Co ma być tym znakiem rozpoznawczym, który spowoduje, że wszyscy od największego do najmniejszego rozpoznają Pana? A no to, że On odpuści występki, jak pisze o tym prorok Jeremiasz. I oczywiście to znaczy, że ten Bóg, nasz Bóg, nie jest pamiętliwy, a wręcz przeciwnie, skłonny jest do przebaczania. To z jednej strony. A z drugiej On może to zrobić, czyli ma wszelkie kompetencje, by dług darować. Może splamione szaty, nawet gdyby były upaprane jak szmata, wybielić nad śnieg, czego nikt inny zrobić nie potrafi.
Zawsze doznaję głębokiego wzruszenia, ilekroć te słowa słyszę przy kratkach konfesjonału: „Idź w pokoju, Bóg odpuścił ci wszystkie twoje grzechy”. To chyba najodważniejsze słowa, na jakie zdobywa się człowiek. Źródło niebywałej nadziei. W świecie, w którym całe zastępy ludzi, także chrześcijan, zbierają na siebie haki, słowa te są jak światłość, która w ciemności świeci i ciemność nie może jej ugasić. Jak otwarte okno w wiosenny, słoneczny dzień, przez które wpada nie tylko świeże powietrze, ale cała witalność przyrody porywająca nas do życia.
Tak objawia się „Chwała Pana” opisywana przez stare hebrajskie słowo – Kabod Jahwe, która nie rodzi się z jakiejś ideologii, nie jest wydumana teoretycznie czy też gdzieś wyczytana, ale wypływa z doświadczenia narodu wybranego, prostego narodu pasterzy i nomadów, z jego obcowania z Bogiem. Tu chodzi właśnie o doświadczenie – Bóg daje świadectwo, zaświadcza o sobie samym. I to doświadczenie trwa do dziś. Ta „Chwała Pańska” objawia się nam nieustannie. Prosty naród miał wyczulony zmysł realności, świetnie odróżniał ją od różnych fikcji czy teorii. To doświadczenie Boga było i jest niezwykle realne. Bóg może w sposób realny odpuścić nam nasze winy. I jest w tym lekkość i piękno. Jego zaufanie jest piękne jak On sam. Za Jego ufnością nie kryje się jakaś moc, siła i potęga… Za nim stoi osoba z całym swoim pięknem. Ta „Chwała Pańska” w pełni objawiała się na obliczu Chrystusa, którego słowa proroka zapowiadają. On nie pozwoli zginąć żadnej owieczce, pogubioną z całą czułością bierze na ramiona. Nie ma grzechu, który mógłby to zniszczyć.