Logo Przewdonik Katolicki

Pięć zasad chwalenia dzieci

Bogna Białecka
fot. Grandfailure/Adobe Stock

Pochwała może podnieść motywację, wiarę w swoje możliwości, jednak czasem może też przynieść negatywne skutki. Czy potrafimy chwalić mądrze?

Kiedyś dominował pogląd, że dzieci nie należy chwalić, by nie wpadły w pychę. Dziś większość rodziców nie ma wątpliwości, że pochwały są dobre, jednak pojawiają się też głosy z drugiego końca spektrum: nie należy chwalić, bo… to szkodzi dziecku. Przeczytałam niedawno artykuł, w którym autorka potępia pochwały. Określa je mianem słownej nagrody. Z kolei nagrody są według niej złe, bo są ukrytą formą kary. Nagradzając jakieś zachowanie dziecka (chwaląc je), jednocześnie pokazujemy, że inne jego zachowania są niegodne nagrody, a zatem sam brak nagrody jest karą. Z kolei jakakolwiek kara według autorki to naganna moralnie przemoc. Autorka konkluduje, że pochwała to polukrowana forma kontroli i manipulacji, wykorzystywanie zależności emocjonalnej dziecka. Chcemy zmusić je do jakiegoś zachowania, więc chwalimy. Tak naprawdę chodzi nam o to, by robiło, co chcemy, zaspokajało naszą potrzebę sprawowania władzy i kontroli nad słabszym. Nie przytaczałabym tego kuriozalnego toku myślenia, gdyby nie fakt, że potępianie zwykłych objawów miłości do dziecka, takich jak pochwały czy nagrody, przewija się przez coraz więcej blogów parentingowych.
Zachowajmy zdrowy rozsądek. Słowa miłości, pochwała, potwierdzenie ze strony mamy czy taty, że oto dziecko zrobiło coś dobrze, jest mu niezbędne do prawidłowego rozwoju. Warto jednak chwalić w przemyślany sposób.
 
Nie porównuj
Jednym z częściej pojawiających się zaleceń jest, by nie porównywać dziecka z innymi dziećmi. Co ciekawe, w pewnym stopniu porównywanie społeczne może być motywujące. Jennifer Henderlong i Mark Lepper opisują to w artykule podsumowującym badania nad skutkiem pochwał (The effects of praise on children’s intrinsic motivation, 2002). Ludzie, którzy otrzymali pochwałę „wypadłeś w tym zadaniu lepiej niż większość badanych”, byli bardziej zmotywowani do podejmowania kolejnych wyzwań niż ci, którzy usłyszeli prostą informację, że bardzo dobrze sobie poradzili.
Wygląda zatem, że potrzebujemy pewnych ram ogólnych. Widać to zresztą po popularności wyzwań typu: „tylko 5 proc. ludzi potrafi rozwiązać tę zagadkę”. Lubimy być elitą, zwłaszcza intelektualną. Jednak nawet do porównań ogólnych warto podchodzić ostrożnie. Wspomniane wyżej badania prowadzono na osobach dorosłych. Przyjęcie takiego porównania wymaga pewnej dojrzałości – być może pozytywnie podziała na nastolatka. Dla mniejszego dziecka informacja, że wypadło dobrze na tle dużej grupy jest zbyt abstrakcyjna. Ono chciałoby usłyszeć, że wypadło lepiej niż Wojtek i Ania z grupy, a takie porównanie już jest szkodliwe. Po pierwsze, uczy pogardy wobec innych. Po drugie, że nieważny jest cel (na przykład nauczenie się czegoś), a bycie lepszym od innych. To działa póki dziecko wygrywa. Gdy spada nawet na drugie miejsce, traci motywację. Nieustanne porównywanie prowadzi do niskiego poczucia własnej wartości, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto z konkretnym zadaniem radzi sobie lepiej. Jeśli dziecko musi wygrać, by się dobrze poczuć – to recepta na wychowanie nieszczęśliwego perfekcjonisty.
 
Bądź konkretny i szczery
Niektóre rodzaje pochwał mogą być demotywujące – zwłaszcza te nadmiernie ogólne, mechaniczne. „Wspaniale, cudownie, jesteś perfekcyjny” – to informacje zbyt ogólne i dzieci podchodzą do nich z nieufnością. Nawet jeśli dziecko uzna te słowa za wypowiedziane szczerze i z miłością, nie wie, czego tak naprawdę pochwała dotyczyła. Czy liczy się szybkość wykonania zadania? Dokładność? A może rzeczywiście udało się je wykonać perfekcyjnie i mama oczekuje, że za każdym razem tak wyjdzie? Dla najmłodszych (okres wczesnoprzedszkolny) liczy się co prawda sam entuzjastyczny ton głosu, ale już starsze przedszkolaki (4–5 rok życia) potrzebują konkretów.
W tym wieku dzieci zaczynają być wrażliwe na hipokryzję. Wyczuwają, czy pochwała była szczera, czy wyrachowana. Dlatego lepiej nie powiedzieć nic, niż pochwalić na siłę.
Najbardziej negatywnie na ten typ pochwał reagują dzieci nieśmiałe, z niewielkim poczuciem własnej wartości. One szczególnie potrzebują konkretnych informacji co takiego w ich zachowaniu było dobre, inaczej zaczynają wierzyć, że rodzic tylko udaje. Szczególnie dużo mówią nam niedawne badania (Brummelman i inni 2017). Badacze obserwowali przez dłuższy czas losy 120 dzieci szkolnych. Okazało się, że gdy często słyszały przesadzone, nadmiernie entuzjastyczne ogólne pochwały, miało to negatywne skutki dla wszystkich. Dzieci z niskim poczuciem własnej wartości nabierały coraz gorszego wyobrażenia o sobie samym. Dzieci z wysokim poczuciem własnej wartości rozwijały się w stronę narcyzmu, a te ze średnim radziły sobie coraz gorzej z wyzwaniami.
Dla pocieszenia dodam, że istnieją też badania pokazujące, że dzieci reagują pozytywnie na mgliste, ale radosne przekazy. Dla przykładu badanie Morris i Zentall z 2014 r. udowodniło, że szczere, radosne „super!” czy spontaniczne przybicie piątki podnosi nastrój dziecka. Dzieje się tak pod warunkiem, że gest jest autentyczny, wyraża prawdziwe emocje, a w życiu dziecka wiele jest też zwykłych, konkretnych pochwał. Oznacza to, że warto pozwolić sobie na spontaniczność i nie kalkulować każdego słowa.
 
Chwal za proces, nie za cechy osobowości
Badań na temat treści pochwały jest bardzo dużo. Wszystkie pokazują, że warto chwalić dziecko za włożony wysiłek, pracę, wytrwałość. Innymi słowy – za to, co zależy od dziecka, nad czym może mieć kontrolę. Wszelkie pochwały cech, np.: „Jesteś taki utalentowany!” czy „Masz takie zdolności matematyczne” sprawiają, że dziecko traci poczucie wpływu na swoje zachowania. Przestaje je to motywować. W sytuacji porażki zaczyna myśleć, że skoro tym razem się nie udało, to znaczy, że rodzice przecenili uzdolnienia. Dlatego żelazną regułą powinno się stać dbanie o pochwałę włożonego wysiłku, pracy itp. Jest to szczególnie ważne w przypadku nastolatków, bo to wiek dużej kruchości emocjonalnej i tendencji do uogólniania. Nastolatki często jeszcze pogarszają swój stan emocjonalny uogólnionymi ocenami: „Jestem beznadziejny, nic mi się nie udaje”. Dlatego dla nich konkretne, szczere pochwały procesu będą szczególnie istotne.
 
Pomóż uniknąć pułapki wirtualnych pochwał
Od kilku lat obserwujemy problem wcześniej nieobecny: media społecznościowe, oferujące nienaturalnie wysoki poziom pozytywnych informacji zwrotnych. Szczególnie podatne na to są dziewczęta, chłopcy mniej przejmują się ocenami dokonywanymi w świecie wirtualnym, mniej też intensywnie korzystają z mediów społecznościowych. Nastolatka wrzuca swoje zdjęcie na któryś z profili i w ciągu kilku minut pojawiają się komentarze przyjaciółek, znajomych: „Jaka jesteś cudna; wspaniale wyglądasz; lofciam” itp. Towarzyszą temu łapki w górę (lajki), serduszka… Ten potop pozytywnych reakcji wiele osób (nie tylko nastolatek) wciąga – czasem do tego stopnia, że poczucie własnej wartości zaczynają budować na ilości lajków i komentarzy w mediach społecznościowych.
Jak się temu przeciwstawić? Po pierwsze, warto dbać, by dzieci nie zakładały kont nielegalnie – większość mediów społecznościowych za minimalną granicę wieku przyjmuje 13 lat, a według Kanadyjskiego Towarzystwa Pediatrycznego dopiero w tym wieku nastolatek wykształca na tyle samokontroli, by nauczyć się zdrowego korzystania z platform społecznościowych. Mniejsze dzieci będą szczególnie podatne na magię lajków. Po drugie, wyperswadujmy dzieciom zakładanie kont wszędzie. Gdy w ramach pracy Fundacji Edukacji Zdrowotnej i Psychoterapii pytamy młodzież o obecność w świecie wirtualnym, okazuje się, że mało kto korzysta z tego w umiarze. Jeśli ktoś zakłada konto na Instagramie, idą za tym konta na Facebooku, Snapchacie, TikToku itp. Dlatego warto zadbać, by wykorzystywane przez nastolatka media społecznościowe służyły przede wszystkim sprawnej komunikacji, a nie zbieraniu lajków. Po trzecie, rozmawiajmy o rzeczywistej wartości pochwał w świecie wirtualnym. Większość nastolatków stwierdza, że tak naprawdę są one mało ważne, bo masa ludzi klika „łapkę w górę” czy serduszko machinalnie, nawet bez przeglądania zawartości. Po czwarte, wykorzystajmy okazję uczenia potęgi prawdziwych komplementów, budowania relacji. Można nastolatce doradzić, by jeżeli podobał jej się wpis czy zdjęcie znajomego w internecie, powiedziała mu to też osobiście, twarzą w twarz lub przez telefon. Dzięki temu pokazuje, że naprawdę docenia drugą osobę.
 
Wspieraj w trudnych chwilach
Na koniec jedna uwaga, drobna, lecz naprawdę ważna: chwalenie nie może być jedyną formą werbalnego wyrażania miłości. Gdy dziecko zachowuje się źle, nie radzi sobie z emocjami, a nawet popada w agresję, też potrzebuje wsparcia, dobrego słowa, zapewnienia o miłości i chęci pomocy. Pamiętajmy o tym.

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki