Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną” – wyznaje z ufnością Psalmista. Jak się wydaje, przez ciemną dolinę przechodzi właśnie Kościół w Polsce. Owszem, zapewne nie pierwszą i nie ostatnią. W przeciwieństwie jednak do prób, jakim był poddawany za sprawą zewnętrznych agresorów, tym razem mierzy się kryzysem wywołanym własnymi grzechami i przestępstwami. Choć przewiny te dotyczą drobnej cząstki Kościoła, to jednak wprowadziły zamieszanie, ból, gniew i smutek w całej wspólnocie.
Ale, pamiętając o wyznaniu Psalmisty, Kościół w Polsce nie powinien się lękać, tylko podążać naprzód z nadzieją i wsłuchiwać się
w głos Pana. A Pan prosił, aby mowa tych, którzy chcą iść za Nim, była „tak, tak, nie, nie”. Bo reszta – kluczenie, zwłoka, mataczenie, wypieranie – to paktowanie ze złem. Innymi słowy: „nazywaj rzeczy po imieniu, a zmienią się w okamgnieniu”, jak doradza zespół Raz Dwa Trzy, w którego przeboju wyraźnie pobrzmiewają echa owego ewangelicznego nakazu.
I tak się dzieje, pomimo różnych, ponurych incydentów w drodze przez ciemną dolinę. Bo, rzeczywiście, publiczny i dość brutalny atak jednego biskupa na drugiego, w dodatku przy zastosowaniu kłamstw i insynuacji, rzeczywiście wprowadził poczucie przygnębienia i smutku. Ale jakże wspaniałą, klarowną ripostą został ten gorszący głos obalony! Myślę oczywiście o wypowiedzi biskupa Milewskiego, który przeprosił za milczenie polskich biskupów w „sprawie kaliskiej”, czyli brak okazania solidarności z zaatakowanym prymasem Polski. Nie zawahał się też stwierdzić, że biskupi wykazują wciąż zbyt mało determinacji w walce z pedofilią, dlatego w ich myśleniu musi nastąpić rewolucja moralna. W innym razie „obudzimy się w pewną niedzielę i w kościele będą puste ławki, jak w Irlandii”. To dla mnie – już teraz – wypowiedź roku. Te słowa budzą nadzieję na odzyskanie duchowego autorytetu przez Kościół w Polsce. Wystarczyło zastosować zasadę „tak, tak, nie, nie”. Wystarczyło „nazwać rzeczy po imieniu...”
To nie jedyny znak nadziei w „sprawie kaliskiej”. Oto w niedzielę zakomunikowano, że planowany na 2 lipca w Kaliszu Akt Zawierzenia Narodu Polskiego i Kościoła w Polsce Świętemu Józefowi odbędzie się w późniejszym terminie. I bardzo dobrze, bo trudno byłoby prowadzić uroczystą celebrę, jak gdyby nigdy nic, w sytuacji, gdy zarówno diecezja, jak i cała wspólnota wierzących w Polsce są zaniepokojone doniesieniami z Kalisza. Zawierzenie to nie magia ani religijny spektakl dla mas. Zawierzenie to akt duchowy, wymagający klimatu prawdy, zaufania, klarowności. A na to, w odniesieniu do diecezji kaliskiej, wciąż czekamy.
Znakiem nadziei jest także ogłoszony w niedzielę na Jasnej Górze regulamin dotyczący wystąpień, m.in. przedstawicieli władz. Nowe normy kładą kres agitacji politycznej podczas i w miejscu liturgii.
Dostrzegajmy te dobre znaki i cieszmy się nimi. Bo coś się zmienia w dobrym kierunku i ewangelicznie klaruje. Ale, uwaga, bądźmy cierpliwi. Przejście przez ciemną dolinę może trochę potrwać...