Logo Przewdonik Katolicki

Pontyfikał

Monika Białkowska i ks. Henryk Seweryniak
fot. Sergey Skleznev/Adobe Stock

Zakonnica po konsekracji ma sobie zostawić Komunię na siedem dni, a kapłan odprawiający pierwszą Mszę – na czterdzieści dni. Co to w ogóle znaczy?

Monika Białkowska: Ciągle nam ten temat powraca w różnych rozmowach, a nigdy nie opowiedzieliśmy o tym wprost. Często wspomina Ksiądz o pontyfikale płockim – o co chodzi?

Ks. Henryk Seweryniak: Zaczęło się od tego, że w 2015 r. władze Bawarii, dzięki staraniom naszego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, zwróciły na ręce biskupa Libery pontyfikał, nazywany płockim i pochodzący – jak nam się wydawało – z XII w. Pojawiło się wówczas pytanie, co z nim dalej zrobić? Odzyskaliśmy zabytek, ale skoro o niego tak długo walczyliśmy, to trzeba go teraz uszanować. Jednocześnie ogłoszono granty na przekłady dzieł ważnych dla polskiej kultury. Uznaliśmy więc, że dokonamy przekładu pontyfikału, a jednocześnie zbierzemy grono specjalistów z różnych dziedzin, żeby profesjonalnie opracować jego treści, określić miejsce i czas powstania. I udało się.

MB: Średniowiecznych ksiąg nie mamy wcale w Polsce tak mało. W różnych archiwach znajdują się przecież najróżniejsze księgi liturgiczne, są sakramentarze z formularzami Mszy św., są ewangelistarze z perykopami Ewangelii na konkretne niedziele, są całe Biblie. A tu nagle taka ekscytacja pontyfikałem?

HS: Pontyfikał to jest zupełnie inna sprawa, to tak jak dzisiaj księga liturgiczna, przeznaczona do użytku papieża, biskupa i opata, a zarazem kopalnia wiedzy o mentalności średniowiecza. Powstawała w VIII–IX w. z pragnienia zachowania najbardziej pierwotnych tradycji liturgicznych Kościoła łacińskiego, a zarazem z potrzeby dania do ręki ówczesnym pasterzom niewielkiego, niemal podręcznego kodeksu, w którym znajdowali  wszystko, czego potrzebowali w odprawianiu obrzędów, sprawowanych poza zwyczajną liturgią eucharystyczną. Znajdujemy tu normy, dotyczące tego, co później nazwano sakramentami i sakramentaliami, przepisy, jak celebrować Misterium Paschalne w Wielkim Tygodniu i podczas Triduum; obrzędy konsekracji, poświęceń, błogosławieństw; „scenariusze” egzorcyzmów i ekskomunik; informacje o śpiewach, które winny być wykonywane. 

MB: W tych współczesnych pontyfikałach nie ma wielkich tajemnic. Zawierają obrzędy bierzmowania, konsekracji dziewic, błogosławienia oleju, poświęcenia kościoła i ołtarza. Są ciekawe, bo niektórych świadkami jesteśmy bardzo rzadko, ale żeby to było aż tak fascynujące?

HS: Pamiętaj, że mówimy o średniowieczu i tam rola biskupa była ogromna, a przy tym mocno związana z pewną dramaturgią liturgii. Przykładem tej dramaturgii jest choćby całe misterium Wielkiego Tygodnia z pojednaniem grzeszników w Wielki Czwartek, złożeniem krzyża w grobie Pańskim w Wielki Piątek, nawiedzeniem tego grobu przed Rezurekcją. Odtworzyliśmy zresztą to wydarzenie w Płocku. 

MB: Kto chce, może je zobaczyć w internecie. Wystarczy poszukać pod hasłem „Dramat liturgiczny w pontyfikale płockim”. Widziałam, to prawdziwa podróż w czasie do średniowiecza!

HS: Prawda? Nawiasem mówiąc, to właśnie w pontyfikale płockim jest pierwsza wzmianka o Rezurekcji w Polsce. A Wielki Tydzień to nie wszystko. Są tam między innymi opisy udzielania kolejnych stopni święceń, aż dziewięciu. Wtedy to były święcenia tzw. absolutne: jak ktoś był lektorem, akolitą czy ostiariuszem, to był nim często do końca życia. O ostiariuszach mało kto słyszał, a to był ktoś w rodzaju kościelnego, od otwierania drzwi kościoła i pilnowania porządku w kościele. Takie święcenia istniały jeszcze w Kościele na wysokości Soboru Watykańskiego II, sam je jeszcze otrzymałem, choć już oczywiście nie absolutne, tylko jako kolejny stopień do święceń prezbiteratu. Jest w pontyfikale ryt błogosławieństwa króla i królowej – tu doskonale widać, jakie były relacje między władzą kościelną i świecką i jak władza kościelna stawiała się wyżej. Jest opis tak zwanych sądów Bożych, więc przy okazji widzimy, jak rozumiano kwestię sprawiedliwości. Jest cała masa egzorcyzmów. 

MB: Teologicznie średniowiecze to scholastyka, bardzo uporządkowana, wręcz surowa. A to brzmi tak dość – barokowo?

HS: Pontyfikał zdecydowanie scholastyczny nie jest. Jest w nim wiele przepięknych modlitw i błogosławieństw, chciałbym zresztą je wydać w oddzielnej książce z nieco luźniejszym przekładem, żeby były bardziej zrozumiałe, a może nawet nadal wykorzystywane. Najciekawsze jest jednak to, czego dowiadujemy się o kulturze tamtych czasów, o ludziach i relacjach między nimi, o miejscu świeckich w Kościele. Widzimy, jak się patrzy na zjawiska natury. O epidemii w pontyfikale wprawdzie nie ma, ale jest dużo o burzach, deszczach, zniszczeniu, śmierci. Widać, jaką rolę w życiu społeczności pełni świątynia, jaką rolę pełni cmentarz, jaki jest stosunek do relikwii. Jaki jest ten człowiek średniowiecza. Jak wierzy, jak się modli, co jest dla niego ważne. O tym można opowiadać i opowiadać!

MB: Doskonale rozumiem, że to może wciągać – sama już mam ochotę poczytać! Jest tam coś, co nawet Księdza, jakby nie było specjalistę, zaskoczyło?

HS: Nieustannie się dziwiłem! Pierwsza z brzegu drobnostka: zapis, że zakonnica po konsekracji ma sobie zostawić Komunię na siedem dni, a kapłan odprawiający pierwszą Mszę – na czterdzieści dni. Co to w ogóle znaczy? Okazuje się, że podczas tej uroczystej Mszy zakonnica wkłada wielką hostię do torby, wykonanej zazwyczaj z pergaminu. I kiedy potem uczestniczy w kolejnej Mszy, odłamuje sobie kawałek z tej hostii – chyba nawet sama! – i ją spożywa. Nie wiemy, czy razem z tą hostią, którą otrzymuje w trakcie Mszy, czy zamiast niej. I to jest taki znak łączności z tym wielkim wydarzeniem w jej życiu.

MB: Dla nas dziś rzecz niewyobrażalna, wręcz w zewnętrznej formie ocierająca się o profanację.

HS: A to była pozostałość po rzymskim zwyczaju, gdzie papież rozsyłał konsekrowane hostie do podmiejskich parafii, również na znak łączności. Takich zaskakujących obrazów jest tam wiele. Szczególnie zachwyca mnie udramatyzowanie obrzędów, uczynienie z nich niemal teatralnego spektaklu, misterium. Nam dziś pozostał z tego obrzęd umycia nóg. Wtedy takim spektaklem był wspomniany obrzęd pojednania grzeszników z Kościołem, w trakcie którego biskup leżał razem z największymi grzesznikami krzyżem przed ołtarzem. Takim był obrzęd przyjęcia nowych mnichów do zakonu, gdzie odmawiając Psalm powoli, krok po kroku, zbliżali się do ołtarza. Taki był obrzęd konsekracji kościoła, zamkniętego najpierw, który biskup trzykrotnie z procesją okrążał, pukając pastorałem do drzwi, potem na rozsypanym w kościele popiele pisał alfabet rzymski i grecki, i do dziś nie wiemy dlaczego… 

MB: Zostanie trochę zagadek do badania. Ale z tego, co wiem, też kilka niespodzianek w czasie badań wam wyszło. I to takich, które raczej was nie zachwycają? Bo pontyfikał płocki okazuje się pochodzić z Poznania?

HS: Stwierdzamy to z wielkim bólem! Mieliśmy w Płocku w XII wieku wielkiego biskupa Aleksandra z Malonne. To on właśnie ufundował nasze słynne Drzwi Płockie. Biskup Aleksander ramię w ramię walczył u boku Bolesława Krzywoustego z wrogami, czasem zastępował go w rządach. Pochodził z okolic Leodium, Liège w dzisiejszej Belgii. Spodziewaliśmy się, że to właśnie Aleksander sprowadził do Płocka pontyfikał. Ale okazało się, że księga została wykonana później, między rokiem 1175 a 1215, może na dzisiejszym pograniczu polsko-niemieckim, w klasztorze z silnymi wpływami z Bambergu i właśnie Liège. Wiadomo, że używał jej jeszcze poznański biskup Andrzej Zaremba, a potem dopiero znalazła się w Płocku. Jak? Dlaczego? Tu pewności nie mamy. Najbardziej prawdopodobna jest hipoteza, którą stawia prof. Leszek Zygner. Mówi on, że kiedy na przełomie XII i XIII w. katedra płocka była wielokrotnie najeżdżana przez Pomorzan i Litwnów, a wreszcie spalona, prawdopodobnie spłonął wówczas używany w niej pierwszy pontyfikał. Albo też najeźdźcy tę pierwotną księgę zrabowali. I żeby uzupełnić ten brak, otrzymaliśmy z Poznania nasz pontyfikał.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki