Logo Przewdonik Katolicki

Kompetencja

Monika Białkowska i ks. Henryk Seweryniak
fot. Sergey Skleznev/Adobe Stock

Niekompetencja jest rakiem, który trzeba wyciąć i wypalić żelazem. Prawdziwa demokracja nie polega na wielkich hasłach, ale na prostych rzeczach: że dyplomacją, przemysłem, bankowością zajmują się ludzie, którzy się na tym znają.

Ks. Henryk Seweryniak: Nie powiedzieliśmy tego tydzień temu, a powinniśmy. Kiedy dawniej ludzie myśleli o cnotach, mówili o wierze, nadziei i miłości, to były cnoty teologalne. Mówili o roztropności, sprawiedliwości, umiarkowaniu i męstwu i to były cnoty kardynalne. Kiedy w Płocku malowano kaplicę Królewską, to nad sarkofagami wymalowano cnoty. Jakby ktoś chciał powiedzieć: będziecie wolni, jeśli wasze czyny będą wynikały właśnie z tego. I zastanawiałem się, czy są cnoty, o których możemy mówić, że są paschalne. Przyszły mi do głowy te właśnie: niekonwencjonalność, kompetencja i nieobojętność. I o niekonwencjonalności mówiliśmy tydzień temu. To teraz kompetencja.
 
Monika Białkowska: Jestem za. Dotyka mnie i boli, że wierzymy dziś byle komu. Nie pytamy, czy ten człowiek zna się na temacie, czy po prostu mówi o nim głośno i efektownie. Trudno nawet powiedzieć, po czym rozpoznać kompetencję. Po tytule naukowym? Po sakrze biskupiej? Po stanowisku? Wiemy, że różnie z tym bywa. Mamy deficyt kompetencji, a ja nie wiem, co odpowiadać ludzi, którzy przekonują: „Przecież to jest ksiądz, on nie może się mylić!”.
 
HS: Sprowadziłaś wszystko na poziom Kościoła.
 
MB: W tym świecie żyję. Nie mówię o środowiskach, których nie znam. Nie jestem w tym kompetentna.
 
HS: Sam się zastanawiam, jak odpowiedzieć na takie proste przecież pytanie… Chodzi chyba o to, żeby szukać, żeby nie opierać się zbyt łatwo na kimś ze względu na tytuł. To taka podstawowa ostrożność. Trzeba też szukać podstawowych reguł wiary. Kościół uznał, że to kryterium jest i że jest nim Kodeks prawa kanonicznego i Katechizm Kościoła katolickiego.
 
MB: Ciekawe, że oba te dokumenty powstały za pontyfikatu papieża Jana Pawła II.
 
HS: I pod dużym wpływem kard. Ratzingera, późniejszego papieża Benedykta XVI. Jan Paweł II powołał komisję, która przez lata przeglądała stare kodeksy kanon po kanonie, żeby ułożyć nowy. I w niemal wszystkich posiedzeniach tej komisji brał udział osobiście, bo uważał, że to jest bardzo ważne.
 
MB: Katechizm Kościoła katolickiego był chyba bliższy sercu kard. Ratzingera. Na pytanie Seewalda odpowiedział wprost, że to był jego pomysł.
 
HS: I że uznali z papieżem Janem Pawłem, że prawidło wiary w naszych czasach jest bardzo potrzebne. To są właśnie te narzędzia, których mamy się trzymać. Jest oczywiście to prawidło podstawowe, czyli Ewangelia, a w niej jeszcze bardziej precyzyjne, czyli Kazanie na górze. Bez zgodności z nimi nie ma mowy o kompetencji w Kościele.
 
MB: Ja bym jeszcze ludziom do czytania Breviarium fidei podrzuciła. Zbiór dogmatycznych wypowiedzi Kościoła. Niby to wszystko w katechizmie, ale tu widać, jak się ta wiara rozwijała. Trochę leczy z lęku i z poczucia, że nie wolno ruszyć ani kamyczka, bo się natychmiast zawali cała konstrukcja. Nie zawali się, my też dojrzewamy do coraz lepszego rozumienia Ewangelii. Nie każdy, kto pokazuje nowy sposób myślenia, jest niekompetentny.
 
HS: Dla mnie ta cnota jest też ważna w świeckim, nie tylko kościelnym wymiarze. Pamiętam czasy PRL, to był dla mnie cały system, oparty na braku kompetencji. Rządzili ludzie z klucza, z nadania, popełniali fatalne błędy. Wierzyłem wtedy, że jak przyjdzie wolna Polska, to będzie to przede wszystkim Polska ludzi kompetentnych. A potem… A potem zrobiło mi się smutno. Niekompetencja jest rakiem, który trzeba w Polsce wyciąć i wypalić żelazem. Prawdziwa demokracja nie polega na wielkich hasłach, ale na prostych rzeczach: że dyplomacją, przemysłem, bankowością zajmują się ludzie, którzy się na tym znają.
 
MB: „Ludzie, którzy się na tym znają”. Słownik łaciński „kompetentny” tłumaczy jako składny, odpowiedni, godny, stosowny.
 
HS: Ja bym do tego jeszcze rzetelność dorzucił. Patrzę na studentów, którzy mają być dziennikarzami, i widzę, że czasem nie potrafią napisać trzech zdań wynikających jedno z drugiego, nie marząc już nawet o takim poziomie dziennikarstwa, jaki jest tu u nas w gazecie. Ale jeśli człowiek nie jest rzetelny, znający się na rzeczy i oddany swojej pracy, to zaczyna kłamać, zaczyna oszukiwać. Niekompetencja jest poważnym grzechem, z którego chyba nikt się nie spowiada.
 
MB: To kłamstwo i oszustwo jest na wszystkich poziomach, od „niewinnych” kłamstewek w CV, bo jak już mnie przyjmą do pracy, to jakoś będzie, może nie sprawdzą, że jednak nie znam tych trzech języków – po niekompetencję zarządzających, co może już być dramatem.
 
HS: Mówi się, że ktoś awansował, awansował, aż osiągnął stopień niekompetencji. Możesz być świetna w uczeniu dzieciaków, ale jak zostajesz personą na wyższej uczelni, to się okazuje, że do tego już się nie nadajesz, że nie trzeba było iść aż tak daleko…
 
MB: To się będzie dobrze łączyło z cnotą pokory. Trzeba wiedzieć – nawet wtedy, kiedy inni nas gdzieś wyżej pchają – kiedy powiedzieć, że nie, że dziękuję, nie nadaję się do tego, nie znam się. Po prostu. Nie wszyscy musimy znać się na wszystkim.
 
HS: Świetnym literackim i filmowym przykładem jest tu Nikodem Dyzma, w genialnej kreacji Wilhelmiego…
 
MB: Jestem zakochana w Wilhelmim, ale jak przeczytałam potem książkę, to uznałam, że jednak jest lepsza. Dyzma Wilhelmiego miał w sobie coś sympatycznego, jakiś urok i jednak jakąś wrodzoną samemu Wilhelmiemu elegancję. W książce to jest żałosny prostak, którego ani przez moment nie da się polubić. To dużo mocniejsze niż film.
 
HS: A jak szukałem w Biblii takiego wzoru człowieka kompetentnego, to wymyśliłem, że to powinien być Mojżesz. Przypomnij sobie choćby, jak budował Arkę, jak szczegółowo opisane są jej rozmiary, materiały. Wiadomo, że nie wykonywał jej osobiście, że wezwał specjalistów – ale przygotowane to było perfekcyjnie. Szef doskonały!
 
MB: Na dodatek się jąkał, ale świadomy swojej słabości wziął starszego brata na pomocnika, żeby to Aaron przemawiał w jego imieniu. To też jest sztuka: oddawać pole tam, gdzie inni są lepsi, i korzystać z ich talentów.
 
HS: Gdybym miał podsumować kompetencję jakimś biblijnym zdaniem, to ona się zamyka w stwierdzeniu: „Słudzy nieużyteczni jesteśmy, wykonaliśmy, co mieliśmy wykonać”.
 
MB: A wie Ksiądz, że to jest zdanie, które zawsze chciałam mieć na nagrobku?

Komentarze

Zostaw wiadomość

Komentarze - Facebook

Ta strona używa cookies. Korzystając ze strony, wyrażasz zgodę na używanie cookies, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki