Logo Przewdonik Katolicki

Joe Biden i katolicyzm w Polsce

Michał Szułdrzyński
fot. Magdalena Bartkiewicz

Ktoś może zapytać: jaki z Bidena katolik, skoro opowiada się po stronie pro-choice? I tu dochodzimy do najpoważniejszego problemu, jakim jest głęboki podział wśród amerykańskich katolików, ale tak naprawdę dotyczy to dużych obszarów zachodniego świata. To podział na katolików pro-life i katolików pro-choice.

Wiele wskazuje na to, że Joe Biden będzie drugim w historii katolikiem, który został prezydentem Stanów Zjednoczonych. Tymczasem polska katolicka prawica trzymała kciuki za jego konkurenta. Paradoks? Niekoniecznie.
Na ogół wyznacznikiem spraw światopoglądowych jest stosunek do aborcji. I tu mamy zupełny galimatias. Donald Trump, który nie jest katolikiem i zmieniał poglądy w tej sprawie, przed wyborami w 2015 r. podpisał deklarację środowisk pro-life, w której zobowiązał, że do Sądu Najwyższego nominować będzie wyłącznie sędziów, zdeklarowanych obrońców życia. I słowa dotrzymał. W ciągu czterech lat nominował trzech konserwatywnych sędziów, w efekcie czego trwale zmienił się kształt amerykańskiego Sądu Najwyższego. Wydawać by się mogło więc, że był on wzorem dla amerykańskich katolików. Tu jednak czeka nas spora niespodzianka. Ale po kolei.
Biden uczęszczał do katolickich szkół i zawsze publicznie deklarował wierność nauczaniu Kościoła w sprawie aborcji, twierdząc, że życie zaczyna się od poczęcia. Spotykał się kilka razy z papieżem Janem Pawłem II. Jak podaje KAI, reprezentował też rząd USA na pogrzebie papieża Polaka. Zna również Franciszka i to on miał doprowadzić do precedensowego wydarzenia, jakim było przemówienie obecnego papieża w amerykańskim Kongresie.
Równocześnie jednak Biden opowiada się za prawem do wyboru kobiet w ciąży, które znalazły się w szczególnie ciężkich warunkach. Twierdził też, że jako urzędnik – a przecież przez kilka dekad był senatorem, a potem przez osiem lat wiceprezydentem USA za czasów Baracka Obamy – nie może narzucać swojego katolickiego punktu widzenia współobywatelom wbrew obowiązującemu w USA prawu. A tam od pięćdziesięciu lat aborcja jest dopuszczalna na szczeblu ogólnokrajowym, choć to poszczególne stany (np. Alabama) podejmują decyzje o zakazie aborcji od momentu, gdy lekarz usłyszy bicie serca nienarodzonego dziecka.
Ktoś może zapytać: jaki z Bidena katolik, skoro opowiada się po stronie pro-choice? I tu dochodzimy do najpoważniejszego problemu, jakim jest głęboki podział wśród amerykańskich katolików, ale tak naprawdę dotyczy to dużych obszarów zachodniego świata. To podział na katolików pro-life i katolików pro-choice. Podobny podział ma też miejsce w sprawie osób ze środowiska LGBT. Na Zachodzie istnieją spore grupy katolików, które opowiadają się za równouprawnieniem osób homoseksualnych, za związkami partnerskimi, a nawet małżeństwami osób tej samej płci.
Takie podziały zaczynają się też pojawiać w Polsce, czego dowodem może być udział wielu katolików w Strajku Kobiet. Wszak nie wszyscy katolicy w Polsce akceptują nauczanie Kościoła w sprawie aborcji i opowiadają się za legalnością trzech dotychczasowych przypadków. Istnieje też u nas środowisko tzw. tęczowych katolików.
Ktoś powie, że przecież teologicznie to galimatias. Prawda, ale warto może na chwilę popatrzeć na to, jak powszechnie katolicy nie przyjmują nauczania Kościoła w kwestii antykoncepcji, by stwierdzić, że takie galimatiasy istnieją. I wraz z sekularyzowaniem się społeczeństwa będzie ich coraz więcej – gdyż coraz więcej osób uważających się za katolików będzie traktować Katechizm jak supermarket, wybierając sobie z niego to, co pasuje do ich światopoglądu. I niekoniecznie tworzyć to będzie spójną całość z nauczaniem Kościoła.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki