Logo Przewdonik Katolicki

Uszy do słuchania

ks. Mirosław Maliński
fot. Unsplash

Jak staram się zarządzać swoją gotowością do słuchania?

Sam fakt posiadania uszu nie rozwiązuje problemu, nawet jeśli już wiemy, że nie służą one jedynie do zawieszania kolczyków. Mimo dobrej i przemyślnej budowy tego jakże przydatnego organu i gotowości naszego organizmu do wykorzystywania go zgodnie z przeznaczeniem, problem słuchania pozostaje i wykracza poza fizyczną zdolność, wlewając się w przestrzeń psychologiczną i duchową. Na pierwszy rzut oka zachęta Chrystusa, aby kto ma uszy do słuchania – słuchał, może brzmieć tautologicznie. Chodzi jednak nie tylko o wysiłek wyłapywania dźwięków i odpowiedniego ich przetwarzania oraz asymilowania, ale nade wszystko zgody, aby wpuszczone w krwiobieg treści wewnętrznie pracowały, kształtując osobowość i serce. To, że ziarno pada, to nie wszystko. Owszem, samo ziarno ma w sobie gigantyczny potencjał wzrostu, nieokiełznaną energię życiową, niewiarygodny dynamizm rozwoju, ale niebagatelną rolę odgrywa też żyzność ziemi. Są momenty, gdy stajemy się niezwykle podatni na działanie Słowa, a są okresy zamknięcia, zatrzaśniętych drzwi, rygli i zasuw. Nic do nas nie dociera. Jesteśmy ziemią jałową, wysuszoną, twardą jak skała. Co więcej, możemy w jednej chwili znaleźć się w każdej z barwnie, choć niezwykle syntetycznie przedstawionych przez Chrystusa sytuacji. Droga, cierń, skała, ziemia żyzna, uprawna, zroszona. Sporo zależy od rodzaju ziarna. Jedne słowa przyjmujemy z rozkoszną życzliwością, inne odbijają się od irytującej niemocy – choć niewidocznej, to jednak skutecznie odgradzającej nas od napływających idei, myśli, konceptów. Czy jest możliwe zarządzanie tą wewnętrzną przestrzenią niczym lotniskiem? Czy możemy swobodnie z wieży kontroli odblokowywać kolejne pasy – lądowiska, by słowa mogły bezpiecznie posadzić w nas nadlatujące treści? O tym przypowieść nie mówi. Daje obraz ogólny, zwarty. Naświetla sytuację. Pozostawia nas samych z naszą biedą. Czy raczej pociesza nas, że mimo rozlicznych trudności zawsze jakiś tam kawałek żyznej gleby się trafi i zawsze coś jednak wzejdzie, wydając owoc: jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny. A najlepszym nawozem na tej glebie wydaje się zwykła ludzka ciekawość.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki