W pomieszczeniu Pracowni Działań Twórczych przy Galerii u Jezuitów w Poznaniu rozchodzi się korzenny goździkowy zapach. To dlatego, że do konserwowania farb do malowania ikon używa się olejku z goździka.
– Podobną rolę pełni także białe wino lub ocet winny – wyjaśnia o. Jacek Wróbel, jezuita, prowadzący warsztaty ikonopisania. Przygotowuje właśnie farbę, mieszając temperę – tak jak w średniowieczu – z żółtkiem jaja kurzego, stanowiącego spoiwo, i wytrawnym winem. O ile to możliwie, używa także naturalnych pigmentów, pochodzących ze skał czy roślin.
– Zachowanie właściwego technologicznie warsztatu jest w procesie pisania ikony równie ważne co jego duchowa treść – wyjaśnia. – W ten sposób w malarstwie ikonograficznym wyrażamy istotę Tego, którego przedstawiamy na wizerunku.
Okno na Drugą Stronę
W Polsce istnieje kilka katolickich szkół malowania ikon: pracownia Droga Ikony w Warszawie, Pracownia Działań Twórczych przy Galerii u Jezuitów w Poznaniu, Pracownia św. Łukasza przy Chrześcijańskim Stowarzyszeniu Twórców Sztuki Sakralnej „Ecclesia” w Krakowie, Studium Chrześcijańskiego Wschodu przy dominikańskim kościele na Służewie oraz Śląska Szkoła Ikonografii. Jest też jedna prawosławna szkoła ikon – w Bielsku Podlaskim.
– Prawosławie w malowaniu ikon stawia przede wszystkim na zawodowstwo (ważne są tu: i duchowość, i konkretne techniki), w świecie katolickim ludzie malujący ikony kładą nacisk głównie na duchowość – wyjaśnia o. Jacek. – Tworzenie w kanonie ikony, zachowanie jej treści i techniki staje się dla nich przede wszystkim narzędziem prowadzącym do medytacji.
Kanon i elastyczność
Ikona kojarzy się większości z nas z typowym malarstwem cerkiewnym. Tymczasem to pojęcie służy na określenie nie tylko „cerkiewnego” sposobu malowania. Z zainteresowaniem patrzyłam na wykonaną przez Mateusza Środonia podobiznę św. Dominika, która znajduje się w bocznej kaplicy dominikańskiego kościoła dominikanów w Warszawie. Wykonana w rzadko spotykanym stylu laserunkowym (warstwy farby są półprzezroczyste, dzięki czemu spod obrazu widać strukturę deski, na której powstaje wizerunek), bez tak wyraźnych obramowań, jest podobna do bizantyjskich malowideł katakumbowych.
– Często postrzegamy ikony jako coś bardzo skodyfikowanego – pan Mateusz porządkuje pojęcia. – Z tego powodu ludzie z jednej strony bardzo je cenią i się nimi cieszą, z drugiej: zakładają, że to malarstwo, które można sobie przyswoić według szablonu. A chodzi raczej o uchwycenie – w ramach dość szeroko pojętego kanonu – głębi ikony, jej przesłania. Dlatego na warsztatach nie skupiamy się na sztywnych zasadach, ale zwracamy uwagę na predyspozycje osoby: jej sposób rysowania, doboru kolorów, intuicję kompozycyjną.
Odkrywanie
W środowisku mówią o panu Mateuszu jako o „wysokiej klasy ikonografie”. „Dobry teoretyk” i „dobry praktyk”. Ukończył krakowską ASP, a po to by nauczyć się pisania ikon, pojechał do Grecji (do Szkoły Malarstwa Bizantyjskigo św. Metropolii Pireusu). Dzięki temu miał okazję poznać tradycję „u źródeł” – na terenach, gdzie malarstwo ikonograficzne kształtowało się na długo, zanim przywędrowało na Ruś i do Polski. Teraz utrzymuje z tego zajęcia rodzinę z trojgiem dzieci.
Pan Mateusz opowiada o historii ikony: uświadamia mi, że pierwotnie wcale nie jest związana z Kościołem wschodnim. Że powstała jeszcze w Kościele niepodzielonym schizmą na „katolicki” i „prawosławny”. Mówi o pierwszych wiekach chrześcijaństwa, gdy główne tematy dla późniejszych ikon malowano w sposób spontaniczny – w katakumbach. O makabrycznym okresie ikonoklazmu (VIII w.) – gdy ikony były masowo niszczone, a za wierność przyjętej już wtedy tradycji oddawania przez nią czci Bogu, ludzie bywali narażeni na represje, wygnanie lub nawet śmierć.
– Sobór nicejski II w 787 r. potwierdził to, co w Kościele kształtowało się spontanicznie: można wykonywać wizerunki Boga – wyjaśnia pan Mateusz. Zakaz ich tworzenia i oddawania czci w Starym Testamencie był sposobem zmagania Żydów o czysty kult pośród ludów, które oddawały cześć zantropomorfizowanym wizerunkom pogańskich bogów. W Nowym Testamencie Wcielenie – czyli ukazanie się Boga w widzialnej postaci – otwarło drogę do tworzenia Jego podobizn. Jezus jest bowiem „obrazem Boga niewidzialnego” (Kol 1, 15), kto zobaczył Jego, zobaczył i Ojca (por. J 14, 9).
Od soboru nicejskiego rozpoczął się intensywny rozwój ikony, osiągając szczególne wyżyny w XIII –XIV w. w Cesarstwie Bizantyjskim, w XV–XVI w. na Rusi i – już w okresie postbizantyjskim – w XVI w na Krecie.
– Dziś świat ponownie odkrywa ikonę: zarówno w krajach chrześcijańskiego Wschodu, jak też w krajach tradycji łacińskiej – podkreśla. – Co ciekawe: ikona często okazuje się odkryciem duchowym także dla tych środowisk, które tradycyjnie odrzucały obraz, np. anglikanów i luteranów.
Jakby poprzez nią łatwiej było przerzucić pomost pomiędzy realiami ziemskimi, zmysłowymi, a duchowością.
Zstąpienie do otchłani
W Kościele zachodnim znamy przede wszystkim figurę Zmartwychwstałego. W Kościele wschodnim mocno w tym czasie czczona jest ikona Zstąpienia do otchłani. To ważny motyw: gdy my adorujemy Chrystusa w grobie, On dokonuje spektakularnych dzieł, wydobywając ludzkość z więzów śmierci. Na ikonie Chrystus chwyta Adama, a Adam pozwala się chwycić nie za dłoń, lecz za nadgarstek: by już się Bogu nie wyślizgnąć. Ikona przypomina o tym, że wolą Boga jest wyciągnąć człowieka z duchowego zagubienia, a nie ingerowanie w jego wolność, pozbawianie pasji czy poczucia szczęścia.
Technologia warsztatu malowania ikony
PODOBRAZIE
czyli deska z drzewa liściastego lub iglastego, wykonywana z kilku klejonych ze sobą deszczułek o szerokości do 10 cm i grubości 2,5 cm. Wzmacnia się ją, przymocowując od spodu poprzeczne listwy z twardego drewna.
IMPREGNOWANIE I GRUNTOWANIE PODOBRAZIA
Płótno (cienka tkanina bawełniana lub gaza) spaja się z drewnem za pomocą własnoręcznie przygotowanego kleju i gruntu kredowo-klejowego. W ten sposób nadaje się podobraziu elastyczności i zabezpiecza przed pękaniem warstwy malarskiej. Przygotowanie roztworów i oczekiwanie na wyschnięcie kolejnych warstw trwa kilkanaście godzin. Grunt szlifuje się papierem ściernym.
SZKIC
Wypracowane przez wieki tradycji wzorniki konkretnych obrazów ikonicznych, tzw. podlinijki, przenosi się na deskę, kalkując lub przerysowując, i utrwala ostro zakończonym rylcem. Przy czym nie tyle chodzi tu o kopiowanie konkretnych wzorów, ile o wydobycie teologicznej treści czyli istoty danego przedstawienia.
POZŁOTA
Przestrzeń przeznaczoną do złocenia, np. na nimbach świętych, wypełnia się substancją (tzw. mikstionem lub pulmentem), która umożliwia przyklejenie płatków (czyli bardzo cienkich „karteczek”) autentycznego złota lub innego szlachetnego metalu.
PRZYGOTOWANIE TEMPERY
Z pigmentów (często naturalnych), żółtka jajka kurzego i białego wytrawnego wina przygotowuje się poszczególne kolory na palecie malarskiej z wgłębieniami na każdy z nich.
MALATURA
czyli właściwy proces malowania ikony, w którym najpierw każdy z dużych elementów ikony: ciało, szaty, architekturę pokrywa się jednolitą barwą. Po wyschnięciu nanosi się delikatne linie rysunku (pierwszy obrys) dokładnie tam, gdzie przedtem grawerowaliśmy kontury. Następnie maluje się – z użyciem światłocienia i powtórnie zaznacza obrys.
WYKOŃCZENIE
czyli podpis, kto jest na obrazie: w przypadku Maryi i Jezusa zapisuje się po dwóch stronach głowy pierwszą i ostatnią literę imienia, w przypadku świętych – całe imię
WERNIKSOWANIE
to pociągnięcie powierzchni substancją (werniksem), która zabezpiecza warstwę malarską j i pozłotę przed uszkodzeniami. Ponieważ tłuszcze zawarte w temperze wymagają tak długiego schnięcia, wykonuje się je nawet trzy miesiące po zakończeniu malowania ikony.
Źródło: www.drogaikony.org