Logo Przewdonik Katolicki

Zaufajmy Duchowi Świętemu

Anna Druś
Członkowie Ruchu Światło-Życie podczas spotkania na Jasnej Górze. – Kościół musi się poczuć wspólnotą – mówi ks. Marek Sędek fot. FB//FotoOazaPl

Rozmowa o ekologii integralnej, jako pomyśle Ruchu Światło-Życie na dotarcie do młodych, z ks. Markiem Sędkiem.

W rozmowach o ks. Franciszku Blachnickim, przy okazji setnej rocznicy jego urodzin, często był on nazywany wizjonerem, który umiał odczytywać znaki czasu. W rozmowie ze mną Tomasz Terlikowski, autor książki o założycielu oaz, powiedział, że jego zdaniem to samo Ruch powinien robić dziś, czyli umiejętnie odczytywać znaki czasu. Jakie znaki odczytujecie jako zadanie dla Ruchu dziś?
– Rzeczywiście ks. Blachnicki był charyzmatyczną postacią, która potrafiła odpowiadać na wyzwania współczesności. Chciałbym jednak na początku zwrócić uwagę, że oceniamy go tak dopiero z perspektywy czasu. Gdy zaś ks. Blachnicki żył i działał, jego pomysły dla wielu nie były takie oczywiste. Miał owszem takich, których za sobą porwał, ale miał też i wielu oponentów. Dopiero z perspektywy czasu możemy go oceniać jako wizjonera, który stawiał trafne diagnozy i dobrze odczytywał znaki czasu. Dopiero po latach widzimy go jako postać tego formatu co Prymas Tysiąclecia czy Jan Paweł II, jak czyni to dziś Tomasz Terlikowski. To jednak dziś łatwo mówić dziennikarzom. Natomiast aby trafnie ocenić, co jest rozsądne, co należy robić dziś – również potrzeba takiej perspektywy czasu. Dziś poruszamy się trochę po omacku, niemniej nie możemy myśleć pesymistycznie. Ja wierzę – i napisałem to też w swojej notatce umieszczonej na okładce książki Terlikowskiego – że Duch Święty działa i dziś. Także dziś prowadzi swój Kościół.

Ale dziś trudno dostrzec takich wizjonerów...
– Takie osoby to zawsze pewien fenomen. Rzeczywiście dziś może się wydawać, że takich mężów stanu jak prymas Wyszyński czy wizjonerów jak ks. Blachnicki nie ma wśród nas. Że Pan Bóg nie odpowiada na każdą naszą prośbę w tym kierunku. Ale On jest wolny w swoim wyborze, zaś Duch Święty działa nieraz w poprzek naszych pomysłów i naszych pragnień, ale działa. I tak jak w czarną noc stalinizmu Pan Bóg przygotowywał ks. Blachnickiego do wielkich działań, tak i dziś wierzę, że Pan Bóg się troszczy o przygotowanie ludzi, którzy odnowią Jego Kościół. Trzeba mieć trochę zaufania do Ducha Świętego!

Na jakie konkretnie znaki czasu Ruch chciałby dziś odpowiadać?
– Te znaki, które odczytywał ks. Blachnicki, nadal są aktualne. Na pewno aktualnym pozostaje jego rozeznanie o tym, że istotą wiary jest osobista relacja człowieka z Bogiem. Na pewno aktualnym pozostaje jego obserwacja że Kościół musi się poczuć wspólnotą, ale w takim głębokim znaczeniu: z Bogiem, wspólnotą na głębokim poziomie między ludźmi, że jest wezwany do tego, by być znakiem dla społeczeństwa, nieraz znakiem sprzeciwu, a zawsze znakiem nadziei. Aktualna jest też potrzeba odnowy posoborowej. Ale oczywiście widzimy też i nowe wyzwania, na które chcemy odpowiadać. Nie chciałbym jednak o nich konkretnie mówić, bo uważam, że takie dziennikarskie plotkowanie im nie posłuży. Zazwyczaj dobre rzeczy się dzieją po cichu, przyjdzie czas, to wydadzą swoje owoce, złe lub dobre, i wtedy według Ewangelii je ocenimy.

Czy jednym z takich znaków jest nasilająca się laicyzacja młodzieży? 
– Zdecydowanie tak, nieustannie stawiamy sobie za cel ewangelizację i formację ludzi młodych. Natomiast prawdą jest, że dziś jest to zadanie dużo trudniejsze niż kiedyś, bo „konkurencją” jest bardzo atrakcyjna dla młodych oferta świata. W latach 70. czy 80., kiedy Ruch nabierał rozpędu, był jedną z nielicznych alternatyw dla przaśnej, komunistycznej propagandy, z którą młodzież nie chciała wiązać swojej przyszłości. Dziś jest dużo większe pogubienie, dużo większy zamęt idei, dużo większa manipulacja w mediach i jest trudniej młodych pociągnąć. Gdy o tym myślę, od razu przypomina mi się, jak w latach 80. jako młody diakon oprowadzałem czy też woziłem po Polsce, po oazach, grupę francuskiej młodzieży z jednego z ruchów, z ich księdzem. Dużo z nimi rozmawiałem, ponieważ oni mówili, że u nich nie ma tak wielu młodych ludzi we wspólnotach modlitewnych. W czasie tych rozmów doszliśmy do wniosku, że to, co w Polsce „chwyta”, co naszej młodzieży odpowiada, na francuskich nastolatków zupełnie nie działa. Dziś te same problemy widzę u nas, zwłaszcza gdy zestawię je z sytuacją Ruchu w Afryce. To samo, co w Polsce „chwytało” jeszcze młodych w latach 90. – w Tanzanii czy Kenii działa znakomicie, natomiast u nas spływa jak woda po kaczce.

Z czego to się bierze, jak Ksiądz myśli?
– Po części to jest na pewno kwestia „czasu łaski”, jaki teraz jest w Afryce, po części jakichś środowiskowych uwarunkowań, a po części kwestia ogólnego dobrobytu społeczeństwa, w tym ludzi młodych. W Polsce młodzi są dziś otoczeni zbyt konsumpcyjną rzeczywistością. A my nie chcemy konkurować ze światem ani wielością dóbr, ani „jakością” życia w sensie komercyjnym. I tak uważam, że teraz rekolekcje oazowe są od strony bytowej zbyt wygodne, niestety wymusiły to na nas przepisy sanepidu i unijne.

Nie jest łatwo znaleźć klucz do młodych....
– Oczywiście. Pamiętam zresztą, jak o taki „klucz do młodych” pytał brata Rogera z Taizé sam Jan Paweł II – ten sam, u którego widzieliśmy tak wielką umiejętność rozmowy z młodymi ludźmi, spotkania z nimi. On pytał, jak dotrzeć do młodych. I co mu odpowiedział założyciel wspólnoty Taizé? Że on nie ma takiego klucza, że sam szuka różnych form niejako po omacku, próbuje różnymi metodami. To samo staramy się robić i my. Modlimy się, szukamy.

Pamiętam, jak w latach 90. bardzo często ludzie z Ruchu byli proszeni o prowadzenie w parafii rekolekcji ewangelizacyjnych dla młodych przygotowujących się do bierzmowania. I to działało, bardzo wiele osób, w tym ja, tak odnalazło Pana Boga i tak trafiło do wspólnoty.
– Dziś robimy to samo, jednak z tą różnicą, że wówczas po takich rekolekcjach przychodziło do wspólnoty 20 proc. grupy bierzmowanych, tak dziś najczęściej są to ledwie dwie, trzy osoby. Mimo że używamy tych samych metod, że się w podobny sposób przygotowujemy, angażujemy maksymalnie. Kiedyś standardem była w parafii oazowa wspólnota 80-osobowa, dziś – kilkunastoosobowa.

Uzależnienie młodych od elektroniki też zapewne nie pomaga?
– Tak, to jest bieżący problem i na rekolekcjach letnich, i na spotkaniach wspólnoty. Wielu z młodych nie wyobraża sobie po prostu niezrelacjonowania tego, co było na spotkaniu w mediach społecznościowych. Albo wysyłanie SMS-ów czy rozmowy na „czacie” podczas Sacrum Silentium. Gdy jednak postawić sprawę twardo, zabronić używania smartfona na rekolekcjach, to od razu słychać: to ja wracam do domu. Jak sobie z tym poradzić? Nie mamy gotowych rozwiązań, ale na pewno się nie poddajemy i próbujemy przeciwdziałać różnym negatywnym zjawiskom.

Jak na przykład? W jaki sposób dziś ewangelizujecie?
– Wykorzystując to, czym młodzież żyje, czyli nowoczesne media. Tworzymy aplikacje na telefon, korzystamy z kont w mediach społecznościowych. Ale nie tylko. Na pewno ważnym pomysłem jest powstające teraz w Krościenku Centrum Ekologii Integralnej. Prawie nikt nie rozumie, o co mi chodzi, gdy o tym mówię. A ja widzę, że ekologia to jest temat dziś bardzo modny, ważny dla młodzieży, który można wykorzystać w ewangelizacji. Trzeba jednak przedstawiać to w duchu chrześcijańskim, co zresztą nie jest nowe. Sam Pan Jezus wykorzystywał przykłady ze świata stworzonego, żeby mówić o rzeczywistości duchowej. To także robił św. Franciszek, ekologię integralną wyjaśnia też papież Franciszek. Nie ma powodu, by dezerterować z tego pola i temat szacunku do środowiska naturalnego oddawać do dyspozycji środowiskom lewicowym. Zresztą sam ks. Blachnicki włączał ten temat w formację, wystarczy przypomnieć Wyprawy Otwartych Oczu.

Jak to centrum będzie działało?
– Będzie to takie wielofunkcyjne centrum dedykowane różnym grupom zainteresowanych, nie tylko oazowiczom, ale wszystkim, także turystom obecnym w okolicy czy dzieciom szkolnym odwiedzającym te rejony. Mamy już podpisaną umowę o współpracy z Pienińskim Parkiem Narodowym; chcemy otaczające Krościenko Pieniny wykorzystać do mówienia o pięknie świata stworzonego przez Boga, o miejscu i zadaniach człowieka w tym świecie i potrzebie ochrony przyrody. To jest ekologia integralna, którą chcemy się zajmować. Ale będziemy również mówić o samym Ruchu Światło-Życie, jego historii i najważniejszych polach działania. Do opowiadania o tym wszystkim posłużą różne obecne w tym centrum moduły. Najważniejszy z nich to ten przygotowany w sali multimedialnej za pomocą bardzo nowoczesnych i zupełnie unikalnych na skalę Polski urządzeń (technika hologramu, mapping 3D, klosze audiowizualne czy kubiki do przeżycia wirtualnej rzeczywistości w tych trzech obszarach). Drugi z modułów to sala konferencyjno-kinowa, gdzie będzie można obejrzeć dobry film – zależnie od grupy, czy to o Pieninach, czy o Ruchu Światło Życie. Trzeci moduł to ogród biblijny, stworzony z wykorzystaniem roślin z Ziemi Świętej, odtwarzający prawdziwą oazę znad Morza Martwego, bo przecież nasz ruch jest nie bez powodu nazywany ruchem oazowym. Innymi słowy, chcemy z tego miejsca uczynić centrum duchowości chrześcijańskiej, nastawione na mówienie o ekologii integralnej.

Ruch działa też prężnie za granicą. Mówił Ksiądz o Afryce, wiem też, że działacie na Ukrainie.
– Na Ukrainie to Ruch w zasadzie sam się rozwija, oczywiście we współpracy z nami, ale ma własne struktury krajowe. Natomiast w Afryce Ruch już się bardzo się rozwinął, odbyło się już kilkanaście oaz, głównie w Tanzanii i Kenii. Wszędzie staramy się doprowadzić do takiej sytuacji, by już z danego kraju pochodzili animatorzy czy moderatorzy, by tworzyli własne struktury. Dwa lata temu poleciałem do Tanzanii i Kenii, by zobaczyć, jak to wszystko działa, czy raczej jak przeszczep z zewnątrz czy już samodzielnie. Gdy spotykałem się z tamtejszymi księżmi i biskupami, wszyscy wyrażali wielką wdzięczność za to, że Ruch tam jest; mówili, że to jest dla nich wielka pomoc. Wdzięczni byli głównie za to, że jest to wartościowy pomysł na formację ludzi świeckich, bo oni takiego pomysłu nie mieli u siebie. Mówili: owszem chrzcimy, spowiadamy, odprawiamy Mszę św., ale to wszystko, a tu jest konkretna propozycja formacyjna, budząca większe zaangażowanie. Opowiadał nam jeden z polskich misjonarzy działających w takim interiorze afrykańskim w Kenii, jak zrobił rekolekcje ewangelizacyjne dla katechistów. Nasi animatorzy się dziwili, że jak to: ewangelizacja katechistów? Ale wtedy ten misjonarz wyjaśnił, że tam na katechistów wybiera się ludzi z klucza znajomości języka angielskiego, żeby się z nimi dogadać, a nie z klucza ugruntowania w wierze. Więc takim ludziom zdecydowanie ewangelizacja jest potrzebna. Zatem takie zadania tam wypełniamy. Oczywiście obudowujemy to też pomocą charytatywną, na ile potrafimy, i tak to się toczy.

Ks. Marek Sędek
Moderator generalny Ruchu Światło-Życie, wybrany właśnie na drugą kadencję

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki