Pisząc do zebranych na Forum Praworządności organizowanym przez Polską Akademię Nauk, przewodniczący KEP jednoznacznie poparł ideę dialogu w tej ważnej sprawie. To niezwykle znaczący sygnał, pokazujący, że Kościół nie chce biernie przypatrywać się kryzysowi w sądownictwie. Myśl arcybiskupa jest jasna – sądownictwo to zbyt poważne zagadnienie, by można było dopuścić do sytuacji zerojedynkowej, w której jedna ze stron postawi na swoim. Trzeba tu kompromisu, bo rzecz dotyczy bardzo wielu środowisk, dotyczy nie tylko rządzących, ale i opozycji, bo do sądów trafiają sprawy nie tylko wyborców jednej partii, lecz wszystkich obywateli.
W swoim liście arcybiskup zawarł tezy, które mile brzmią dla ucha obu stron konfliktu. Wezwanie do dialogu może być sygnałem uznania części argumentów środowisk przeciwnych zmianom, które wprowadza PiS. Hierarcha przestrzegał przed chaosem instytucjonalnym, do którego mogą doprowadzić reformy. Znamienny był też cytat z prymasa Wyszyńskiego, który twierdził, że potrzebna jest przemiana sumień, a więc nie należy wymieniać ludzi, ale sprawiać, by ludzie się odmienili.
Ale równocześnie politykom PiS może się podobać myśl zawarta w liście przez abp. Gądeckiego, gdy pisze, że polskie sprawy należy rozwiązywać w Polsce, bez zewnętrznej ingerencji. Podkreśla też, że pewne sprawy są nienegocjowalne – na przykład narodowa suwerenność czy jedność państwa. Dla prawicy też ważne było wezwanie hierarchy, by po 30 latach od transformacji sądownictwo zreformować.
Ale – wywodził dalej przewodniczący KEP – dialog jest możliwy i konieczny, ponieważ konstytucja przypomina o tym, że państwo jest dobrem wspólnym. Różnice są w polityce czymś naturalnym, ale solidarna troska o dobro wspólne wymaga zaangażowania wszystkich stron sporu. I przypomniał o odpowiedzialności, jaka ciąży nad każdym przed jego sumieniem i przed Bogiem.
List abp. Gądeckiego przyszedł w samą porę. Konflikt rzeczywiście wszedł w fazę, która jest nie tylko dla sądownictwa, ale też dla państwa niebezpieczna, ale też i ryzykowana dla obywateli (pisałem zresztą o tym w „Przewodniku”). Wbrew tym, którzy twierdzą, że Kościół bezrefleksyjnie wspiera jedną ze stron politycznego konfliktu, list pokazuje, że polskim hierarchom bliska jest idea kompromisu i myślenia w kategoriach nie dominacji jednej siły, ale prymatu dobra wspólnego.
Jednak na koniec do tego słoja miodu trzeba dodać kroplę dziegciu. Choć uważam, że list był jak najbardziej konieczny, boję się, że nie przyniesie on rezultatu. Los reformy dziś leży w rękach prezydenta Andrzeja Dudy. Złożenie przez niego podpisu pod ostatnią ustawą sędziowską oznacza zakończenie jakiegokolwiek dialogu i możliwości kompromisu. Jeśli prezydent nie posłucha wezwania abp Gądeckiego oznaczać to będzie znaczne osłabienie roli Kościoła w Polsce. Kościół musi głosić swą naukę w porę i nie w porę, ale zerwanie przez rządzących dialogu, wbrew wezwaniu przewodniczącego KEP, pokazywałoby realny zakres oddziaływania Kościoła.