powstało jako analogia do „binge eating” – niepohamowanego objadania się będącego elementem bulimii. Istotą problemu jest oglądanie seriali wielogodzinnymi ciągami, poza kontrolą, mimo poczucia, że powinno się już przestać. W praktyce wygląda to tak, że ktoś rozpoczyna oglądanie serialu z szczerym postanowieniem, że to będą dwa, góra trzy odcinki, kończy sterczenie przed ekranem nad ranem, po obejrzeniu całego sezonu. Dlaczego tak się dzieje?
Większość seriali ma specyficzną budowę. Poszczególne odcinki nie mają zakończenia, tylko „zawieszenia” – rozpoczęte, lecz niedokończone wątki, intrygi. Dlaczego jest to ważne? Dlaczego intryguje?
Jedno z najsławniejszych badań z psychologii z ubiegłego wieku przeprowadzone przez Blumę Zeigarnik z zespołem polegało na tym, że dawano uczestnikom eksperymentu zadania do rozwiązania. Niektórzy mieli tyle czasu, że spokojnie mogli je dokończyć, innym przerywano rozpoczęte zadanie. Okazało się, że ludzie, którym przerwano, pamiętają o wiele więcej z treści zadania i czują potrzebę, by je dokończyć. To eksperymentalnie udowodnione pragnienie domykania zadań nazwano efektem Zeigarnik.
I właśnie to zjawisko wykorzystywane jest w serialach. Zasadnicza intryga odcinka zostaje rozwiązana, lecz na samym końcu pojawia się „zawieszenie” – niewielki poboczny wątek, który jednak zaciekawia i sprawia, że koniecznie chcemy obejrzeć kolejny odcinek.

Kto najczęściej ogląda seriale w trybie binge-watching?
Badania z 2019 r. (Kerry Merrill i inni) nad uczniami amerykańskich szkół średnich pokazały, że najczęściej sięgają po to osoby niepotrafiące w zdrowy sposób regulować swojego nastroju. Popadają one w błędne koło. Wielogodzinne oglądanie seriali daje chwilowe oderwanie od rzeczywistości i poprawę nastroju, jednak w rezultacie pogarsza samopoczucie. Pojawia się znużenie, niemożność zabrania się za konstruktywne działanie, co owocuje kolejnym sięgnięciem po seriale. Badania pokazały też, że bardziej skłonne do kompulsywnego oglądania seriali są dziewczęta.
Inne badania, z Francji (wcześniejsze, bo z 2014 r. – Sidneyeve Matrix) pokazały rosnące społeczne przyzwolenie na binge-watching. Bywa to postrzegane wręcz jako działanie budujące relację, gdy młodzież zbiera się, by razem zarwać nockę na oglądaniu serialu i komentowaniu go. W czasie pandemii wspólne oglądanie też przeniosło się do świata wirtualnego – gdy grupa młodzieży umawia się na określoną godzinę i wspólnie ogląda film, komentując go jednocześnie, np. za pomocą Discorda. Autor badania, Sidneyeve Matrix, zwrócił uwagę na dostosowujący się do „nowej normy” marketing. W 2014 r. we Francji pojawiła się reklama „kawy bezsenności” ze sloganem: „Pierwsza kawa, która pozwala ci oglądać filmy całą dobę”.
Z kolei badania polskich badaczy (Izabela Starosta i inni) z 2019 r. wykazały, że oglądaniu seriali jednym ciągiem sprzyja poczucie samotności. Serial staje się próbą poradzenia sobie z tym problemem, co sprzyja powstawaniu uzależnienia. Z kolei badania z 2020 r., gdzie obserwowano zachowania ludzi w czasie lockdownów, nauki i pracy zdalnej (Ayushi Dixit i inni, 2020), pokazały wzrost czasu oglądania filmów o 73,7 proc. Naukowcy obawiają się, że staje się to dla wielu osób sposobem ucieczki przed bolesną rzeczywistością, a rezultatem jest gwałtowny wzrost otyłości oraz spadek aktywności fizycznej (z uprawianiem sportów włącznie).

Konsekwencje dla zdrowia
Problem został zauważony już wiele lat temu. Dużego szumu medialnego narobiły wyniki badań z roku 2017, z których wynikało, że każda godzina oglądania telewizji dziennie zwiększa o 12 proc. prawdopodobieństwo śmierci związanej z procesami zapalnymi. Co więcej, badanie wykazało, że osoby oglądające powyżej czterech godzin telewizji dziennie mają o 74 proc. większe prawdopodobieństwo śmierci (związanej z procesami zapalnymi) niż osoby oglądające mniej niż dwie godziny dziennie (Megan Grace i inni, 2017). Nagłówki, które wtedy pojawiły się w prasie, błędnie przypisywały to serialom, z najbardziej sensacyjnym: „Oglądanie Gry o tron może Cię zabić!”.
Jednak największym problemem był fakt, że siedzenie (lub wręcz leżenie) przed ekranem po wiele godzin dziennie łączyło się z niską aktywnością fizyczną. A zatem nie sam serial „zabijał”, co brak aktywności fizycznej.
Jednak nie tylko jej brak jest problemem. Choć już wiele lat temu zauważono, że binge-watching jest niezwykle popularny wśród nastolatków, ważne jest dokładniejsze przyjrzenie się temu, jak oni seriale oglądają. Nie widziałam jeszcze aktualnych studiów na ten temat, lecz wiele informacji można wyciągnąć od samych nastolatków i ich rodzin. Już w czasie nauki zdalnej, a jeszcze bardziej podczas wakacji, młodzi ludzie oglądają seriale po nocy. Ich obfitość, dostępna na przykład na Netfliksie (na początku lipca było to 1147 tytułów), powoduje, że spokojnie można oglądać je po wiele godzin, do bladego świtu. Wielu rodziców alarmuje, że ich pociechy wybrały właśnie taki sposób na wakacje. Rezultatem jest rozregulowanie zegara biologicznego. Wielogodzinna, nocna ekspozycja na światło błękitne z ekranu powoduje poważne zaburzenia w wydzielaniu melatoniny, hormonu snu. W rezultacie sen jest płytki, niewystarczający do regeneracji, a nawet próby odsypiania straconej nocy w czasie dnia nie przynoszą prawdziwego odpoczynku. Rezultatem jest apatia, zniechęcenie i podły nastrój w ciągu dnia. O konsekwencjach regularnego nieprzesypiania nocy i niewystarczającej ilości oraz jakości snu mówi Matt Walker, badacz snu. Bardzo polecam jego wystąpienie w ramach TED dostępne zarówno na platformie TED, jak i YouTube.
Wydawałoby się zatem, że rozwiązanie jest proste: należy natychmiast zerwać z tym nawykiem, by ocalić swoje zdrowie. Niestety, pojawiają się już próby normalizacji tego niezdrowego podejścia do oglądania filmów.
Co ciekawe, pojawiają się też próby normalizacji tego zachowania. Przykładem jest publikacja Jade Crimson Rose Da Costa z 2020 r., która dowodzi, że piętnowanie binge-watchingu jest objawem healthismu – nadmiernej koncentracji na zdrowiu. Autorka utrzymuje, że jak długo wielogodzinne oglądanie seriali poprawia ludziom nastrój i jest sposobem radzenia sobie z problemami emocjonalnymi, nie powinniśmy drążyć tematu skutków tego nawyku dla zdrowia fizycznego, by ich nie stygmatyzować.

Rozwiązanie
Nie chodzi o to, że seriale to samo zło (choć można polemizować na temat jakości tej rozrywki, nie mówiąc już o przesyceniu wielu seriali ideologią gender). Seriale można oglądać, trzeba to jednak robić w zdrowy sposób.
Jako podstawową zasadę warto wprowadzić: nie po nocy. Jeden, dwa odcinki popołudniem lub wieczorem, nie więcej, tak by zostało co najmniej pół godziny czasu wolnego od ekranu przed snem (optimum to dwie godziny bez ekranu).
Z kolei aby uniknąć efektu Zeigarnik, warto rozważyć przerwanie oglądania serialu w dwóch momentach: przed „zawieszeniem”, czyli rozpoczęciem nowego wątku pobocznego (to zwykle ostatnie pięć minut odcinka), lub po domknięciu „zawieszenia” na początku kolejnego odcinka (to zwykle pięć pierwszych minut filmu).
Innym sposobem jest wyznaczenie sobie żelaznych ram oglądania, np. tylko godzina dziennie. Można to sobie ułatwić, instalując aplikację automatycznie wyłączającą program do odtwarzania lub dostęp do internetu czy dostęp do określonej witryny po ustalonym czasie. Można też poprosić domownika, by po jednym odcinku przyszedł i zdecydowanie odgonił nas od ekranu.
Warto też planować sobie różne rodzaje rozrywki i odstresowania, tak by nie wpaść w pułapkę binge-watchingu po prostu z nudów czy braku innych opcji odpoczynku.
Pojawia się pytanie: co właściwie jest złego w obejrzeniu całego sezonu za jednym razem raz w miesiącu? Przede wszystkim okazuje się, że w praktyce nie jest to „jedna sobota na miesiąc”. To początek. Wiele osób zaczyna spędzać w ten sposób większość weekendów czy wręcz czasu wolnego, dodatkowo dogadzając sobie tzw. śmieciowym jedzeniem – czipsami, napojami gazowanymi itp. Dlatego warto do oglądania seriali podejść mądrze i włączyć je w swoje życie jako jeden z wielu różnych sposobów na odstresowanie, tak by nie popaść w pułapkę uzależnienia..

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki