Pierwsze szczepienia przeciw COVID-19 ruszyły już trzy miesiące temu – najwcześniej w Wielkiej Brytanii, potem w Izraelu i USA. W zdecydowanej większości krajów świata są one jeszcze na początkowym etapie, więc jak na razie trudno dostrzec globalne efekty akcji szczepień. Tym bardziej że szczepionki są nierówno dystrybuowane i wiele krajów rozwijających się ma ogromne problemy z dostawami. Komisja Europejska poddawana jest surowej krytyce za nieskuteczną organizację dostaw szczepionek, co nie zmienia faktu, że Europejczycy i tak należą do szczęściarzy, którzy dostęp do preparatów mają relatywnie niezły – ale gorszy niż wśród globalnych liderów. Choć szczepienia nadal są w powijakach, można się pokusić o ocenę ich pierwszych efektów w tych państwach, które zaszczepiły już znaczną część obywateli. A takich państw jest przynajmniej kilka. Pierwsze dane są optymistyczne – przynajmniej w zakresie spadku śmiertelności, która jest przecież kluczowa przy walce ze skutkami pandemii.
Czarny koń z Serbii
Koronawirus niespecjalnie chce nam odpuścić i nadal epicentrum pandemii jest Europa. Zdecydowanie najgorsza sytuacja na świecie panuje w Czechach, które zaostrzają restrykcje, a premier Andrej Babiš mówi już o realnym scenariuszu „drugiego Bergamo”. W Czechach codziennie stwierdza się około 1,1 tys. nowych przypadków w przeliczeniu na milion mieszkańców. W Polsce to 267 przypadków na milion mieszkańców, we Francji 336, a w Szwecji 382. Pandemia nie odpuszcza także w USA, gdzie notuje się niecałe 200 przypadków na milion osób. Jeśli chodzi o zgony, najgorzej jest na Słowacji – notuje się tam 19 zgonów na milion mieszkańców. W Czechach prawie 16. W Polsce i USA liczba dziennych zgonów jest proporcjonalnie trzy razy niższa niż w Czechach i na Słowacji.
W Czechach wprowadzono kolejny stan wyjątkowy, który będzie obowiązywać do końca marca. Obowiązują tam drastyczne ograniczenia przemieszczania się: nie można opuszczać gminy, w której się mieszka, podczas nocnego wyjścia z psem nie można oddalić się więcej niż 500 metrów od mieszkania. W sklepach (oczywiście tych jeszcze otwartych), przychodniach oraz w komunikacji miejskiej wymagane są maseczki FFP2 – maseczki gorszej jakości nie są tolerowane. Równocześnie jednak nie zamknięto zakładów pracy, choć są one tam drugim największym ogniskiem zakażeń, co wzbudza zupełnie uzasadnione oburzenie. „Nie możesz odwiedzić babci, żeby w nocy wyprowadzić jej psa dalej niż 500 metrów od domu, ale następnego dnia możesz spędzić osiem godzin biurko w biurko ze współpracownikami” – napisał Michal Chmela, czeski korespondent „Krytyki Politycznej”.
Co gorsza Czechy niespecjalnie radzą sobie ze szczepieniami. Do 2 marca podano tam 6,5 dawki na stu mieszkańców, czyli mniej niż przeciętnie w całej UE (7,6 dawki). W Polsce zaaplikowano już 9 dawek na stu mieszkańców, czyli wyraźnie więcej niż w Niemczech i Francji, w których akcja szczepień jest na poziomie podobnym do średniej unijnej. Światowych liderów szczepień jest kilku i każdy znajduje się poza UE. Oczywiście bezkonkurencyjny jest Izrael, w którym podano już 96 dawek na stu mieszkańców. Aż 56 proc. mieszkańców przyjęło przynajmniej pierwszą dawkę. W Wielkiej Brytanii przyjęto inną strategię i szczepi się jak na razie jedną dawką – w związku z tym liczba podanych dawek na stu mieszkańców oraz liczba zaszczepionych przynajmniej jedną dawką są niemal identyczne – wynoszą około 31 proc. W USA podano już 24 dawki na stu mieszkańców – też dane z 2 marca – a jednym z bardzo nieoczekiwanych liderów szczepień jest Serbia. Jedyny kraj z Europy kontynentalnej, który znajduje się w czołówce. W Serbii podano już 22 dawki na 100 osób i zaszczepiono przynajmniej jedną dawką 15 proc. mieszkańców.
Izraelski sukces
Oczywiście najłatwiej analizować skuteczność szczepień w Izraelu, gdzie podano pierwszą dawkę już ponad połowie mieszkańców. W kraju tym przede wszystkim zanotowano bardzo wysoki spadek śmiertelności. 25 stycznia siedmiodniowa średnia liczba zgonów na dobę wynosiła 65, tymczasem 2 marca już jedynie 22. Mówimy więc o trzykrotnym spadku liczby zgonów w dosyć krótkim czasie. Trudno tego nie wiązać ze szczepieniami, tym bardziej że pojawiło się wiele innych dowodów wskazujących na szczepienie. „The Jerusalem Post” poinformował w połowie lutego, cytując premiera Benjamina Netanjahu, że zaledwie 3 proc. ofiar śmiertelnych z poprzednich 30 dni stanowiły osoby zaszczepione. Oczywiście większość z tych 3 proc. było zaszczepionych jedynie pierwszą dawką, która daje częściową odporność dopiero po 10–14 dniach. Pod koniec lutego izraelskie Ministerstwo Zdrowia poinformowało, że wśród zaszczepionych preparatem Pfizera liczba hospitalizacji oraz zgonów spadła aż o 98,9 proc.
Izrael zanotował także znaczny spadek nowych zakażeń, choć już nieco mniejszy. Średnia tygodniowa liczba zakażeń na dobę spadła z 8,6 tys. przypadków do 3,7 tys. A więc już nie trzykrotnie ale niewiele mniej. Tajemnicą sukcesu Izraela jest zagwarantowanie sobie dużych dostaw preparatów Pfizera, dzięki między innymi osobistym rozmowom Netanjahu z jednym z dyrektorów spółki. Izrael płaci za szczepionki znacznie więcej, ale otrzymuje nieproporcjonalnie duże dostawy w porównaniu do innych państw. Pfizer zagwarantował sobie również dostęp do tamtejszych baz danych, dzięki czemu będzie mógł ewaluować skuteczność własnego preparatu, posługując się bardzo szczegółowymi informacjami zbieranymi przez instytucje z Tel Awiwu. Poza tym Izrael umożliwił dostęp do szczepień chętnym spoza grup ryzyka, o ile w punktach szczepień zostaną niewykorzystane dawki.
Dobre dane z Wysp
Całkiem dobre informacje płyną ze Zjednoczonego Królestwa, co mogłoby sugerować, że szczepienie jedną dawką jak największej części populacji było dobrym pomysłem. Między 25 stycznia a 2 marca siedmiodniowa średnia zgonów na dobę spadła z 1239 do 284, a więc nawet czterokrotnie. Tu także pojawiają się dowody sugerujące znaczny wpływ szczepień na poprawę sytuacji epidemicznej. Według brytyjskiego „Guardiana”, który przeanalizował dane tamtejszego odpowiednika GUS, drastycznie spadła śmiertelność wśród osób powyżej 80. roku życia, mających bezwzględny priorytet w akcji szczepień. Do drugiej połowy lutego liczba zgonów na COVID-19 wśród osób powyżej 80. roku życia spadła o prawie 70 proc. w stosunku do miesiąca wcześniej. Tylko nieco mniejszy spadek liczby zgonów zanotowano także wśród młodszych seniorów. W grupie wiekowej 70–79 lat zgony spadły o 65 proc. W młodszych grupach wiekowych również zanotowano poprawę, ale zdecydowanie mniejszą.
Nieco inaczej sytuacja wygląda w Serbii. Zapewniła ona sobie dodatkowe dostawy szczepionek z Chin (Sinovac) oraz Rosji (Sputnik V), dzięki czemu nie musi polegać jedynie na preparacie Pfizera, którego ma zbyt mało. Szczególnie transporty z Chin były bardzo istotne – ten siedmiomilionowy kraj dostał stamtąd 1,5 miliona dawek. Czy to oznacza, że Polska, wzorem Węgier, też powinna się otworzyć na te dwa preparaty, choć nie są one dopuszczone do obrotu przez Europejską Agencję Leków? Lepiej być ostrożnym z taką decyzją. Jak na razie nie widać tam spektakularnych efektów szczepień. Między połową stycznia a początkiem marca liczba zgonów spadła tam o jedną trzecią, przy czym od połowy lutego właściwie się nie zmienia. Szybko rośnie za to liczba nowych zakażeń, która jest tam już proporcjonalnie wyższa niż nawet na Słowacji (dwukrotnie wyższa niż w Polsce). Według Mariji Gnjatović z Uniwersytetu w Belgradzie (cytowanej w reportażu na portalu „Radio Free Europe”), szczepionka Sinovac wolniej wytwarza przeciwciała niż preparat Pfizera, dlatego efektów szczepień wśród Serbów jeszcze nie widać. Z oceną skuteczności preparatów z Chin oraz Rosji zdecydowanie należy więc się wstrzymać.