Gdy myślę o osobach zaginionych, przypomina mi się program ,,Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie”. To na jego bazie prawie 20 lat temu wyrosła Fundacja ITAKA, zajmująca się poszukiwaniem osób zaginionych. Jak dziś wyglądają Wasze działania?
– Przede wszystkim upubliczniamy wizerunek osoby zaginionej, kontaktujemy się ze szpitalami, z ośrodkami pomocowymi i z konsulatami, jeśli jest to zaginięcie zagraniczne. Publikujemy plakaty z rysopisem zaginionego i zajmujemy się rozpowszechnianiem ich w mediach i na portalach społecznościowych. Druga część naszej działalności to poradnictwo psychologiczne i prawne dla rodzin osób zaginionych. Praktycznie rodziny zawsze wymagają takiej pomocy: uporządkowania myśli, organizacji działań, rozmów. Zaginięcie często też wiąże się z różnymi problemami natury prawnej, np. pojawiają się kwestie podziału majątku, sprzedaży mieszkania, opieki nad dzieckiem, uzyskania środków finansowych dla dziecka z opieki społecznej, zwłaszcza gdy osoba, która zaginęła, jest głównym żywicielem. To wszystko zaczyna być wyraźne gdy upłynie pewien krótki czas od zaginięcia, a rodzina musi się z tym zmierzyć. Wszystkie porady prawne i psychologiczne są nieodpłatne, wystarczy do nas zadzwonić.
Kiedy ktoś zostaje uznany za osobę zaginioną, w świadomości wielu osób powstaje pytanie: czy aby na pewno ten ktoś nie postanowił uciec, by zacząć swoje życie na nowo?
– Byłabym bardzo ostrożna z używaniem słowa ,,ucieczka”, mam wrażenie, że bagatelizuje się w ten sposób problem, a zazwyczaj jest to poważna sprawa i ogromny dramat tych rodzin. Jedną z częstszych przyczyn zaginięć jest depresja, więc rzeczywiście są osoby, które decydują się zostawić rodzinę i odejść, bo nie chcą lub nie potrafią zmierzyć się z codziennością. I to jest znaczna część osób. Inna grupa osób zaginionych to ludzie, którym przydarzyło się jakieś nieszczęście, np. wypadek lub mają problemy z pamięcią, niewielką część zaginionych stanowią osoby, które padły ofiarą zdarzeń kryminalnych. Wśród zaginionych są też osoby, które popełniły samobójstwo, ale ich ciało nie zostało odnalezione – takie osoby prawdopodobnie stanowią spory procent osób długotrwale zaginionych. Umowna granica długotrwałego zaginięcia to około pięciu lat.
A jeśli ktoś zostaje odnaleziony i z różnych powodów nie chce kontaktu z rodziną?
– Zdarzają się takie sytuacje. Mieliśmy w naszej Bazie Danych Osób Zaginionych pana, którego odnaleźliśmy po kilkudziesięciu latach w USA. To przykład na to, że internet jest kopalnią wiedzy, gdyż odnaleźliśmy go na portalu społecznościowym. Jednak mężczyzna odmówił kontaktu z rodziną. Poprosiliśmy go o napisanie listu wyjaśniającego powody jego decyzji. Osoba zaginiona sama ma możliwość odwołania poszukiwań przez policję – musi zgłosić się na komisariat w dowolnym miejscu, wylegitymować się i zamknąć własne poszukiwania, podpisując oświadczenie, że nie życzy sobie być osobą poszukiwaną. Rodziny w pierwszym momencie reagują ulgą na informację, że dana osoba żyje i nic jej nie jest. Zazwyczaj jednak przynosi to ukojenie tylko na chwilę, potem zaczynają się pretensje. Zdarza się, że rodziny prośbą i groźbą próbują od nas takie informację uzyskać. Jeśli ktoś nie życzy sobie ujawniania informacji o swoim miejscu pobytu rodzinie, to tego nie robimy. Musimy to uszanować.
Jakie są statystyki zaginięć w Polsce?
– Dysponujemy danymi za 2019 i jest to około 18 tys. osób, które zaginęły, z czego blisko 3 tys. poniżej 18. roku życia. Poszukiwania około 80–90 proc. rozwiązują się zazwyczaj w ciągu kilku dni lub tygodni, osoby odnajdują się bądź są odnajdywane. Kilka procent każdego roku to są tzw. osoby trwale zaginione. Nie podajemy liczbowo liczby odnajdywanych osób, ponieważ w danym roku kalendarzowym rozwiązują się sprawy z poprzedniego roku, sprzed dwóch lat. Sprawy z poszczególnych lat nakładają się na siebie, dlatego zdarza się, że jednego roku więcej osób odnajdujemy niż ginie. To nie jest tak, że jak ktoś zaginął w 2018 r., to w 2019 już się nie odnajdzie.
Kiedyś zaginęła moja bardzo daleka krewna. Gdy obserwowałam z dystansu te poszukiwania, najbardziej dojmujące było dla mnie to, co czuły bliskie jej osoby. Ich niepewność była paraliżująca.
– Moment zaginięcia jest czasem paniki dla rodziny. Próbujemy uspokoić bliskich, usystematyzować działania, jakoś je koordynować. Nawet przed zgłoszeniem zaginięcia na policję warto do nas zadzwonić i zapytać, co zrobić. Być może ta osoba za chwilę się znajdzie i nie trzeba w histerii czekać na działania policji, ale samemu obdzwonić znajomych, szpitale, sprawdzić miejsca, w których ta osoba lubiła przebywać. Zawsze doradzamy, aby być ostrożnym z wrzucaniem prywatnych numerów telefonów na strony i fora internetowe. Różne osoby mogą próbować się z nami skontaktować. Lepiej podawać w ogłoszeniach numery telefonów na policję i do Fundacji ITAKA. Trzeba także mieć świadomość, że policja rzeczywiście sprawdza każdą informację, która trafia, dlatego nie jest konieczne, aby podawać prywatną komórkę. Ważne są także informacje, które podajemy o osobie zaginionej, i sposób, w jaki to robimy. Nie podawajmy informacji, które mogą być danymi wrażliwymi albo delikatnymi np. w kontekście zdrowia psychicznego czy uzależnień zaginionej osoby. Mamy nadzieję, że ta osoba wróci do swojego środowiska, pracy. Ochrońmy ją, aby nie wszyscy wiedzieli, z jakimi problemami i sytuacjami życiowym się boryka. Nie zawsze chodzi o to, by podawać opisy ze szczegółami. W gruncie rzeczy najważniejszy jest rysopis tej osoby i informacja, że może potrzebować pomocy.
Trzy tysiące spośród zaginionych stanowią dzieci. Jakie są tego przyczyny?
– Wszystko zależy od tego, o dzieciach w jakim wieku mówimy. Maluchy giną zazwyczaj z powodu jakiegoś błędu osoby dorosłej. Czasem pojawiają się komentarze pod jakimś postem o zaginionym dziecku: ,,Jak można zgubić dziecko?” – zawsze wówczas myślę, że chyba trzeba nie mieć dzieci, żeby zadać takie pytanie. Wystarczy się obrócić nie w tę stronę, a dziecko akurat w tym momencie idzie w drugą. Oczywiście między tymi ,,losowymi” zaginięciami pojawiają się niejednokrotnie sprawy poważniejsze, np. konsekwencje niedopilnowania, braku odpowiedniej opieki. Na szczęście te zniknięcia spowodowane chwilą nieuwagi w 99,9 proc. rozwiązują się w bardzo krótkim czasie i często kończą się szczęśliwie. W ostatnich tygodniach mieliśmy jednak sytuacje, które niestety zakończyły się tragicznie. Małe dzieci stanowią zagrożenie dla samych siebie. Policja traktuje takie zaginięcia priorytetowo i natychmiast rozpoczyna poszukiwania. Są to zaginięcia kwalifikowane do pierwszego poziomu poszukiwań, a co za tym idzie, działania poszukiwawcze mają bardzo intensywny charakter. Niebezpieczne sytuacje dotyczą także nastolatków. Impreza, alkohol, w pobliżu woda – i nieszczęście gotowe. Jednak miedzy 13. a 18. rokiem życia główną przyczyną zaginięć są ucieczki. Czasem można usłyszeć komentarze: ,,Jak mu się skończą pieniądze, to wróci”. Nie jest to jednak takie proste. Osób, które chcą ,,pomóc” takiemu nastolatkowi, jest naprawdę sporo i łatwo wychwytują w tłumie dzieciaki ,,na gigancie”. Taki nastolatek może nie mieć szansy wrócić do domu albo wstydzić się wrócić, bo sytuacje, które go spotkały, są tak ogromnie trudne, że sobie z tym nie radzi, więc woli pozostać na ulicy niż skonfrontować się z rodziną. Może się zdarzyć, że nastolatek zmuszany jest do prostytucji, kradzieży, do innych działań, które nie są zgodne z prawem, lub jest szantażowany, zastraszany, bity. Sytuacje te dotyczą zarówno dziewcząt, jak i chłopców. Pierwsza ucieczka traktowana jest jako zaginięcie, natomiast koleje już nie. Zaczynają się wtedy poszukiwania opiekuńcze i ich nie wpisuje się w liczbę 18 tys., o której wspominałam wcześniej. Często w przypadku ucieczki dziecka mówimy, że jego ucieczkę poprzedza ucieczka dorosłego. Nie możemy mówić o tym, że uciekają dzieci wyłącznie z rodzin patologicznych, bo uciekają także dzieci z tzw. dobrych domów. Rodzina dysfunkcyjna to nie zawsze rodzina patologiczna. To może być rodzina mieszkająca w wielkim pięknym domu, w której dziecko jada samo obiady w restauracji, bo ma kartę kredytową, a potem wraca do pustego domu, w którym będzie samo do 21.00, bo rodzice długo pracują. Dobra relacja jako środek zapobiegawczy ucieczkom jest ogromnie ważna, ale nie zbudujemy jej z dnia na dzień.
Od kilku lat Itaka wychodzi do różnych środowisk z programem ,,Opiekuj się dzieckiem”.
– To jest nasz program profilaktyczny, który powstał wiele lat temu, ale nadal jest bardzo aktualny. Mówimy przede wszystkim o profilaktyce. Uczulamy społeczeństwo na to, że np. „opiekowanie się dzieckiem przez okno” to nie jest opieka. Zwracamy szczególną uwagę na to, że dziecko powinno być wyposażone w szereg informacji, które zabezpieczą je na wypadek zaginięcia. Dzieci wiedzą, jak się nazywają, gdzie mieszkają, ale nie znają numeru telefonu któregokolwiek z rodziców. A taka informacja skraca czas zaginięcia dziecka i obniża stres malucha i rodziców. Jeśli dziecko jest za małe, żeby taki numer zapamiętać, można do kurtki, bluzy włożyć lub wszyć w ubranie kontakt do rodziców. Powinniśmy także nauczyć dziecko jak ma się zachować, do kogo podejść i co mówić w sytuacji, gdyby się zgubiło. Objęliśmy patronatem honorowym książeczkę Gdy Pola się zgubi, w której, w bardzo przystępny dla najmłodszych sposób, opisanych jest kilka zasad, które dzieci mogą zapamiętać, i z doświadczenia wiem, że rzeczywiście uczą się tych książeczek na pamięć. Niedawno wyszła nowa część: Pola na plaży, która zawiera informacje o tym, jak dziecko powinno się zachować, aby na wakacjach być bezpiecznym. Jest to bardzo ważne, gdyż każdego roku w okresie letnim pojawiają się w mediach informacje o tym, że zaginęło dziecko podczas wypoczynku nad morzem. W ramach programu ,,Opiekuj się dzieckiem” poza profilaktyką mówimy także o tym, co zrobić kiedy już doszło do sytuacji zaginięcia naszego dziecka. Pomocy udzielają wówczas nasi poszukiwacze i psychologowie, którzy uspokoją emocje i krok po kroku powiedzą, co robić. W przypadku zaginięcia małego dziecka bardzo ważny jest czas. Policję powiadamiamy bardzo szybko. Im krótszy czas od zaginięcia, tym większa szansa na szybkie odnalezienie.
Od kilku lat na terenie Polski można uruchomić Child Alert. Co to takiego i dlaczego nie jest uruchamiany podczas każdego z zaginięć?
– Jest to system szybkiego reagowania w momencie zaginięcia dziecka, którym dysponuje policja. Na grunt polski implementowała go Fundacja ITAKA. Dotyczy on przede wszystkim zdarzeń kryminalnych, dlatego to naczelnik Wydziału Poszukiwań i Identyfikacji Osób Biura Służby Kryminalnej KGP decyduje o tym, czy taki system uruchomić, czy nie. Rodzice bardzo często mówią nam, że nie rozumieją, dlaczego w przypadku zaginięcia ich dziecka taki system nie został uruchomiony. Jest on uruchomiany bardzo rzadko, przede wszystkim w sytuacjach, w których są podstawy, aby przypuszczać, że życie i zdrowie dziecka jest w niebezpieczeństwie, a także gdy są przesłanki ku temu, że dziecko padło ofiarą przestępstwa, a nie nieszczęśliwego wypadku. Pierwszy Child Alert został uruchomiony w Polsce w 2015 r., w momencie gdy dziewczynka wracająca ze szkoły została uprowadzona z ulicy przez zupełnie obcą osobę. Dzięki alertowi została odnaleziona w Niemczech. System zadziałał, ponieważ informacja podawana jest mediom, pojawia się wszędzie specjalnie przygotowany plakat z rysopisem dziecka, komunikaty nadawane są w radiu, pojawiają się na telebimach, informowane są kraje sąsiadujące, jeśli jest podejrzenie, że dziecko mogło zostać wywiezione poza granice Polski. Pozostałe Child Alerty zostały uruchomione z różnych przyczyn, głównie w sytuacji porwań rodzicielskich, które były dość niejednoznaczne, np. uprowadzenie dziecka sprzed klatki schodowej przez zamaskowanych mężczyzn. W pierwszej chwili nie było wiadomo, kto jest sprawcą porwania, dopiero później okazało się, że zleceniodawcą był jeden z rodziców.