Logo Przewdonik Katolicki

Pomnik znieważony

Natalia Budzyńska
fot. Bernd von Jutrczenka/PAP/DPA

Nie chciałam się rozpisywać na temat tej akcji, choć dzięki niej na kilku facebookowych kontach przeczytałam bardzo ciekawe dyskusje prowadzone w kulturalny sposób. Nie o tym jednak jest ten felieton. Osoby związane z LGBT+ w gruncie rzeczy nic takiego tym pomnikom nie zrobiły, proponuję odłożyć na bok emocje i przyjrzeć się wydarzeniom na chłodno.

Myślałam, że to świat z Mrożka, a tymczasem istnieje taki zapis w prawie polskim. Chodzi mi o „znieważenie pomnika”. Biorę to w cudzysłów, bo jakoś nie potrafię potraktować tego sformułowania poważnie. „Znieważenie pomnika”? Można „znieważyć pomnik”? Kawał kamienia i metalu? No dobrze, zaraz ktoś mnie poprawi, że pomnik to nie zwykły kamień czy też metal, ale symbol ważny dla społeczności. Owszem, może upamiętniać osobę lub ważne i budzące emocje wydarzenie historyczne, ale jeśli zaczynamy wiązać z tym symbolem uczucia odpowiednie raczej dla istoty ludzkiej, to coś mi się nie zgadza. Słowo „znieważenie” ma swoją wagę i jest to waga odpowiednia dla działań godzących w godność człowieka. Nie pomnika. Tymczasem – uwaga – w prawie karnym mamy taki zapis: „Kto znieważa pomnik lub inne miejsce publiczne urządzone w celu upamiętnienia zdarzenia historycznego lub uczczenia osoby, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności”.
No i na dodatek okazuje się to tak ważne przestępstwo, że warszawska policja zmobilizowała wszystkie siły do szukania winnych tej zbrodni i znalazła ich w Bieszczadach ponoć, zaaresztowała i pozbawiła chwilowo wolności, przechwalając się na swoim koncie w mediach społecznościowych, że „zatrzymanie pozostałych [podejrzanych] to jedynie kwestia czasu”. Serio? Nudzimy się w komisariatach? Nie grasują po mieście żadni złodzieje samochodów, oszuści, gwałciciele, alfonsi, handlarze narkotyków sprzedający naszym dzieciakom tabletki MDMA? Brakuje wezwań do katujących swoje żony i dzieci? Nikt nie obraża żadnego człowieka wyzwiskami, nawet wykrzykiwanymi publicznie? Nic z tych rzeczy?
Za to mamy klaskać, bo dzielnej policji udało się tak szybko i sprawnie zająć się tymi, którzy wyrazili swój bunt poprzez umieszczenie tęczowej flagi na kilku warszawskich pomnikach? I to je (pomniki!) na dodatek „znieważyło”? I jeszcze: kto o tym decyduje? Że akurat ta flaga znieważyła, a inna nie?
Nie chciałam się rozpisywać na temat tej akcji, choć dzięki niej na kilku facebookowych kontach przeczytałam bardzo ciekawe dyskusje prowadzone w kulturalny sposób. Nie o tym jednak jest ten felieton. Osoby związane z LGBT+ w gruncie rzeczy nic takiego tym pomnikom nie zrobiły, proponuję odłożyć na bok emocje i przyjrzeć się wydarzeniom na chłodno. Reakcja na ten happening jest drastyczna: policyjne siły zostały zaangażowane do aresztowania młodych osób, których czyn jest społecznie kompletnie nieszkodliwy, pomniki nie zostały trwale uszkodzone i tak naprawdę gdyby nie ten pościg, uwieńczony „męczeństwem” aresztowanych, szybko wszyscy by o sprawie zapomnieli. Ale nawet nie o tym chciałam pisać. Tylko o tym, że w tak błahej sprawie policja działa tak szybko i że w to wszystko miesza się jeszcze Chrystusa.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki