Logo Przewdonik Katolicki

Tu chodzi o nich

Piotr Jóźwik
fot. Krzysztof Gołuch, x4

Rozmowa z Krzysztofem Gołuchem o tym, że osoby z niepełnosprawnościami nie chcą specjalnego traktowania.

Kilka dni temu media społecznościowe obiegła historia z jednej z fastfoodowych restauracji w Warszawie. Pracujący tam mężczyzna z zespołem Downa popełnił jakiś błąd, a jego koledzy postanowili go upomnieć. Zrobili to jednak w karygodny sposób: z pogardą i przy użyciu wulgarnych słów. Świadkiem tej sytuacji był klient, który stanął w obronie pracownika w rozmowie z kierownikiem restauracji. Potem opisał tę sytuację na Facebooku, a wiele osób podawało ją dalej.
– W tym, jak patrzymy na osoby z niepełnosprawnościami podejmujące pracę, coś drgnęło w pozytywnym kierunku, jednakże nie możemy jeszcze sądzić, że to zmiana stereotypów. Jeszcze długa droga przed nami. Przede wszystkim potrzebujemy edukacji, by widok takich osób w naszym otoczeniu był czymś zupełnie naturalnym. Ostatnio miałem wykład online dla studentów Uniwersytetu Artystycznego w Poznaniu. Wydawać by się mogło, że młodzi  inaczej traktują osoby z niepełnosprawnościami. Okazuje się, że nie do końca, bo ich obecność w różnych sytuacjach cały czas jest zaskakująca. Trzeba edukować i pokazywać naszych niepełnosprawnych braci i siostry tak, żeby byli kimś normalnym, a nie stanowili tanią sensację. Oni nie chcą specjalnego traktowania. Chcą być traktowani zwyczajnie, bo to pomoże im normalnie funkcjonować.

W cyklu fotografii „Hotel” skupił się Pan na pracy, jaką podejmują osoby z niepełnosprawnościami.
– Praca jest jednym z filarów naszego życia. Papież Franciszek powiedział, że brak pracy odbiera ludziom godność. Mieszkam na Śląsku i fotografuję ludzi, którzy tu mieszkają i gdzie od zawsze panował etos pracy. Ludzie pracowali w przemyśle ciężkim, hutach, kopalniach. Osoby z niepełnosprawnościami jeszcze niedawno nie pracowały w ogóle i były na utrzymaniu swoich rodzin.
W projekcie „Hotel” pokazuję osoby pracujące w Zakładzie Aktywności Zawodowej Święty Marcin w Katowicach, prowadzonym przez Caritas Archidiecezji Katowickiej. Kiedy rozmawiam z bohaterami moich zdjęć, to słyszę jak duże znaczenie ma dla nich to, że mogą pracować i zarabiać pieniądze. Cieszą się, że mogą dołożyć się do rodzinnego budżetu, że mogą zaprosić dziewczynę do kawiarni i mogą kupić nowy telewizor. To dla nich bardzo ważne.

Hotel_10.jpg

Jeszcze kilkanaście lat temu to było niemożliwe. Wcześniej, w PRL-u, osób z niepełnosprawnościami w ogóle nie było widać.
– W mojej młodości zobaczyć na ulicy taką osobę to jak zobaczyć kosmitę. W moim bloku mieszkała dziewczynka, której strasznie się baliśmy. A ona była po prostu niepełnosprawna intelektualnie. Była spokojna, nikomu nie wadziła, ale dla nas była kimś zupełnie obcym. Nie wiedzieliśmy nawet, czy można się do niej odezwać. To wspomnienie cały czas mam z tyłu głowy. Na szczęście dzięki edukacji i przez kontakt z takimi ludźmi zupełnie zmieniłem sposób ich postrzegania.

Fotografował ich Pan przy pracy przez trzy lata. Jakimi są pracownikami?
– To nie pierwszy Zakład Aktywności Zawodowej, który uwieczniłem na zdjęciach. Wcześniej fotografowałem też pracowników w Borowej Wsi, gdzie działa gospodarstwo rolne. Pracuje się tam na polu i w oborze, trzeba nakarmić zwierzęta, wywieźć obornik… To wszystko robią osoby z niepełnosprawnościami. Jakimi są pracownikami? Takimi samymi jak my. Czasami są świetni i oddani, czasami są znudzeni, czasami mają problemy w domu, czasami im się nie chce i bumelują… Czasem chcielibyśmy, by w ich przypadku przypisywać pracy jakieś nadzwyczajne znaczenie, a ona jest dla nich, tak jak dla nas, czymś zupełnie normalnym.

Hotel_08.jpg

Zajmuje się Pan osobami z niepełnosprawnościami od lat. Zaskoczyło Pana coś podczas robienia tych zdjęć?
– Wiele razy słyszałem pytanie: „Chłopie, po co ty do nas przyłazisz?”. Nie potrafią zrozumieć, dlaczego ktoś przychodzi po kilkanaście razy w to samo miejsce i robi zdjęcia. Zawsze im odpowiadam, że to dlatego, że są dla mnie ważni. To jest inspirujące, że można być osobą z niepełnosprawnością, jeździć na wózku i można codziennie rano wstawać i przezwyciężać swoje trudności, dawać radę. Oni odpowiadają, że w porządku i… wracają do swoich zajęć. Bez żadnych emocji, bo dla nich nie jest to nic nadzwyczajnego.
Kiedyś, w Borowej Wsi, podsłuchałem, jak dwóch chłopaków mówiło: „On tu jest już dziesiąty raz, chyba dopiero się uczy robić zdjęcia”. Ale mam też „wpadkę” na swoim koncie. Kiedyś zobaczyłem, jak jeden z chłopaków karmił zwierzęta. Woził paszę w taczce i na cały głos gadał do siebie. „Z nim to musi być naprawdę źle” – pomyślałem. Kiedy podszedłem bliżej, okazało się, że miał zestaw słuchawkowy i rozmawiał z kumplem o meczu Górnika Zabrze, bo mu się podczas pracy nudziło.

Stereotypy…
– Tak to działa. Kiedy ktoś miał jakieś doświadczenia z osobą głęboko upośledzoną, to potem na wszystkich niepełnosprawnych patrzy w ten sposób. Dlatego tak ważna jest edukacja. Kilka lat temu bardzo ucieszyła mnie decyzja jednej z firm produkującej pończochy, która do swojej kampanii zaangażowała Monikę Kuszyńską. To dobry sposób na trafienie do ludzi i zmianę ich świadomości. Chodzi o to, żebyśmy nie patrzyli na ludzi przez pryzmat tego, jak się poruszają, na jakim wózku jeżdżą, tylko jakimi są ludźmi.
Często słyszę, że na moich fotografiach nie widać, że pokazują one osoby niepełnosprawne. Ale przecież nie ich niepełnosprawność jest ważna! Ważne jest to, co robią i to, jak żyją. Wózek czy kula są atrakcyjne wizualnie, ale chciałbym, żebyśmy widzieli w tych ludziach nie te atrybuty, ale ich samych.

Hotel_02.jpg

Żeby skupiać się nie na tym, czego nie mogą zrobić, ale na tym, co mogą zrobić. Tym bardziej że osób z niepełnosprawnościami w naszym otoczeniu jest sporo.
– To ogromna rzesza ludzi, która niekoniecznie przemieszcza się na wózku. Osobą niepełnosprawną jest na przykład Robert Kubica, który w 90 procentach nie używa prawej ręki. Kiedyś podczas rozmowy w radiu podałem właśnie ten przykład, na co prowadząca odpowiedziała, że my tego tak nie postrzegamy. Tymczasem badania, na które natrafiłem, przygotowując moją książkę, pokazały, że nawet co siódma osoba w Polsce jest niepełnosprawna.
Co więcej, każdy z nas może się taką osobą stać. Wystarczy chwila nieuwagi, jakiś wypadek albo po prostu starość. Wydaje nam się, że kiedy możemy rano wstać i iść do pracy, to naturalna kolej rzeczy. Ale prawda jest taka, że jest to bonus od życia, który dostajemy na starcie i czasami go nie doceniamy.

Jak bohaterowie Pańskich zdjęć reagują na gotowe fotografie?
– Tych ostatnich jeszcze nie widzieli. Był zaplanowany wernisaż, ale wszystko pokrzyżowała pandemia. Może uda się w sierpniu i wtedy będą głównymi bohaterami. Parę lat temu podczas  wystawy w bytomskim centrum handlowym pokazałem zdjęcia z gospodarstwa w Borowej Wsi. Przyszli wszyscy podopieczni. Popatrzyli na zdjęcia i zapadła cisza. Widzieli siebie w miejscach, w których pracują na co dzień, „Popatrz, tu Stasiu. A tu Wiesiu. A tu jeździmy taczką” – mówili. Ich opiekunowie powiedzieli mi, że wzbudziłem niesamowite emocje. Zobaczyli wtedy, że chodzi o coś ważniejszego niż pstrykanie fotek. Zobaczyli, że chodzi o nich, czyli o człowieka. 

Krzysztof Gołuch - mieszka i pracuje w Knurowie. Laureat wielu konkursów fotograficznych w kraju i za granicą. Zajmuje się fotografią dokumentalną i reportażową, której głównym tematem jest człowiek. Autor książki fotograficznej Co siódmy. Jego wystawę „Hotel” można oglądać w Muzeum Historii Katowic do końca sierpnia https://www.mhk.katowice.pl

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki