Logo Przewdonik Katolicki

Ikona

Natalia Budzyńska
fot. Wikimedia

Kiedy zmienia się pędzel, to przedtem trzeba go dokładnie umyć po poprzedniej farbie. Czasem nawet drobna drobinka sprawi, ze na ścianie powstaną smugi.

Odcieni złota mamy trzy. Trzy tubki. W jednej złoto jasne, w drugiej złoto ciemne, w trzeciej złoto metaliczne, cokolwiek to znaczy. Jeśli chodzi o jasność, to coś pomiędzy jasnym a ciemnym. Odcień ciemny okazał się całkowicie nieciekawy, trzeba było szybko zamalować.
Najjaśniejszy będzie idealny na aureolę, ten niby metaliczny nadaje się na tło. Kiedy wyjdzie słońce i jego promień wpadnie przez okno, a z okna na ścianę, to bez wątpienia widać, że to złoto. Światło jest ważne. W zależności od tego, czy słońce jest za chmurą, czy nie, kolory okazują się tak jakby zupełnie inne. Jakby się tubki pomyliły. Dlatego tak istotne jest odpowiednie oświetlenie i dlatego na zdjęciach kolory wychodzą raz tak, raz siak.
Kiedy zmienia się pędzel, to przedtem trzeba go dokładnie umyć po poprzedniej farbie. Czasem nawet drobna drobinka sprawi, ze na ścianie powstaną smugi. Denerwujące są takie smugi, bo nawet dobrze umyty pędzel potrafi je zrobić. Przejdzie się na drugą stronę, popatrzy się pod innym kątem – i co to? Co to?
A czas mija. Tak szybko mija, nagle okazuje się, że minęło pół dnia i trzeba kończyć.
Trochę żartuję, że to malowanie to moja terapia, najlepsze wyciszenie, medytacja, kontemplacja, oderwanie. Przez przypadek zostałam pomocnikiem malarza ikon w pewnej kaplicy. (Nie „pisarza”, bo „pisarz ikon” należy do tradycji prawosławnej, a my znajdujemy się w kaplicy katolickiej). Kaplica jest nowa, kręcą się tu jeszcze różni monterzy i elektrycy. Wypełniam pola kolorem. Z odtwarzacza CD gra muzyka: słuchamy śpiewów gregoriańskich i prawosławnych. Nic nie mówimy. Czasem tylko pytam: „co teraz?”. Malarz odpowiada: „teraz na czerwono”, albo „teraz na niebiesko”, albo „teraz na złoto”. Od czasu do czasu ktoś wejdzie na chwilę, a potem patrzy i zostaje na dłużej, bo hipnotyzuje go sztuka: muzyka i Chrystus Pantokrator wyłaniający się ze ściany. Okazuje się, że jest on świadkiem tego, jak ze sztuki robi się modlitwa. My też jesteśmy tego świadkami, a szczególnie ja, i nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, jak bardzo tego potrzebowałam. Kaplica ma być wymalowana cała, więc już się cieszę na to, co mnie czeka.
W tej kaplicy to Pantokrator, czyli Władca wszechświata, znajduje się w centrum i wydaje mi się to głęboko teologiczne. Nigdy nie rozumiałam, dlaczego w tak wielu naszych świątyniach nad ołtarzem umieszcza się Chrystusa Ukrzyżowanego. Przecież On zmartwychwstał! W Nim Zmartwychwstałym nasza nadzieja, w Nim siedzącym po prawicy Ojca. „Nasz” Pantokrator trzyma w lewej dłoni otwarte Pismo Święte, a w nim słowa: „Miłujcie waszych nieprzyjaciół. Wkrótce przyjdę”. Oto, nad czym kontempluję, oto chrześcijaństwo.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki