Siedząc w schronisku górskim w weekend, podsłuchałem przez przypadek rozmowę kilku turystów w średnim wieku, z którymi siedziało kilkoro nastoletnich dzieci.
– …to film, który każdy z rodziców dorastających dzieci powinien oglądnąć – dosłyszałem fragment zdania wypowiedziany przez kobietę z tej grupy. – Ale też każdy, kto używa Facebooka – dodał siedzący obok i zajadający kanapkę mężczyzna. – Jak się ten film nazywa? – zapytała kolejna osoba. – The Social Dilemma, na Netflixie.
Zaskoczyła mnie ta wymiana zdań. Dokument ten udostępniono niedawno w polskiej wersji językowej i informacje o nim przesyłali sobie spece od nowych technologii, zajmujący się wpływem mediów społecznościowych na nasze życie. Dzięki jednej z nich obejrzałem ten film kilkanaście dni temu. Byłem pod wrażeniem, ale nie spodziewałem się, że trafi on w gusta szerokiej publiczności. Bo rzeczywiście prócz wywiadów z tuzinem byłych pracowników największych firm technologicznych typu Google, Facebook, Apple, ekspertów itp., ten film dokumentalny został opatrzony kilkoma sugestywnymi scenkami fabularnymi pokazującymi, jak media społecznościowe wpływają na nasze zachowanie, jak mocno nas angażują czy uzależniają. Sceny te są sugestywne dlatego, że abstrakcyjne hasło algorytmów, które zajmują się doborem treści, jakie wyświetlają się nam na ekranie, gdy otworzymy przeglądarkę czy uruchomimy aplikację społecznościową, zastąpiono ludźmi, którzy na głos mówili o tym, co robią, jak selekcjonują treści, jak widzą, że ktoś nie uruchomił aplikacji społecznościowej już kilka godzin, co trzeba zrobić, by ich ofiara – nastoletni użytkownik smartfona – rzucił okiem na ekran i zapomniał o świecie, zagłębiając się w sieć. Sugestywność polegała na tym, że to, o czym od kilku lat opowiadali eksperci, zostało zainscenizowane, ujawniając bezwzględność „algorytmów” – ale tak naprawdę ich twórców – które chcą, byśmy jak najwięcej czasu spędzali właśnie przy komórce.
Dlaczego to takie niebezpieczne? Jeden z bohaterów filmu używa w tym kontekście pojęcia asymetrii. Facebook wie o tobie bardzo dużo, im więcej spędzasz na nim czasu, im więcej wykonujesz aktywności, polubień, udostępnień, komentarzy – tym więcej informacji o tobie posiada. Ty zaś nie masz o algorytmach żadnego pojęcia. To jak wojna z wyrafinowanym wrogiem. Według ekspertów badających psychologiczne uwarunkowania mediów społecznościowych, po kilkudziesięciu polubieniach Facebook wie o nas więcej niż większość naszych znajomych, po trzystu więcej niż nasz współmałżonek, po kilkuset zaś – wie o nas więcej, niż… samym nam się wydaje, że wiemy o sobie. Śledząc nasze zachowania w sieci, nasze reakcje, upodobania, zwyczaje, media społecznościowe tworzą profil naszej osobowości. Teoretycznie nie ma w tym nic złego – cel jest przecież szczytny – chodzi o to, by jak najlepiej dostosować reklamy do odbiorców. Ale jak pokazali twórcy The Social Dilemma przy okazji wychodzi mnóstwo skutków ubocznych. Jednym z nich jest radykalizacja debaty publicznej, tworzenie się baniek osób o tych samych poglądach, które zamiast nawzajem się uspokajać czy moderować, nieustannie się radykalizują. To takie sprzężenie zwrotne. By utrzymać naszą uwagę, algorytmy podsuwają nam treści, które wywołają w nas coraz to silniejsze emocje, utrwalając taki sposób pojmowania świata, w którym to emocje, a nie rozum, są najważniejsze. Dlatego warto posłuchać rady turystów spotkanych przeze mnie w górach i obejrzeć ten film.