Logo Przewdonik Katolicki

Bóg daje znaki

Dariusz Piórkowski SJ
Obraz Pontormo Nawiedzenie wskazuje na to, co ukryte. Jak pisał francuski filozof Jean-Luc Nancy: „dwie kobiety uważnie patrzą sobie nawzajem w oczy, każda spogląda w serce drugiej fot. Wikipedia

Oprócz objawienia woli Bożej słowem, Gabriel zasugerował Maryi, aby udała się jeszcze do Elżbiety. Rozeznanie woli Bożej nie ominęło Maryi, która szukała Bożych znaków także w życiu codziennym, a szczególnie w ludzkich relacjach.

Kiedy „odszedł od Niej anioł” (Łk 1, 28), Maryi raczej lekko nie było. I co dalej? Dobrze słuchała i zorientowała się, że Gabriel dał jej jeszcze znak uwierzytelniający. Taki fizyczny, dostrzegalny zmysłami, wszak Słowo właśnie stało się Ciałem. Nieprzypadkowo św. Łukasz zapisał, że „w szóstym miesiącu Bóg posłał anioła Gabriela do miasta Nazaret” (Łk 1, 16). Ta wzmianka historyczna odsyła nas do tego, że pół roku wcześniej począł się Jan Chrzciciel. Po upływie takiego czasu trudno nie zauważyć, że kobieta nosi pod swoim sercem dziecko. Oprócz objawienia woli Bożej słowem Gabriel zasugerował Maryi, aby udała się jeszcze do Elżbiety, która od miesięcy była już w ciąży, chociaż uważano ją za niepłodną. Gdy Maryja przestąpiła próg domu Zachariasza, zauważyła, że brzuch jego żony był już wyraźnie zaokrąglony. To był dla niej znak, który mogła zobaczyć oczami. I umocnił jej wiarę. Utwierdził ją w tym, że Bóg spełnia swoje obietnice. W sumie nic nadzwyczajnego, jeśli weźmiemy pod uwagę powszechność, z jaką poczynają się dzieci w tym świecie. Ale dla konkretnej kobiety, zwanej Elżbietą, to cud. A dla Maryi dodatkowe wsparcie w wypełnieniu misji, na którą się zgodziła.

Szukać i znajdować
Wiara nie rodzi się tylko ze słuchania, ale też z patrzenia i myślenia. Z drugiej strony widzi ten, kto wierzy. Henri de Lubac SJ pisał, że Bóg daje się poznać „przez historyczne doświadczenie swojej obecności”, a więc w czasie i przestrzeni. Nie wierzymy jak deiści w Boga zamkniętego w niebie. Nie podzielamy przekonania, że Bóg umarł i zostawił nas na pastwę losu. Nie sądzimy, że wycofał się ze świata z bezsilności wobec panoszącego się zła. Przeciwnie, wierzymy, że nie tylko działa i pracuje w tym świecie, ciągle go stwarzając, ale również daje nam znaki. Kiedy więc św. Ignacy Loyola wzywa nas, aby „szukać i znajdować Boga we wszystkich rzeczach”, myśli także o tym, jak Bóg przedziera się do naszej świadomości w wydarzeniach naszego życia i w świecie. To także obszar komunikacji Boga z człowiekiem.
Podobne znaki jak Maryja otrzymujemy wszyscy, zarówno indywidualnie, jak i wspólnotowo. Historia świecka czy życie poszczególnych ludzi z krwi i kości staje się medium historii zbawienia. Nic dziwnego, że św. Jan XXIII zapowiadając Sobór Watykański II, napisał, że będzie on wielką szkołą i czasem rozeznawania Kościoła: „Idąc za napomnieniem Chrystusa Pana zachęcającego nas, byśmy rozeznawali «znaki czasu» (Mt 16, 4), wśród tak gęstych ciemności, dostrzegamy objawy i to dość liczne, które zdają się zapowiadać lepsze czasy Kościołowi i ludzkości”.

Ukryte działanie Boga
Papież odwołuje się do fragmentu, w którym Jezus nie może nadziwić się osobom wierzącym, a więc tutaj konkretnie faryzeuszom i saduceuszom, że będąc wyposażonymi w to, co trzeba, nie potrafią odczytać mowy Boga działającego pośród nich. Żądali spektakularnego znaku, który miał im potwierdzić boskość Jezusa. W odpowiedzi usłyszeli tajemnicze słowa z pogranicza ówczesnej meteorologii: „Wieczorem mówicie: Będzie piękna pogoda, bo niebo się czerwieni, rano zaś: Dziś burza, bo niebo się czerwieni i jest zasępione. Wygląd nieba umiecie rozpoznawać, a znaków czasu nie możecie?” (Mt 16, 1–4). W Ewangelii według św. Łukasza zdziwienie Jezusa wobec ślepoty słuchaczy osiąga poziom irytacji: „Obłudnicy, umiecie rozpoznawać wygląd ziemi i nieba, a jakże obecnego czasu nie rozpoznajecie? I dlaczego sami z siebie nie rozróżniacie tego, co jest słuszne?” (Łk 12, 56–57).
Cóż takiego próbuje im uzmysłowić Jezus? Ano to, że podobnie jak za pomocą zmysłów, myślenia i inteligencji rozpoznajemy i odczytujemy sygnały, które wysyła do nas przyroda, tak tymi samymi władzami możemy rozpoznać realne, choć ukryte, działanie Boga. Prognozowanie pogody ostatecznie zmierza przecież do tego, aby podjąć określone czynności. Jeśli będzie sucho i gorąco, być może należy zgromadzić więcej wody do picia i do podlewania. Jeśli nadejdą opady, będzie chłodniej, a ogródka nie trzeba będzie nawadniać. Słowem, nie czyta się znaków przyrody jako sztuki dla sztuki. Jezus twierdzi więc, że na oczach Izraelitów dzieje się coś nowego, co domaga się od nich zarówno refleksji, jak i decyzji, a oni nie wiedzieć czemu, nie potrafią lub nie chcą odnaleźć się w tej nowej aurze.
Do dzisiaj wprawę w lekturze pogody, w analizowaniu wydarzeń politycznych, przewidywaniu wyników sportowych rozgrywek czy ekonomicznych zjawisk nabywamy przez obserwację powtarzalnych zjawisk, przez refleksję, porównywanie, kojarzenie i zaradność. Bóg komunikując się z nami, odwołuje się do tych samych zdolności, za pomocą których rozeznajemy się w wielu sprawach tego świata. Nie potrzeba, aby Bóg czarował nas spektakularnymi, powalającymi na ziemię znakami, paraliżując nasz rozum, zmysły i wyobraźnię.

Kryzysowe wydarzenia
W jednym ze swoich pierwszych wywiadów papież Franciszek powiedział: „Moje wybory – również te związane z życiem codziennym, jak używanie skromnego samochodu, mają źródło w rozeznawaniu duchowym, będącym odpowiedzią na wymagania, które odczytuję poprzez kontakt z rzeczami, ludźmi i znakami czasu”. Na jaki znak czasu odpowiada tańszy samochód papieża? Być może taki, że Bóg i świat pragnie Kościoła mniej objuczonego i bardziej ubogiego, przez co wzrasta jego wiarygodność i bliskość z ubogimi.
Oczywiście, znak czasu to nie każda chwila i nie każde zdarzenie. Gdyby wszystko było znakiem, nie byłoby drogi ani konieczności uważnego śledzenia drogowskazów. Św. Mateusz używa tutaj słowa „kairos”, które oznacza specyficzny moment, pokrywający się jakoś z czasem mierzonym zegarem („chronos”), ale równocześnie czyniący w nim wyłom. To czas wzmożonej boskiej aktywności w świecie, który ma doprowadzić ludzi do decyzji w wierze, czyli nawrócenia. Jezus zarzucał słuchaczom, że nie podejmowali żadnej decyzji, będąc świadkami uzdrowień, egzorcyzmów i nakarmienia głodnych. Czym w swej istocie są znaki czasu, widać szczególnie w pytaniu retorycznym Jezusa, który nieco zdenerwowany zdumiewa się tym, że ludzie sami z siebie nie są w stanie ocenić, co należy czynić. Jakby utknęli w martwym punkcie. „Rozróżnić” to w tekście greckim słowo „krino”, które również można oddać jako „oddzielać” czy „osądzać”. Stąd wziął się nasz współczesny „kryzys”, czyli takie wydarzenie (pozytywne lub negatywne) w życiu konkretnej osoby lub w świecie, które powoduje nagłe przerwanie ciągłości, zaburza rytm, budzi zdrowy niepokój. Może to być choroba, nawrócenie, rozstanie z kimś bliskim, utrata pracy, zakochanie, rozwód albo czyjaś śmierć. A w wymiarze społecznym różne modne, szkodliwe albo dobroczynne prądy myślowe, rewolucje, wojny, wstrząsy, tendencje w kulturze. Obecnie zapewne takim „kryzysem” jest pandemia czy postępująca laicyzacja społeczeństw chrześcijańskich. Kryzysowe wydarzenia, a więc kairosy, zwykle wywołują pewien ferment, zmuszają do zatrzymania się w biegu, mobilizują do postawienia pytań i przeprowadzenia refleksji. Każą ponownie zwrócić uwagę na to, co najważniejsze, a być może dotąd przeoczone lub zaniedbane.

Na każdego z nas spadają w ciągu życia takie doświadczenia. One także mają być przedmiotem rozeznania, czyli refleksji i pytania, co Bóg chce nam przez nie powiedzieć. Do czego wzywa? Czasem podobnie jak Izraelici szukamy nadzwyczajnych znaków, oczekujemy cudowności i niezbitych dowodów, które by nas olśniły i wskazały drogę. I możemy się rozminąć z Bogiem, który często działa w o wiele prostszy i pokorniejszy sposób. Być może mamy z tym dzisiaj tyle trudności, ponieważ teologia, katecheza i kaznodziejstwo przez wieki skupiały się głównie na doktrynie i moralności, jak je rozumieć i przekazywać. Wiara bywała odhistoryczniona, odizolowana od tego, co się dzieje na świecie i w naszym życiu.  A jednak pozytywne zmiany na świecie: postęp naukowy, emancypacja kobiet, docenienie praw pracowników, odkrycia w medycynie i naukach o człowieku spowodowały, że Kościół zmienił wiele w swoim podejściu do demokracji, kobiet, nauki, formacji ludzkiej. Dlaczego? Bo na drodze modlitwy, posiłkując się słowem Bożym, dostrzegł w tych dążeniach ludzi palec Boży, Ducha Świętego, który działa nie tylko w Kościele, ale i w świecie. 

Czym jest duchowe rozeznawanie
Cykl artykułów wprowadzających w Rok Amoris laetitia

Często nie wiemy, co robić, co wybierać, którą drogą pójść, aby rzeczywiście wypełniać w swoim życiu wolę Boga.  Jako chrześcijanie wierzymy, że Bóg nie mieszka gdzieś w odległym „niebie”, lecz ciągle pracuje dla naszego dobra w tym świecie. Bóg nadal przez swego Ducha komunikuje się z każdym z nas. Łagodnie, nie łamiąc naszej wolności, podpowiada nam przez wewnętrzne poruszenia, sumienie, wydarzenia i znaki, a także przez innych ludzi, co dla nas jest najlepsze i jak mamy wypełnić nasze powołanie. Bożym darem, dzięki któremu możemy odczytać i zinterpretować tę boską mowę, jest w Kościele rozeznawanie duchowe. Przez najbliższe tygodnie spróbuję przedstawić jego podstawy, a także „jak to się robi”, opierając się na Biblii oraz doświadczeniu św. Ignacego Loyoli.
Dariusz Piórkowski SJ

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki