Logo Przewdonik Katolicki

Zasiłek to nie jałmużna

Piotr Wójcik
fot. Antonio Rodriguez/Adobe Stock

Podniesienie świadczenia dla bezrobotnych to bez wątpienia krok w dobrym kierunku. Wciąż jednak będzie ono traktowane jak zasiłek, choć w rzeczywistości jest wypłatą ubezpieczenia, które powinno być proporcjonalne do wcześniejszych zarobków.

Najbardziej kontrowersyjną kwestią związaną z rządową tarczą antykryzysową, która obecnie ma już cztery odsłony, jest zupełne pominięcie bezrobotnych. Przedsiębiorstwa otrzymają z Polskiego Funduszu Rozwoju miliony złotych bezzwrotnych pożyczek, o ile tylko nie zmniejszą zatrudnienia. Osoba fizyczna prowadząca działalność gospodarczą może dostać od rządu w czasie kryzysu w sumie nawet 15 tys. złotych – jeśli tylko trzykrotnie weźmie świadczenie postojowe, zwolnienie ze składek ZUS na trzy miesiące oraz bezzwrotną pożyczkę z Urzędu Pracy wysokości 5 tys. złotych. Miliardy złotych popłynęły w przeróżnych kierunkach, z bankami włącznie, którym znacznie obniżono koszty pozyskiwania kapitału. Tymczasem dla bezrobotnych przygotowano dokładnie zero, choć wszyscy analitycy przewidują ogromny wzrost stopy bezrobocia – nawet powyżej 10 proc. pod koniec roku. Już w maju wzrosła ona do 6 proc., a proces ten będzie postępował, gdyż w kolejnych miesiącach rejestrować będą się ci zwolnieni, którzy obecnie przebywają jeszcze na okresach wypowiedzenia. 
Na szczęście do rządzących najwyraźniej dotarło, że coś przeoczyli podczas projektowania pomocy dla ludności w kolejnych odsłonach tarczy. 4 czerwca Sejm uchwalił podwyżkę zasiłku dla bezrobotnych, rozszerzył grono jego potencjalnych beneficjentów, a także ustanowił wprowadzenie dodatku solidarnościowego. To krok w dobrym kierunku, jednak niewystarczający.

Zasiłek to świadczenie
Zasiłek dla bezrobotnych ma zapewnić bezpieczeństwo socjalne w okresie poszukiwania pracy. Trudno powiedzieć, żeby obecnie spełniał on to zadanie. W styczniu tego roku wynosił on 861 zł brutto przez pierwsze trzy miesiące, a przez kolejny kwartał 676 zł brutto. Osoby ze stażem niższym niż pięć lat otrzymywały 80 proc. tych kwot, a pracownicy powyżej 20 lat stażu 120 proc. Nawet ci ostatni mieliby spory problem, żeby z niego wyżyć. Co więcej, zasiłek otrzymuje tylko garstka bezrobotnych. Uprawnieni są do niego zwolnieni pracownicy, którzy w ciągu poprzednich 18  miesięcy przynajmniej przez 12 miesięcy opłacali składki od co najmniej płacy minimalnej. Wykluczeni byli więc z niego chociażby ci, którzy pracowali przez kilka lat na części etatu, a ich wynagrodzenie było niższe od minimalnej. Właśnie z powodu tych ograniczeń prawo do zasiłku jeszcze przed pandemicznym kryzysem miało jedynie 15 proc. wszystkich zarejestrowanych w urzędach pracy.
Samo nazywanie świadczenia dla bezrobotnych zasiłkiem jest mylące. W rzeczywistości jest to świadczenie ubezpieczeniowe. Zasiłek dla bezrobotnych jest pokrywany ze środków zgromadzonych w Funduszu Pracy. Te środki biorą się natomiast ze składek samych pracowników. Składka na Fundusz Pracy wynosi nieco ponad 2 proc. podstawy, czyli nieco mniej niż składka chorobowa. Skoro zasiłek dla bezrobotnych jest w istocie wypłatą ubezpieczenia, to jego wysokość powinna być proporcjonalna do wynagrodzenia – tak jak składka. Zasiłek chorobowy, czyli popularne L-4, wynosi przecież 80 proc. wynagrodzenia. Dlaczego wysokość zasiłku dla bezrobotnych nie ma żadnego związku z wcześniejszym wynagrodzeniem, skoro składka na Fundusz Pracy jest proporcjonalna do płacy i porównywalna ze składką chorobową? Na to pytanie od kilkudziesięciu lat jeszcze nikt w Polsce nie odpowiedział.

Bardzo niska jałmużna
Nic więc dziwnego, że polskie zabezpieczenie osób pozostających bez pracy na tle innych krajów UE i OECD wygląda żałośnie nisko. W przypadku osoby zarabiającej średnią krajową, która traci pracę i przechodzi na zasiłek, stopa zastąpienia w 2018 r. wyniosła zaledwie 22 proc. Tylko w czterech krajach OECD była ona jeszcze niższa niż nad Wisłą. W Niemczech i Danii wynosiła 60 proc., w Holandii 69 proc., a w Szwajcarii nawet 74 proc. Tu trzeba zaznaczyć, że w krajach Europy Zachodniej świadczenie dla bezrobotnych ma charakter wypłaty ubezpieczenia, a więc jest proporcjonalne właśnie do wcześniejszych zarobków. Nie mówiąc już o tym, że w wielu krajach okres wypłacania tego świadczenia jest znacznie dłuższy. W Danii dochodzi nawet do dwóch lat, o ile bezrobotny wykazuje aktywność w poszukiwaniu pracy lub rozwijaniu kompetencji.
Także pod względem dostępności do zasiłku dla bezrobotnych wyglądamy koszmarnie źle. Jak zostało wyżej napisane, prawo do zasiłku ma 15 proc. zarejestrowanych w polskich urzędach pracy. Według danych Światowej Organizacji Pracy w Austrii, Belgii, Finlandii i Niemczech świadczenie otrzymuje niemal każdy bezrobotny, w Holandii ponad 70 proc., a w Danii i Norwegii ponad 60 proc. Podobny do Polski odsetek bezrobotnych uprawnionych do zasiłku występuje w Chinach i RPA. Trafnie skomentował to ekonomista Nikodem Szewczyk z Instytutu Badań Strukturalnych: „Bliżej nam do Algierii niż do Danii, Hiszpanii czy nawet Bułgarii”.
Co gorsza, wysokość zasiłku w stosunku do płac w Polsce od 2010 r. notorycznie spada. W roku 2010 kwota zastąpienia dla osoby zarabiającej przed zwolnieniem dwie trzecie średniej krajowej wynosiła 50 proc., tymczasem w 2019 r. już tylko 36 proc. Wśród wszystkich krajów OECD w omawianym okresie relacja świadczeń dla bezrobotnych do płac utrzymywała się na tym samym poziomie.

Umiarkowana korekta
Świadczenie dla bezrobotnych w Polsce traciło w stosunku do płac, gdyż w ostatniej dekadzie w zasadzie nie było podnoszone. Co najwyżej delikatnie korygowano je w górę, jednak trudno to było nazwać wzrostem. Przykładowo od 1 czerwca tego roku standardowa kwota zasiłku wzrosła o 20 zł – do 881 zł. Na szczęście polscy posłowie wreszcie pochylili się nad pozostającymi bez pracy i kilka dni później Sejm przegłosował dużo bardziej wyraźne podniesienie kwoty zasiłku. Od 1 września będzie ona wynosić 1200 zł brutto przez pierwsze trzy miesiące i 942 zł w trakcie kolejnego kwartału. Podwyżka ta obejmie nie tylko przyszłych bezrobotnych, ale także dotychczasowych beneficjentów zasiłku. Zostanie także poszerzone grono jego beneficjentów. Do niezbędnych 12 miesięcy składkowych zostaną także zaliczane te miesiące, w których z powodu obniżonego czasu pracy wynagrodzenie było niższe niż płaca minimalna. To przede wszystkim ukłon w stronę pracowników, którym ograniczono czas pracy w wyniku rozwiązań włączonych do tarczy antykryzysowej. 
Oprócz tego rząd przygotował specjalne rozwiązanie dla tych, którzy stracą pracę z powodu kryzysu pandemicznego. Ma im przysługiwać dodatek solidarnościowy wysokości 1400 zł miesięcznie, jednak w okresie nie dłuższym niż 1 czerwca – 31 sierpnia 2020 r. Prawo do dodatku będzie przysługiwać tylko pracownikom zwolnionym po 15 marca tego roku, czyli po wprowadzeniu pierwszych pandemicznych restrykcji. Świadczenie obejmie także tych, którym po 15 marca skończyła się i nie została przedłużona umowa o pracę. Nie będzie można jednak łączyć obu świadczeń. Beneficjenci dodatku solidarnościowego stracą prawo do zasiłku dla bezrobotnych na okres otrzymywania tego pierwszego. Okres pobierania dodatku solidarnościowego nie będzie się wliczał do okresu pobierania zasiłku dla bezrobotnych, więc po ustaniu tego pierwszego będzie można otrzymać tradycyjne świadczenie dla bezrobotnych w pełnym zakresie.
Podniesienia wysokości zasiłku dla bezrobotnych domagało się wiele środowisk propracowniczych, więc trudno nie odczytać najnowszych zmian jako kroku w dobrym kierunku. To jednak zmiana nadal mieszcząca się w ramach dotychczasowej filozofii traktowania świadczenia dla bezrobotnych jako zasiłku, gdyż jego wysokość wciąż nie będzie związana z wcześniej płaconymi składkami. Prawdziwa reforma zasiłku dla bezrobotnych powinna ustanowić jego wysokość na poziomie na przykład 50 proc. wcześniejszej pensji (tzn. średniej z 12 miesięcy). Zasiłek dla bezrobotnych to wypłata ubezpieczenia – nie tak wiele różna od wypłaty AC po wypadku samochodowym.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki